Masowe użycie na bitewnych polach broni maszynowej, artylerii o wielkim zasięgu i zróżnicowanych kalibrach – a także wozów pancernych i uzbrojonych samolotów tudzież gazów bojowych spowodowało straszliwe ofiary wśród żołnierzy i osób cywilnych zwaśnionych stron.
Tysiące synów zniewolonej Polski przymusowo wcielono wtedy do obcych armii, wzajemnie się zwalczających. Ginęli potem na frontach w znienawidzonych mundurach zaborców.
Na Dolnym Śląsku w niemal wszystkich miastach i wsiach wzniesiono po zakończeniu wojny pomniki, upamiętniające pochodzących z nich, poległych żołnierzy. Wiele owych monumentów zniszczono po 1945 roku. Na niektórych ocalonych widnieją też czysto polskie nazwiska i imiona.
W trakcie walk do niewoli trafiali żołnierze obydwu stron. Jednym z miejsc przetrzymywania jeńców wojennych był wielki obóz pod Świętoszowem. Panowały w nim nieludzkie warunki, w których egzystowali szybko zapadający na zdrowiu, pojmani nieszczęśnicy.
Z wycieńczenia i chorób w świętoszowskich obozach zmarło kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy różnych narodowości. W pewnym okresie więzieni byli tu także Powstańcy Śląscy. Tych bohaterskich polskich patriotów traktowano szczególnie okrutnie.
Na jenieckiej nekropolii już w okresie pierwszej wojny światowej stanął pomnik, upamiętniający kończących tu życie carskich żołnierzy. Wykonał go jeden ze zniewolonych Rosjan. Głównym motywem monumentu jest dwugłowy orzeł.
Innym ogromnym lagrem była placówka w pobliżu Szprotawy. Śledząc na mapach przebieg koryta Bobru można dostrzec, iż przed wpłynięciem do tego miasta rzeka mija położoną na zachodnim brzegu niewielką ulicówkę Bobrowice, a następnie toczy swoje wody pomiędzy Nową Kopernią a Dziećmiarowicami. Ostatnia z wymienionych wsi od północy graniczy przez szosę z miejscowością Wiechlice.
Przed pierwszą wojną światową na jej gruntach był rozległy poligon artyleryjski, ale to tu w latach 1914 – 1918 funkcjonował szprotawski obóz jeniecki dla wziętych do niewoli żołnierzy rosyjskich, francuskich, belgijskich, serbskich, angielskich, włoskich tudzież przedstawicieli innych narodowości – w tym Polaków.
Internowanych zakwaterowywano w spartańsko wyposażonych, drewnianych barakach. Nie jest znana ścisła liczba przetrzymywanych w lagrze jeńców, ale ich ilość była ogromna.
Oprócz baraków mieszkalnych obóz miał rozbudowane zaplecze, składające się z lazaretu, obiektów dezynfekcyjnych, kuchennych, służących jako duże łaźnie oraz niezbędne magazyny.
Jeńcom pozwolono działać w różnych kołach zainteresowań, a nawet uprawiać sport, zatrudniano ich także w szprotawskich zakładach przemysłowych. Na terenie obozu posługiwano się specjalną obozową walutą, umożliwiającą internowanym zakupy w kantynie.
Te udogodnienia, zgodne z międzynarodowymi normami, nie mogły zniwelować tęsknoty za wolnością. Stale też dawało o sobie znać niedożywienie, szerzyły się choroby. To wszystko spowodowało śmierć blisko czterech tysięcy zniewolonych żołnierzy. Ich nazwiska odnotowywano w specjalnej księdze.
Pierwszy cmentarz dla zmarłych jeńców, przygotowany przy miejskiej nekropolii komunalnej, został szybko zapełniony. Utworzono wtedy kolejne miejsce pochówków, zlokalizowane w pobliżu lagru. Nad grobami odprawiano nawet msze wielkanocne. Kilka lat po wojnie - przy udziale międzynarodowej komisji - ekshumowano część szczątków żołnierzy włoskich, francuskich, angielskich i belgijskich.
Dzisiaj o tamtych czasach przypominają wzniesione na terenie zdewastowanej obecnie nekropolii dwa monumenty.
Czas zaciera ślady przeszłości. W roku 2018 – z wielką dumą i radością czcząc setną rocznicę powrotu wolnej Polski na mapy świata – pamiętajmy także o tych Synach naszego wspaniałego Narodu, którzy zmuszeni byli w trakcie pierwszej wojny światowej oddać życie w obcych mundurach i za obcą sprawę. Im nie dane było poznać smaku wolności …