Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk


Znikające rezydencje

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wspomnienie losu przepięknych, mniej lub bardziej historycznych obiektów, które na terenie powiatu bolesławieckiego przetrwały drugą wojnę światową w stanie niemal nienaruszonym - musi budzić zażenowanie...
 Znikające  rezydencje

To nie bomby czy pociski artyleryjskie doprowadziły do ich całkowitego zniknięcia bądź przekształcenia w ponure ruiny, straszące obecnie wiszącymi na zbutwiałych belkach resztkami stropów i rozsadzanymi korzeniami wszędobylskiej roślinności odrapanymi, grożącymi w każdej chwili upadkiem ścianami.

Konfrontacja dzisiejszego wyglądu miejsca lokalizacji okazałego niegdyś pałacu w Modłej z zachowanymi zdjęciami z okresu jego świetności - czy widok otoczonych drucianym płotem murów dworu w Lubkowie, gdzie po wojnie w bogato wyposażonych pokojach mieszkali ludzie - po prostu przygnębia.

W pewnym sensie odrębnym problemem są – a w kilku wypadkach, niestety, już tylko były – zdemolowane świątynie, jak choćby rotunda w Żeliszowie, obecnie na szczęście restaurowana. Ale nieco bliżej Bolesławca, przy szosie przebiegającej przez Stare Jaroszowice, na wzniesieniu widnieją rozsypujące się piaskowcowe pozostałości po innym kościele, także oszczędzonym w trakcie militarnej zawieruchy. Wymienianie kolejnych nie ma sensu, co najwyżej może to bowiem wzbudzić wściekłość …

Podobnie jak w przypadku wyżej zasygnalizowanych zabytków rzecz ma się w odniesieniu do dwóch dawno zapomnianych, urokliwych bolesławieckich rezydencji, niegdyś romantycznie wkomponowanych w zieleń podmiejskiego lasu: willi „MARYA” – która to nazwa wykuta w piaskowcowym portalu widniała nad jednym z głównych wejść do tej budowli – oraz nieco dalej położonego imponującego gmachu, ozdobionego na frontowej ścianie czterema kolumnami i wspartym na nich tympanonie. Do dzisiaj można oglądać jedynie ich nieliczne ryciny oraz stare fotografie. No i oczywiście resztki fundamentów tych ludzkich siedzib, oplątanych obecnie gęstwiną pokrzyw, doskonale zamaskowanych trawą i drzewami rosnącymi na podłożu, przesyconym ceglano-kamiennym rumoszem.

Przez kilka dekad po wojnie mieszkańcy ulic Leśnej, Jana Matejki i Robotniczej oraz nieco dalej płożonych Jeleniogórskiej, ówczesnego 22 Lipca – dzisiaj Lubańskiej tudzież Armii Ludowej – teraz Willowej – powszechnie nazywali te zabudowania pałacami. Jeszcze w roku 1946 posiadały one pełne wyposażenie wnętrz, stylowe meble, zasłony w oknach - a nawet zastawę stołową. Wzniesione w zadrzewionym terenie o charakterze parku, porytym w znacznej części dziesiątkami regularnych dołów, stanowiących pozostałość po dawnych poszukiwaczach złota - owe pierwotnie reprezentacyjne obiekty dogorywały w miejskim lesie, rozciągającym się za bolesławieckim zakładem energetycznym.

Rozgrabiono najpierw meble i wyposażenie, potem wyrywano ze ścian kinkiety i ozdobne kraty z okien, dla zabawy wcześniej powybijano szyby. Kiedy dach pozbawiony części dachówek zaczął przeciekać – rozpoczęła się ostateczna agonia „pałaców”…

Młodzi mieszkańcy okolicy zarówno w samym lesie jak i opustoszałych, powoli ginących budowlach chętnie urządzali zabawy, niestety, czasami kończące się bardzo tragicznie. Społecznością Bolesławca wstrząsnął straszny wypadek, do jakiego doszło w jednym z niewielkich budyneczków, służących zapewne jako obiekt gospodarczy jednego z wymienionych wyżej dworów. Stał on w jego bezpośrednim sąsiedztwie.

Tu trzeba wspomnieć, że w pobliskim lesie znajdowano nie tylko sporo amunicji sowieckiej, zwłaszcza popularnych naboi pistoletowych do „pepeszek”, ale także wszelakich innych wojennych pozostałości – i to znacznie poważniejszego kalibru. Kilku młodzieńców wygrzebało granat ręczny i postanowiło go zdetonować. W pustym, pozbawionym szyb składziku rozpalili ognisko i umieścili w nim śmiercionośny gadżet. Doszło do eksplozji, której skutki okazały się tragiczne …

Chociaż sporo wody w Bobrze przepłynęło od tamtych dramatycznych wydarzeń - to nadal zdarza się, że spod warstwy butwiejącej ściółki w tym samym lesie co jakiś czas wydobywane są pojedyncze, zaśniedziałe naboje pistoletowe lub karabinowe, a opodal przebiegającej nieco dalej linii energetycznej znaleziono jeszcze kilkanaście lat temu przerdzewiałe korpusy min przeciwpiechotnych.

Wojna w istocie oszczędziła wiele nieistniejących dzisiaj budowli, bezmyślnie doprowadzonych następnie przez człowieka do ich zniszczenia. Niestety, wiele lat po zakończeniu tamtych krwawych zmagań ciągle jeszcze na niefrasobliwych, pozbawionych elementarnej wyobraźni ludzi w ziemi czyhają jej śmiercionośne, militarne pułapki…

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 24 kwietnia 2024
Imieniny
Bony, Horacji, Jerzego

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl