Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Zrabowane rezerwy

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Luty 1945 roku przybliżał moment ostatecznego rozgromienia hitlerowskiej III Rzeszy, chociaż na wszystkich frontach jej przetrzebione siły zbrojne nadal stawiały każdego dnia rozpaczliwy opór.
 Zrabowane  rezerwy

 Zrabowane  rezerwy
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Beznadziejna sytuacja militarna nazistów potęgowała tylko zbrodnicze instynkty ich brunatnego wodza, który z mściwą, barbarzyńską satysfakcją także własny naród topił we krwi.

6 lutego w Chocianowie Niemcy dokonali reorganizacji rozbitej 6 Dywizji Piechoty, zasilając jej resztki skleconymi doraźnie oddziałami Volkssturmu. Tak utworzona 6 Dywizja Grenadierów Ludowych natychmiast weszła do walki.

8 lutego 1945 roku zagony 53 sowieckiej Brygady Pancernej Gwardii zajęły wieś Modłą, leżąca już w obrębie powiatu bolesławieckiego.

Potężnie naciskani Niemcy wycofali się w okolice odległej o kilka kilometrów Krzyżowej. Tutaj do ich oddziałów włączono dodatkowe grupy młodych straceńców z pancerfaustami - a także kompanię dział samobieżnych.

Około 12 lutego sztab 6 Dywizji Grenadierów Ludowych znalazł się w Zebrzydowej. W tym rejonie silnego ataku dokonała piechota rosyjska wsparta licznymi czołgami. Pod ciosami Rosjan Niemcy opuścili odległą o kilka kilometrów Osiecznicę, następnie - pomimo ich zajadłych kontrataków - od 15 lutego hitlerowskie oddziały zmuszone zostały do cofania wzdłuż Kwisy na południe.

W dniach 16, 17 i 18 lutego dochodziło do licznych starć w pobliżu Wykrot, Lesieńca, Czernej i Zebrzydowej. W ogniu znalazła się również niewielka, ukryta za kolejowym nasypem osada Bieniec.

Mimo ogromnych strat w ludziach i sprzęcie wykrwawione wojska niemieckie ciągle stawiały zacięty opór - a nawet zwyciężały w poszczególnych potyczkach. Wielką zmiennością sytuacji - mimo przygniatającej przewagi Armii Czerwonej - charakteryzowały się zwłaszcza lutowe i marcowe zmagania wojenne na dalekich przedpolach Lubania.

Dysproporcja posiadanych tu przez obie strony sił wyrażała się na korzyść Rosjan nie tylko ilością rzuconych tam do boju ludzi, dział, czołgów, karabinów maszynowych i samolotów, ale również większą zdolnością zaplecza do uzupełniania poniesionych strat. W obliczu braków materiałowych Niemcy sięgali po ostatnie zapasy.

W miejscu, gdzie opodal Gościszowa toczono zacięte boje w końcu lutego i marcu 1945 roku, spod ściółki po wielu latach wydobyto zaśniedziałe łuski wystrzelonych naboi karabinowych. Nie różniły się one od podobnych, licznych znalezisk militarnych – ale wybite na ich denkach symbole jednoznacznie wskazywały, iż wyprodukowano je w polskich zakładach zbrojeniowych w roku 1938.

Tu konieczna dygresja. Hitlerowskie „pospolite ruszenie” – Volksskturm – tworzono między innymi wcielając do tej formacji zupełnie młodych chłopców lub ludzi bardzo wiekowych. Ich wyposażenie stanowiła zwykle broń strzelecka różnych typów. Bywało, że nawet tej brakowało – a jedyne uzbrojenie stanowiły pancerfausty. Znaczna część niemieckich volkssturmistów otrzymała karabiny Mauser 98k, do których pasowała oczywiście amunicja, którą produkowano przed wojną dla naszego wojska.

Znalezione łuski wzbudziły szczególną refleksję. Oto we wrześniu 1939 roku Polska, zdradziecko napadnięta przez hitlerowskie hordy, wsparte 17 dnia tego miesiąca sowieckimi zagonami – w istocie haniebnie opuszczona przez sojuszników - samotnie walczyła z największymi, agresywnymi potęgami ówczesnego świata. Nie mogła więc obronić swojej niezawisłości, którą cieszono się tylko dwie dekady.

Dlatego smutnym paradoksem można nazwać fakt, iż po klęsce pozostałe zapasy amunicji trafiły do rąk najeźdźców, by blisko sześć lat później być przez nich użyte w trakcie beznadziejnego ratowania walącej się w gruzy zbrodniczej III Rzeszy, winnej agresji na nasz kraj i rozpętania największej w dziejach ludzkości światowej pożogi...

Inną osobliwością powojenną jest duża „gilza” od naboju niemieckiej ciężkiej haubicy 150 mm - 15 cm sFH 18/1. W chwili znalezienia w jej wnętrzu tkwiła pognieciona manierka polska, będąca na wyposażeniu naszej, przedwrześniowej armii. Jakie były koleje losu tego przedmiotu, kto z niego korzystał, dlaczego znalazł się w łusce hitlerowskiego działa, porzuconej w lesie opodal podbolesławieckiej Krępnicy – pytania te pozostaną na zawsze bez odpowiedzi.

Owe materialne okruchy historii są niemymi świadkami dramatów ludzi, z których jedni reprezentowali stronę, ponoszącą winę za tragedię wojny i bezmiar straszliwych zbrodni, jakich dotychczas nie znał człowiek - drudzy zaś jako pierwsi samotnie stawili czoła największemu barbarzyństwu wszechczasów...

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl