Sąd wyższej instancji zdecydował o uchyleniu aresztu wobec chłopaka, uznając go za zbyt drastyczny i zastosował wobec niego dozór policyjny.
Damian Lecyk podobnie jak większość zatrzymanych przy autobusach po ostatnim Marszu Niepodległości, został oskarżony o czynną napaść na funkcjonariusza, a jego sprawy nie skierowano do trybu przyspieszonego.
Zatrzymano go w autobusie, którym miał wracać do Bolesławca nie informując o tym nikogo z rodziny. Mimo próśb nie przydzielono mu obrońcy „z urzędu”. Zignorowano także doniesienia o poważniej chorobie Damiana i planowanej na luty operacji. Na podstawie zeznań dwóch policjantów Sąd Rejonowy zdecydował o osadzeniu chłopaka w areszcie na trzy miesiące.
Po interwencji organizatorów marszu sprawą Damiana zajął się mec. Maciej Morawiec z Zespołu Prawnego Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, który złożył zażalenie na zastosowanie takiego środka zapobiegawczego. Prokurator Tomasz Kuziak z Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Południe odmówił Damianowi widzenia nawet z najbliższą rodziną, a także ograniczył prawo do korespondencji. Jak dziś wiemy, wysłane do Damiana kartki na Święta Bożego Narodzenia, nie doszły do adresata i nie zostały mu przekazane podczas zwolnienia z aresztu.
Dzięki czwartkowej decyzji sądu, po 48 dniach w więzieniu, chłopak 8 stycznia opuścił mury aresztu na Grochowie. Od tej pory będzie musiał stawiać się na komendzie dwa razy w tygodniu. W zgodnej opinii organizatorów wyjazdu z Bolesławca i organizatorów marszu ze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Damian Lecyk jest niewinny, czego wraz z obrońcą będzie się teraz starał dowieść przed sądem.
Także w czwartek sąd II instancji zajął się sprawą 17-letniego Mateusza Grzelaka z Bolesławca, zatrzymanego przy swoim autobusie i na podstawie zeznań policjantów skazanego na 3 miesiące kary bezwzględnego pozbawienia wolności, czyli więzienia do odsiedzenia.
Chłopak nie miał wcześniej konfliktów z prawem. Sąd II instancji podtrzymał wyrok skazujący, nadal opierając się wyłącznie na zeznaniach policjantów, ale zmienił karę więzienia na 3 miesiące w zawieszeniu.