Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Zamach ?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Potok wielkich ciężarówek, przemieszany z setkami samochodów osobowych i wszelkiej maści pojazdów dostawczych, płynący ciągle obwodnicami - a czasem także wewnętrznymi ulicami Bolesławca - to dzisiaj widok pospolity.
Zamach ?

Zamach ?
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Ten rodzaj transportu zastąpił bowiem wiele dawnych - zwłaszcza lokalnych - przewozów kolejowych, które dostarczały niegdyś niezbędne surowce również do zakładów przemysłowych naszego miasta - i w podobny sposób ekspediowały z nich gotowe wyroby lub półprodukty do odbiorców.

Obecnie bodaj tylko w jednym miejscu – w pobliżu restauracji „Opałkowa Chata” - można jeszcze od czasu do czasu zobaczyć w Bolesławcu, jak w poprzek ruchliwej asfaltowej jezdni dostojnie przetacza się zestaw cystern, ciągniętych nieśpiesznie przez lokomotywę spalinową. Ale na mapach nadbobrzańskiego grodu sprzed zaledwie pół wieku widnieje kilka torowisk, przecinających ulice i docierających do różnych zakątków miasta, gdzie dawniej funkcjonowały bocznice i rampy.

Szyny doprowadzono między innymi do dawnej „Concordii”, na plac fabryczny, zajmowany obecnie przez dworzec autobusowy, do byłych zakładów Hoffmanna, gazowni, nieistniejącej dzisiaj huty szkła Carlswerk - stojącej niegdyś w miejscu zajętym teraz przez bloki, wzniesione za „blaszakiem” przy ulicy Chrobrego – a także do elewatorów zbożowych.

Oczywiście trudno porównywać dzisiejsze natężenie ruchu pojazdów samochodowych choćby w Bolesławcu z okresem, gdy po torach wtopionych w jezdnie miasta sunęły powolne ciuchcie, przetaczające towarowe składy. Wówczas krótkotrwałe postoje nielicznych aut, zatrzymywanych przy przejazdach kolejowych, nie były szczególnie uciążliwe. Zapewne najbardziej kłopotliwymi skrzyżowaniami szyn z ulicami były jedynie te, które istniały na wlotowych szlakach, między innymi przy końcu współczesnej ulicy Tysiąclecia. Drogę tą regularnie „blokowały” też pociągi osobowe, jeżdżące do Nowej Wsi Grodziskiej.

Podobne, ale mniej obciążone miejsce stanowił tor biegnący w poprzek dzisiejszej ulicy Zgorzeleckiej, którym od dworca do „Concordii” (bądź w przeciwną stronę) ekspediowano zestawy towarowe, przejeżdżające blisko jezdni przez istniejącą do dzisiaj, kamienną bramę w parkowym murku.

Przy niej – jak twierdził jeden z pierwszych, powojennych mieszkańców Bolesławca - doszło do osobliwej katastrofy, czy wręcz próby zamachu. Pełne okoliczności zdarzenia pozostaną najprawdopodobniej na zawsze tajemnicą.

Był rok 1945. W pomieszczeniach „Concordii” żołnierze sowieccy demontowali urządzenia, gromadząc także w opustoszałych halach zwleczone zewsząd „trofiejne” dobra. Sukcesywnie ładowano je tam na wagony i wysyłano do „mateczki Rosji”. Ruch samochodowy na wspomnianej ulicy był w owych miesiącach symboliczny, od czasu do czasu przemknął tam jakiś gruzawik, częściej natomiast można było spotkać liche furmanki.

Dość niezwykła była więc katastrofa, do jakiej jakoby doszło tam późnym wieczorem. Jak wynika z relacji osoby, która z kolei słyszała o zajściu od swojego sąsiada, przybyłego do Bolesławca tuż po zakończeniu działań wojennych – w kierunku rzeki jechał wolno jakiś zdezelowany wojskowy samochód, od strony „Concordii” wieczorną ciszę zakłócało zaś dudnienie pociągu, sygnalizującego swoje nadciąganie także gwizdem parowozu.

Na drodze przy torach stał krasnoarmiejec z lampą naftową, który zaczął nią dawać kierowcy znaki. Nierówno prychające silnikiem auto jednak nie stanęło. Po chwili samochód omijając wystraszonego wartownika wturlał się na tor - i tu zgasł jego rzężący motor. Kierowca wyskoczył z szoferki i puścił się biegiem w kierunku dzisiejszego parku.

Mołojec pilnujący torowiska zbaraniał, po czym zaczął dawać rozpaczliwe znaki maszyniście, usiłując zatrzymać lokomotywę ciągnącą kilka wagonów, wyładowanych łupem. Zazgrzytały koła gwałtownie hamowanego składu, ale było za późno - zderzak ciuchci grzmotnął w szoferkę samochodu, spychając go na bok. Po kilkunastu metrach pociąg wreszcie zatrzymał się. Jak wynika z relacji, w skrzyni pojazdu miało podobno leżeć kilka dużych, wojennych niewybuchów. Czy była to próba „terrorystycznego” ataku na pociąg wypełniony łupem ? Nie wiadomo. Nieznana jest także odpowiedź na pytanie, czy znaleziono dziwnego kierowcę. Co więcej, nie ma pewności, że opisane wydarzenie miało rzeczywiście taki przebieg, a nawet - czy w ogóle do niego doszło... Chociaż w tamtych, niespokojnych czasach, wszystko było możliwe.

Dzisiaj śladem po części dawnego torowiska, prowadzącego do byłej „Concordii” jest ścieżka, biegnąca fragmentem jego dawnego szlaku. I tylko kamienna brama ze stalowymi zawiasami stoi jak dawniej. Ona zapewne wie, jaka była prawda o tym „zamachu”...

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 24 kwietnia 2024
Imieniny
Bony, Horacji, Jerzego

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl