Fedra pokochała Hipolita, swojego pasierba. Samym pożądaniem przekracza próg podwójnego tabu: zdrady i duchowego kazirodztwa. Nic, z tego, czego najnamiętniej pragnie, nie zostanie spełnione, a przecież doprowadzi do rzeczywistej, krwawej tragedii. Dlaczego – wobec tej niemożliwości; niemożliwości założonej i niemożliwości faktycznej – Fedra nie wycofuje się z tego wewnętrznego biegu? Bo bardziej od tego, co wie o uporządkowanych i godnych człowieka uczuciach, pociąga ją to, czego nie wie, ale – co naprawdę dzieje się w jej ciele i duchowych schowkach, co dzieje się w jej zmysłach i myślach naprawdę. Bez sankcji i powinności, które zna i według których osądza samą siebie. Bezlitośnie. Bezlitośnie, ale z czułą mądrością odnosząc się do swojego nieszczęścia tak, jak odniosłaby się do nieszczęścia innego człowieka ryzykującego podróż w głąb chwilowo nieczynnego wulkanu swoich namiętności. Być może – w głąb Ciebie. Nasza Fedra nosi lustrzane odbicie swojego imienia: Ardef. Albo imię czytane wstecz. Jak historia jej losu, którą opowiada na krótko przed śmiercią. Od końca do początku. Albowiem - powtórzmy za Eliotem – „W moim początku jest mój kres” zresztą może to „tylko” historia aktorki, która żyje w stanie ustawicznego ryzyka zanurzania się w losach innych ludzi, albo zanurzania losów innych ludzi w swoim losie?
Tak o spektaklu pisze jego reżyser Bogusław Kierc.
Teatr Stary / 20 kwietnia / godz. 19:00 / bilet – 10 zł!
Bilety do nabycia w Młodzieżowym Domu Kultury, w godz. 14:00 – 17:00.