Według złożonych przez wolontariuszy oświadczeń na Komendzie Policji w Bolesławcu, szef bolesławieckiego sztabu WOŚP - Henryk Jasiński otwierał samowolnie puszki i z pieniędzy zebranych przez wolontariuszy, które ludzie wrzucali na pomoc ciężko chorym dzieciom opłacał występujące podczas finału zespoły. Ale na tym nie koniec.
- Z ostatnich puszek, które odebrał od nas Henryk Jasiński, w ogóle się z nami nie rozliczył. Nie wiemy ile tam było pieniędzy – mówi Janina Majewska, wieloletnia wolontariuszka WOŚP.
- Gadżety, które przeznaczone były na loterię zniknęły. Zostały przez niego wywiezione. Część tych, które nie zdążył wywieźć są zabezpieczone w BOK-MCC. Zgłaszamy te fakty policji. Musimy się zabezpieczyć, żeby nie pociągnięto nas do odpowiedzialności za działania szefa sztabu, który wszystko co robił było po prostu chore. - dodaje.
Jedna z wolontariuszek była świadkiem jak Henryk Jasiński po zakończeniu finału, zapakował puszki z pieniędzmi do swojego prywatnego samochodu i z nimi odjechał.
- Pieniądze powinny być zdane do banku. Nie może być tak, że pan Jasiński wyjeżdża spod BOK-u z pieniędzmi – mówi wolontariuszka (nazwisko znane redakcji).
- Dowiedzieliśmy się, że uległ prawdopodobnie wypadkowi. Do tej pory się z nami nie skontaktował i my nie mamy z nim kontaktu - dodaje Janina Majewska.
Po złożeniu zawiadomienia o przestępstwie, postępowanie będzie prowadzone przez jednostkę Policji. Jak nas poinformowała Agnieszka Gergont, rzecznik prasowy UM, również prezydent Piotr Roman oczekuje na wynik czynności sprawdzających.
Więcej na ten temat już w najbliższym (czwartkowym) wydaniu „Ekspressu Bolesławieckiego”: