Krajowy konsultant medycyny rodzinnej dr hab. Agnieszka Mastalerz-Migas zabrała głos w tej sprawie na Twitterze po tym, jak prezydent Wrocławia wydał pod koniec maja 2020 r. zarządzenie w sprawie zasad funkcjonowania żłobków wchodzących w skład Wrocławskiego Zespołu Żłobków w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.
"W dobie pandemii, gdy wizyty w placówkach opieki zdrowotnej powinny się odbywać tylko wtedy, gdy jest to konieczne", prezydent Wrocławia Jacek Sutryk "nakazuje rodzicom dzieci przedszkoli i żłobków dostarczać zaświadczenie od lekarza, że są zdrowe, po każdej chorobie. Gdzie tu sens?" – napisała konsultant.
W środę w rozmowie z PAP dr Mastalerz-Migas podkreśliła, że pomysł, aby wymagać przedstawiania zaświadczeń lekarskich, choć nie ma oparcia w żadnym prawie, pojawił się nie tylko we Wrocławiu, ale też w innych samorządach w Polsce. Dlatego postanowiła zabrać głos w tej sprawie, aby zmienić praktykę, która niewiele wnosi dla bezpieczeństwa dzieci i dorosłych.
"Problem nie jest nowy. Z niepotrzebnymi zaświadczeniami lekarskimi walczymy od dawna, nie tylko we Wrocławiu. Ale obecnie, gdy trwa epidemia koronawirusa, wymaganie zaświadczeń od zdrowych dzieci, że są zdrowe, jest niebezpieczne, bo naraża rodzica i dziecko na konieczność dodatkowej wizyty w przychodni" – powiedziała lekarka.
Zauważyła, że u dzieci choroby rozwijają się dość szybko. "Dziecko dzisiaj na wizycie u lekarza bez objawów choroby, jutro może już gorączkować. Lekarz może ocenić stan zdrowia dziecka tu i teraz. Tymczasem zdarzają się telefony dyrektorek placówek z pretensjami do lekarza i chęcią podyktowania treści takich zaświadczeń. A przecież lekarz nie może np. napisać w oświadczeniu, że dziecko nie jest zakażone koronawirusem" – mówiła dr Mastalerz-Migas.
Podkreśliła, że to jest odpowiedzialność rodzica, aby przyprowadzać do placówki zdrowe dziecko. "I to oświadczenie rodzica, że dziecko jest zdrowe powinno być wystarczające" – powiedziała lekarka.
Dodała, że wytyczne GIS nie wymagają, aby opiekun dziecka dostarczył zaświadczenie lekarskie.
Zwróciła uwagę, że w jednym z punktów zarządzenia we Wrocławiu jest też wymóg, aby dla dziecka z katarem lub kaszlem, które występują z powodu alergii, przedstawiać zaświadczenie od alergologa o braku przeciwwskazań uczestniczenia w zajęciach.
"Przecież alergia nie wyklucza aktywnej infekcji, dziecko może mieć zaświadczenie od alergologa i mieć zakażenie" – zauważyła dr Mastalerz-Migas.
Przypomniała również, że ustawa o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych nie przewiduje takich zaświadczeń, a zatem są one płatne. Wprawdzie zarządzenie nie wskazuje, jaki lekarz ma takie zaświadczenie wystawić, ale można przypuszczać, że większość rodziców uda się po nie do POZ.
"W czasie pandemii to niepotrzebne narażenie dzieci oraz opiekunów" – podkreśliła dr Mastalerz-Migas.