Święto kobiet bolesławieckich to nic nowego. Obchodzono je w czasach, kiedy nikt jeszcze o goździku dla Ewy i rajstopach z elastiku nie słyszał i nie ma nic z PRL-owskiej tradycji. Bolesławianki świętowały 16 czerwca, od początku XIX wieku, najprawdopodobniej aż do rozpoczęcia II wojny. Na pamiątkę pewnego wydarzenia z czasów Napoleońskich wojen. A chodzi o bolesławiankę, Niemkę, Rozalię Joannę von Bonin, która używając sprytu i czaru, rozbroiła i oskubała z 70 tysięcy talarów dwóch oficerów w służbie Napoleona, w tym jednego generała. Bonaparte tak się wściekł na generała za to, że bez eskorty wjechał do Bolesławca, że wyrzucił go ze służby. Tak Rozalia trafiła do kronik. - Rozalia von Bonin to niewątpliwie postać historyczna – mówi dr Andrzej Olejniczak z działu historii miasta w Bolesławcu. - Jej wyczyn chyba jednak trochę obrósł legendą. Kobieta ta wcale nie uwiodła generała, ale przekazała informację, że ów stacjonuje w Bolesławcu i w dodatku ma przy sobie sporo pułkowej gotówki, niemieckim żołnierzom, którzy w okolicach miasta byli.
Ta płaskorzeźba tkwi w ścianie ratusza od 16 czerwca 1916 roku. A na niej Rozalia von Bonin rozbraja (uśmiecham) generała. Fot. Ilona Parejko
Wsypała generała, czy nie, Rozalia von Bonin zachowała się odważnie, bo działała na szkodę wroga, a trzymała ze swoimi. I żaden męski szowinista tego nie podważy. Sto lat po tym wydarzeniu, w roku 1913, bolesławieccy mieszczanie – głównie mieszczanki – w towarzystwie chóru i oficjeli, zebrali się na rynku, gdzie w ścianę ratusza wmurowano płaskorzeźbę przedstawiającą scenę rozbrojenia francuskiego generała. Dzień 16 czerwca stał się dniem kobiet bolesławieckich. Na pomysł reaktywacji święta po latach, wpadła Agnieszka Gergont, rzeczniczka magistratu. - Byłaby to alternatywa dla 8 marca, które wielu ludziom źle się kojarzy – mówi rzeczniczka. - Panowie, w tym mój mąż, obdarowują kwiatkami swoje kobiety trochę z przymusu, jakby spełniali obywatelski obowiązek – śmieje się Agnieszka Gergont.
Fot. Ilona Parejko
- Święto bolesławianek byłoby tylko nasze.
Specjalnej uchwały rady miejskiej obwieszczających narodziny nowej tradycji spodziewać się nie należy. - To powinno być święto obchodzone spontanicznie – mówi rzeczniczka. - A wieść o nim niech się rozejdzie pocztą pantoflową. Moglibyśmy spotkać się 16 czerwca w rynku, panowie niech składają życzenia swoim ukochanym bolesławiankom.
Agnieszka Gergont myśli o teatralnej inscenizacji – w strojach z epoki – przedstawiającą Rozalię von Bonin rozbrajającą generała. Bo kto, jak kto, ale bolesławianki rozbrajające są.