- Z materiałów zgromadzonych przez nas wynika, że dyrektor działał na szkodę pracowników – mówi Adam Zieliński, Prokurator Rejonowy w Bolesławcu. - W marcu tego roku, jako dyrektor dyskryminował czterech pracowników z powodu przynależności związkowej, uzależniając ich dalsze zatrudnienie od rezygnacji z tej przynależności.
Prokuratura nie od razu postawiła zarzuty. Najpierw skierowała sprawę do umorzenia, bo rozpatrywano ją jako grożenie pracownikom. Związki zawodowe złożyły zażalenie na tą decyzję. Zdaniem związkowców dyrektor złamał podstawowe prawa związkowe i obywatelskie. Zażalenie okazało się nieskuteczne, ale prokuratorzy mimo to postanowili ponownie zbadać sprawę pod kątem złamania ustawy o związkach zawodowych.
W trakcie postępowania odbyły się konfrontacje dyrektora z pracownikami. Dyrektor zaprzecza, że dyskryminował pracowników. Jednak po analizie bardzo konsekwentnych i logicznych zeznań pokrzywdzonych i świadków, prokurator zdecydował się przekazać sprawę do sądu.
Zadaniem pracowników ich kłopoty zaczęły się od 18 marca tego roku, kiedy to siedemnastu członków załogi założyło Związek Zawodowy Pracowników Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. - Dyrektor zapytał mnie, czy zapisałem się do związków – mówi Józef Hyjek, pracownik MOSiR (wypowiedź udzielona 17. kwietnia podczas konferencji prasowej w siedzibie OPZZ). - Potwierdziłem i zapytałem w czym to dyrektorowi przeszkadza. Odpowiedział, że to opozycja wobec pracodawcy. Przypomniał mi, że mam umowę o pracę na czas określony i dobrze by było żebym się ze związków wypisał, bo się mogę zdziwić, że umowa nie zostanie przedłużona.
- Ja dwa razy rozmawiałem z dyrektorem na temat mojej przynależności – wspomina Artur Paszkiewicz, pracownik MOSiR (wypowiedź udzielona 17. kwietnia podczas konferencji prasowej w siedzibie OPZZ). - Upomniał mnie abym pamiętał czyja ręka mnie karmi. W drugiej rozmowie zapytał, czy się już wypisałem i przypomniał, że mam umowę o pracę na czas określony z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia.
Dariuszowi Jośko grozi grzywna i kara ograniczenia wolności. Grożą mu również konsekwencje ze strony prezydenta miasta – zwierzchnika dyrektora MOSiR. Prezydent czeka z decyzjami odnośnie Jośki do zakończenia sprawy.