Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Siła barwnych bolesławieckich mitów

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Jak dalece krążące wśród niektórych mieszkańców Bolesławca barwne mity - dotyczące nadal rozbudzających wyobraźnię tajemnic czasu minionego - odpowiadają rzeczywistości?
Siła  barwnych  bolesławieckich mitów

Siła  barwnych  bolesławieckich mitów
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Wszak nie tylko w naszym szacownym grodzie, ale także w innych miastach i wsiach można usłyszeć gorączkowe zapewnienia pewnych ludzi, wręcz zaklinających się, że jeśli nawet osobiście nie widzieli – to z wiarygodnych źródeł wiedzą o istnieniu jakichś zapomnianych lochów i podziemi, których wyloty zostały w zagadkowych okolicznościach dokładnie ukryte i zamaskowane.

Głosicieli owych rewelacji nie zraża przy tym to, że nadzwyczaj często warunki geologiczne bądź oczywisty bezsens budowy takich „korytarzy” niejako przesądzają o niemal pewnym braku ich istnienia. Legendy nadal egzystują – i niechaj sobie żyją, dopóki nie wywołują negatywnych następstw. Znane są zresztą przypadki, że wyśmiane, najbardziej nieprawdopodobne sensacje nieoczekiwanie okazywały się mieć jednak w sobie „coś” – wbrew wywodom twardo stąpających po ziemi realistów.

Wracamy więc kolejny już raz do sprawy istniejących jakoby pod ziemią pomieszczeń – czy też tuneli – zlokalizowanych gdzieś w okolicach ulicy Lubańskiej w Bolesławcu. Takie rewelacje wyrażane są bowiem i obecnie przez niektórych mieszkańców miasta, przybyłych tu po zakończeniu drugiej wojny światowej.

Realia – póki co - są takie: kilkaset metrów od tejże ulicy rośnie dorodny las, osłaniający nie tylko dawne wyrobiska złotnicze, ale także fundamenty dwóch pięknych niegdyś willi. Obiekty te zniknęły ostatecznie z powierzchni ziemi sporo lat po ostatniej wojnie, chociaż ich agonia zaczęła się wkrótce po roku 1945, gdy z opustoszałych budowli bezkarnie rozkradano nie tylko ocalałe wyposażenie - ale również wyrywano z okien kraty i wykuwano kamienne detale. Dzieła zniszczenia dopełniali dla „zabawy” pospolici wandale.

Dzisiaj po pałacu, noszącym nad wejściowym portalem napis „Marya” oraz położonym dalej, ogromnym budynku określonym w tym materiale jako „Remer” pozostały w ziemi tylko fundamenty i resztki gruzów. Ale to stąd – jak twierdzą niektórzy – miały w kierunku ulicy Lubańskiej wybiegać jakieś podziemne tunele. Czemu jednak miały służyć owe tajemnicze obiekty?

Sprawa już na pierwszy rzut oka wydaje się mocno wątpliwa, chociaż zapewne część bawiących się tam niegdyś dzieci (dzisiaj dojrzałych ludzi) pamięta, że rzeczywiście istniały opodal obydwóch pałaców jakieś podziemne nisze, kryjące resztki różnorakich przewodów. W ruinach sąsiadujących z nimi zabudowań gospodarczych, tuż przy gmachu nazywanym tutaj „Remer”, doszło dawno temu do tragicznej eksplozji, sprowokowanej przez palących ognisko chłopców, którzy umieścili w nim znaleziony niewybuch.

Piwnice willi „Marya” i drugiego domu posiadały zasypane gruzem szybiki i prowadzące niżej rury – ale trudno uznać je za wejścia do tajemnych przejść. Dzisiaj owe kanały są zasypane grubą warstwą resztek murów wspomnianych budynków. Co do osiedla na ulicy Lubańskiej, to powstało ono u schyłku lat trzydziestych. Postawiono tam pierwotnie dwanaście domów.

Swoistą ciekawostką jest to, iż w ich piwnicach przygotowano wydzielone schrony, o pogrubionych, betonowych ścianach i wzmocnionych stropach. Wejścia do nich zamykane były metalowymi drzwiami, uszczelnionymi gumowymi wkładkami. Dostarczono je z Wrocławia, z fabryki wyrobów żelaznych Karla Spranga. Wrota posiadały specjalne dźwignie, umożliwiające poprzez obrót dociśnięcie skrzydła do stalowych framug. Podobnie zabezpieczano też żelaznymi klapami wąskie otwory okienne. Część masywnych drzwi, okiennic, a nawet gumowych uszczelnień zachowała się do dzisiaj. Nie ulega wątpliwości, że betonowe lochy miały stanowić w przypadku wojny i bombardowań schrony dla mieszkańców. W 1938 roku Rzesza Niemiecka bardzo intensywnie przygotowywała się już do militarnych działań...

Czy to jednak owe przeciwlotnicze pomieszczenia spowodowały, że wśród części mieszkańców nadal krążą opowieści o tajemniczych bunkrach? Trzeba tu wspomnieć, iż nie znajduje żadnego potwierdzenia inna „rewelacja” głosząca, jakoby pierwotnie były tam koszary wojskowe. Co prawda kształt budynków i wzajemne ich usytuowanie może się na pierwszy rzut oka kojarzyć z obiektem, przypominającym małe koszary, wystarczy jednak poznać układ i wielkość izb w mieszkaniach czy choćby zwrócić uwagę na zainstalowane niegdyś na klatkach schodowych specjalne skrzynki na listy, liczbą odpowiadające ilości lokali - by stwierdzić, że nie były to obiekty wznoszone dla wojska.

Wątpiących powinna zresztą ostatecznie przekonać relacja byłego robotnika przymusowego, „zakwaterowanego” w pobliżu w tzw. „Waldschule”, który tą ulicą wędrował w czasie wojny do pracy w Bożejowicach i miał okazję wielokrotnie widzieć zwyczajnych mieszkańców wspomnianych domów.

Więc może podobnie jak mit o koszarach należy potraktować rewelacje na temat „bunkrów” bądź tuneli, łączących ulicę Lubańską z fundamentami pałaców w lesie przy ulicy Leśnej? Chociaż, kto wie …

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl