Cóż bowiem z tego, że w ciągu tysiącleci rozwoju człowiek osiągnął niewyobrażalne szczyty cywilizacji technicznej, wysłał w podróż międzygwiezdną pojazdy kosmiczne – gdy nadal pozostał barbarzyńcą, wszczynającym coraz okrutniejsze wojny, dążącym w zaślepionym pędzie do samozagłady.
W minionych siedemdziesięciu latach, jakie upłynęły od zakończenia drugiej wojny światowej, nie było bodaj jednego dnia, by gdzieś na naszym globie ludzie nie strzelali do siebie, nie toczyli zaciętych potyczek i batalii. Z obłędnym zacietrzewieniem rujnowali sobie wzajemnie osiedla mieszkaniowe, fabryki tudzież wiejskie zagrody, obracali w perzynę materialny dorobek i wreszcie sami bezsensownie ginęli…
Ziemia to wielki grób, kryjący prochy wojowników z różnych epok – a także szczątki bojowych machin, których wytworzenie wymagało zastosowania najnowocześniejszej - w swoim czasie - myśli technicznej. Wykopywane przypadkowo lub w trakcie celowych prac poszukiwawczych pozostałości wszelakich śmiercionośnych konstrukcji i niezliczonych rodzajów broni przypominają krwawe zmagania sprzed lat. Te pordzewiałe bądź powleczone śniedzią materialne świadectwa dawnych bojów przemawiają w szczególny sposób do wyobraźni człowieka.
Odkrycie miejsca upadku dużego samolotu z okresu drugiej wojny światowej uświadamia badaczom militarnych gadżetów, że owe setki wygrzebywanych z gleby śrub, nitów, kabli, fragmentów urządzeń i płatów aluminiowych blach przed zestrzeleniem stanowiły scalony, doskonale funkcjonujący mechanizm, pozwalający człowiekowi wzlecieć ciężką maszyną w przestworza po to, by zrzucić z góry niosące zagładę wybuchowe cygara…
Tyle też pozostało po domniemanym niemieckim bombowcu, który zakończył swoją misję najprawdopodobniej na początku 1945 roku w zalesionych okolicach Krępnicy. Szczegółowe poszukiwania i badanie miejsca rozbicia tej maszyny przeprowadzili 7 i 8 marca bieżącego roku członkowie specjalistycznej grupy eksploracyjnej miesięcznika „Odkrywca”, Stowarzyszenia „Perkun” oraz pracownicy bolesławieckiego muzeum.
Na sporym obszarze znaleziono tkwiące płytko w ziemi liczne odłamki poszycia, zachowujące resztki malowania - a także skromne fragmenty instalacji i urządzeń pokładowych. Przypuszczalnie główne części wraku zostały zabrane wkrótce po zakończeniu wojny i przewiezione do miejsca gromadzenia militarnego złomu. Jedną z takich składnic był teren huty miedzi w Łące, przekształconej później w Zakłady Chemiczne „Wizów”. Niestety, póki co nie ma pewności, jakiego typu maszyna spadła opodal Krępnicy - być może był to junkers Ju - 88.
Zapewne nie dowiemy się nigdy, co stało się z załogą bombowca ani w jakich okolicznościach doszło do tej katastrofy. Od niedawna pewna niemiecka rodzina poszukuje informacji o miejsca pochówku ich krewnego - lotnika, który zginął w lutym 1945 roku w tym rejonie. Nie ma jednak poważnych przesłanek, by łączyć te dwie sprawy - tym bardziej, że wiekowi dzisiaj, ostatni już żyjący polscy pionierzy, przybywający tu w pierwszych powojennych latach, wskazali kilka innych miejsc, gdzie niegdyś leżały wraki.
Duże składowisko zabieranych z pól i lasów resztek wojskowych aeroplanów funkcjonowało przy dworcu kolejowym w Modłej. Wspominał o tym były robotnik przymusowy, Stanisław Ławniczak. Do jego zadań należało między innymi zwożenie konnym zaprzęgiem pociętych kadłubów i skrzydeł na rampę, skąd cenny złom transportowano dalej pociągami. Jak twierdził - wśród zmasakrowanych maszyn sowieckich i niemieckich któregoś dnia dostrzegł także słynną Dakotę.
Kiedy zaglądnął do środka zdezelowanego kadłuba, ujrzał rząd metalowych foteli dla spadochroniarzy. Niestety, musiał bardzo szybko zrezygnować z dalszej penetracji samolotu, ponieważ pojawili się niemieccy majstrowie, kierujący rozbiórką wraków.
Dawne rampy stacji Modła, przy których gromadzono wojenny złom, zarosły pokrzywą i krzakami - podobnie jak rozmywane deszczami transzeje w okolicznych lasach. Ale pod warstwą ściółki, przykryte zrudziałym od rdzy piaskiem tu i ówdzie ciągle jeszcze czyhają na niefrasobliwego poszukiwacza groźne niewybuchy oraz resztki wojskowego uzbrojenia i wyposażenia. Nierzadko też przy nich snem wiecznym śpią w zapomnianych mogiłach bezimienni żołnierze…