I tak już w pierwszych dniach września 1939 roku niemiecka ludność Zgorzelca obelgami i drwinami, a często czynną napaścią „witała” transporty polskich jeńców wojennych, prowadzonych z dworca kolejowego do początkowo prowizorycznych. przejściowych miejsc odosobnienia, gdzie jako schronienie miały służyć im duże namioty wyścielone słomą.
Jak pisze w książce „Obozy i cmentarze wojenne w Zgorzelcu” jej Autor, zmarły niedawno doskonały badacz i znawca dziejów Stalagu VIII A (Gӧrlitz Moys) Roman Zgłobicki, twórca izby pamięci poświęconej ludziom, którzy doświadczyli piekła tej „placówki” - pierwsza grupa licząca osiem tysięcy zniewolonych obrońców Polski została tu dostarczona towarowymi wagonami 7 września 1939 roku.
O tragicznych następstwach germańskiego „Drang nach Osten” bodaj najdobitniej mówiły transporty rannych żołnierzy polskich, przywiezionych między innymi już 22 września do Pieńska. Było ich czterystu dziewięćdziesięciu trzech, w tym wielu ciężko okaleczonych i bliskich śmierci.
Nieszczęśnicy ci zostali umieszczeniu w budynku szkolnym, pochodzącym z roku 1904. W nim przed rozpoczęciem działań bojowych uczyły się niemieckie dzieci, ale mury tej placówki oświatowej miały teraz służyć jako wojenny szpital. Polacy trafili tutaj po bitwie pod Kielcami - nasi oficerowie, podoficerowie i prości żołnierze - którzy przelali na ojczystej ziemi krew za Polskę…
Niestety, odniesione rany dla niektórych okazały się wyrokiem śmierci. Nie uratowano aż czterdziestu dwóch polskich żołnierzy. Dzisiaj na pieńskim cmentarzu fakt ten upamiętnia pomnik z wyrytym okolicznościowym tekstem...
W zaadaptowanych salach szkoły po kampanii przeciwko Francji w roku 1940 leczono także jeńców francuskich. Od tamtych dramatycznych wydarzeń minęło kilkadziesiąt lat – ale lokalni patrioci, nauczyciele, uczniowie i władze miasteczka nie zapomniały o naszych bohaterach. Żołnierze polscy, których wieziono daleko od dawnej granicy ojczyzny, do niemieckiego Penzig, nie wiedzieli, że po latach właśnie tu, na polskiej już ziemi, polska szkoła w polskim Pieńsku będzie z dumą nosiła Ich zaszczytne imię.
Łącznie przez Stalag VIII A przeszło najprawdopodobniej około sto dwadzieścia tysięcy jeńców wojennych. Najliczniejszą grupę stanowili Francuzi, w zapluskwionych, brudnych barakach egzystowali także Belgowie, Polacy, Brytyjczycy, Czesi, Amerykanie i Włosi. Szczególnie okrutnie traktowani byli Rosjanie. Wobec nich nie stosowano nawet pozorów przestrzegania jakichkolwiek międzynarodowych konwencji. Tysiące jeńców sowieckich zakończyło tu życie w wyniku potwornego wyniszczenia organizmu przez głód, choroby, na skutek pobicia czy po prostu ginąc od kul strażników, mszczących się za niepowodzenia swojej armii na Wschodzie.
Przypominające szkielety, wychudłe zwłoki umierających każdego dnia dziesiątkami jeńców sowieckich traktowano bez jakiegokolwiek należnego człowiekowi szacunku. Do dawnego wyrobiska wyrzucano tysiące ciał i po zasypaniu warstwą wapna zakopywano. Dzisiaj na tym rozległym terenie, kryjącym tak wiele bezimiennych prochów ludzkich, widnieją symboliczne groby i stoi kamienny pomnik. Nikt jednak nie wie dokładnie, ile spoczywa tu osób.
Opustoszały teren obozu samorzutnie porosły samosiejki. Tam, gdzie była główna droga Stalagu, gdzie stały baraki i gdzie niegdyś słychać było gwar głosów tysięcy uwięzionych, zniewolonych ludzi – zwykle panuje teraz cisza, przerywana tylko szumem wiatru i odgłosami samochodów, jadących pobliską szosą. O minionych dniach śmierci i pogardy przypominają pomniki i resztki ruin zabudowań obozowych. Ale pamiętajmy - tu, w pobliżu Zgorzelca, śpią snem wiecznym tysiące ofiar ostatniej wojny, tysiące ofiar hitlerowskiego barbarzyństwa.
Mijają lata, żyje coraz mniej uczestników wrześniowych bojów, świadków tamtych dni – ale dzięki przekazywaniu z pokolenia na pokolenie dziejów tej ziemi pamięć o tych, którzy w czasie wojny pozostali tu w mogiłach na zawsze – nigdy nie zginie...