Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk


Dopóki żyją ostatni świadkowie…

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Dopóki żyją ostatni świadkowie, pochyleni teraz wiekiem ludzie, których dzieciństwo przypadło na czas II wojny – dopóty w ich wspomnieniach będą powracały dramatyczne obrazy tamtych dni.
Dopóki żyją ostatni świadkowie…

Bowiem nawet wtedy, gdy formalnie dobiegła kresu najpotworniejsza z militarnych zawieruch - egzystencja tysięcy najmłodszych Polek i Polaków, skazanych często na tułaczy los, nie była pozbawiona trudów i niebezpieczeństw, o jakich dzisiaj nowe pokolenia rodaków nie mają choćby mglistego pojęcia…

Mieszkająca obecnie w Dąbrowie Bolesławieckiej Pani Józefa Końska przyjechała po wojnie z Jugosławii na teren powiatu bolesławieckiego jako dziecko. Doskonale zapamiętała miejsce, gdzie w Milikowie zamieszkali początkowo w wielkim, kamiennym gmachu, by później przenieść się do Mściszowa, położonego już na terenie administracyjnie wyłączonym spod jurysdykcji Bolesławca. Tam podjęła edukację w miejscowej szkółce, oddającej do dyspozycji uczniów tylko jedną izbę. Dom ten obecnie spełnia rolę zwykłego budynku mieszkalnego, a dawna klasa jest po prostu pokojem gościnnym.

Pierwsze lekcje „sztubaków” w różnym wieku miały niezwykle skromną „oprawę”, gdy idzie zarówno o grupowe, jak i indywidualne wyposażenie dzieci. Znaczna część z nich chodziła na zajęcia w „kląpach” – jak je nazywa Pani Józefa – czyli drewnianych, wystruganych z lipowych klocków sabotach. O niezbędnych podręcznikach można było co najwyżej pomarzyć, zaś jako zeszyty służyły oprawione w sosnowe ramki tabliczki. Na nich za pomocą rysika odnotowywano tematy lekcji, wykonywano wszelkie ćwiczenia i matematyczne obliczenia tudzież geometryczne rysunki. Owe pomoce szkolne z jednej strony posiadały linie, na odwrocie zaś kratkę.

Ale najpierw trzeba było pustawą polną drogą dotrzeć do szkoły, niestety, tuż przy niej stały wraki rozbitych czołgów sowieckich i niemieckich. Ich wielkie sylwetki, okopcone i groźne, wywoływały nieodmiennie strach - tym bardziej, że tuż przy zniszczonych maszynach widniały prowizoryczne groby ich załóg.

Przy codziennie przemierzanym przez małą Józię szlaku stała - i stoi do dzisiaj - zabytkowa kapliczka, którą niegdyś, jako widomy wyraz wiary, postawili dawni mieszkańcy Mściszowa. Nadano jej kształt wysokiej, kamiennej kolumny z wmontowanym na szczycie żelaznym krucyfiksem, opatrzonym płaską, blaszaną sylwetą Ukrzyżowanego Chrystusa. Niegdyś owa pasyjka była pokryta barwnym malunkiem, dzisiaj całość „zdobi” szara farba.

To przy tym chrześcijańskim symbolu miało dojść w ostatnich dniach wojny do niezwykłego wydarzenia. Za uciekającym niemieckich chłopakiem biegł sowiecki żołnierz, usiłując go zabić. Z zasłyszanej opowieści nie wynika dokładnie, kim był ścigany Niemiec ani w jakich okolicznościach doszło do zainicjowania tego dramatu. W każdym razie krasnoarmiejec kilkakrotnie otwierał ogień z pepeszy, nie trafiając jednak nieszczęsnego zbiega. Ten, najprawdopodobniej skrajnie wyczerpany gonitwą, skrył się za prostopadłościenną podstawą kolumny.

Zapewne równie zmęczony sołdat strzelił wtedy do niego z bezpośredniej odległości, ale kule odbiły się od kamiennego postumentu grzęznąć w ciele prześladowcy i zabijając go na miejscu. Swoistym uwierzytelnieniem informacji mają być doskonale widoczne ślady uderzenia pocisków. W istocie kolumna nosi sporo takich uszkodzeń, także blaszana sylwetka Chrystusa jest w kilku miejscach przedziurawiona.

Walki w okolicach Gościszowa i Mściszowa w 1945 roku były bardzo zacięte, wśród zabudowań wsi jak i na otaczającym je terenie stały po wojnie liczne wraki maszyn bojowych, a pozostawione, śmiercionośne „gadżety” militarne zebrały krwawe żniwo wśród napływających tu polskich pionierów. Najprawdopodobniej w ziemi jest nadal wiele ciągle groźnych niewybuchów i niewypałów, a mimo przeprowadzonej ekshumacji – także szczątków żołnierzy – zwłaszcza niemieckich – i osób cywilnych.

Ta wojna ciągle powraca we wspomnieniach ostatnich już jej świadków…

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 24 kwietnia 2024
Imieniny
Bony, Horacji, Jerzego

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl