
Do zagłady sokołów w całej Europie przyczyniło się m.in. zatrucie środowiska szkodliwym pestycydem DDT. Drapieżniki zostały zaobrączkowane. Na tym jednak nie koniec.
- Do gniazda wpuściliśmy kolejne trzy młode ptaki, wyhodowane w specjalistycznym ośrodku. Chcemy w ten sposób zwiększyć szanse na przeżycie większej ilości ptaków, wychowanych przez dorosłe osobniki – tłumaczy Sławomir Sielicki, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Dzikich Zwierząt "Sokół".
Za swój dom sokoły wybrały sztuczne gniazdo, do którego w ubiegłych latach zasiedlano ptaki pochodzące ze sztucznych hodowli, m.in. z Czech. Sokoły nie budują samodzielnie gniazd lecz zajmują siedziby innych dużych ptaków, np. orła albo bociana. Gniazdują też chętnie na kominach czy wysokich budynkach. Dzięki noszonym przez ptaki obrączkom przyrodnicy ustalili, że ojcem milickich, ok. dwutygodniowych piskląt jest sokół wypuszczony podczas jednej z dolnośląskich akcji reintrodukcji, matką zaś sokolica, która przyleciała na Dolny Śląsk aż z Niemiec. To charakterystyczne zachowanie sokołów wędrownych. Samice migrują nawet kilkaset kilometrów od rodzinnego gniazda, samce zaś nie przekraczają od 50 do 100 kilometrowego dystansu od miejsca swojego urodzenia. Te wędrówki sprzyjają wymianie genów i wzmocnieniu gatunku. Młode ptaki wylecą z gniazda za około 4 tygodnie.
Aktywiści ze Stowarzyszenia na Rzecz Dzikich Zwierząt "Sokół" z Włocławka, które prowadzi program reintrodukcji szacują, że w całym kraju w ubiegłym roku były 23 gniazda z młodymi zlokalizowane w miastach oraz na terenach leśnych i górskich. Na lokalizację jednego z nich ptaki wybrały komin Huty Miedzi Głogów (w tym roku wykluły się tam 4 pisklęta). W 2016 r. przyrodnicy stwierdzili 6 zasiedlonych gniazd na drzewach, w tym jedno na Dolnym Śląsku, właśnie w okolicach Żmigrodu. Nie zakończono jeszcze monitoringu na terenach miejskich i w górach.
Od początku akcji w 2010 roku reintrodukowano na Dolnym Śląsku 135 sztuk tych ptaków. Akcja jest prowadzona na terenie całego kraju.