W grudniu 2005 roku, rada miasta pożyczyła powiatowi 1,5 miliona, bo finansowa sytuacja szpitala wymagała natychmiastowej interwencji. Teraz prezydent domaga się zwrotu pieniędzy. - Pożyczaliśmy powiatowi, nie szpitalowi – mówi Piotr Roman. - Szpital nie jest winien miastu ani złotówki.
W wielkim skrócie powiedzieć można, że prezydentowi nie podoba się sposób, w jaki starostwo wydaje swoje pieniądze. Twierdzi, że powiat planuje wydatki tak, jakby miał pełny skarbiec. A skoro tak, to dlaczego wyciąga rękę po miejskie pieniądze. - Nie wydaje mi się, aby celowym było zatrudnianie
Prezydentowi nie podoba się też, że starostwo ma zamiar już w 2009 roku rozpocząć przebudowę i adaptację starej przychodni zdrowia przy ul. Zwycięstwa na nową siedzibę władz powiatu. - To ma kosztować 13 milionów złotych – mówi prezydent. - Jeżeli umorzymy pożyczkę, zwiększymy tylko zdolność kredytową powiatu. Zastanawiam się, czy starostwo nie ma pilniejszych wydatków. Może pomyśli o remontach dróg, zamiast stroić nową kwaterę.
Prezydent podkreśla, że w budżecie powiatu na ten rok, na remonty powiatowych ulic w mieście nie zapisano ani grosza. - Są zaplanowane zadania, chociażby modernizacja ulic Sądowej, Lubańskiej, czy Łasickiej, tylko starosta zapomniał o pieniądzach – mówi Piotr Roman. - W rubryce “źródła finansowania” wpisano “środki Gminy Miejskiej Bolesławiec”, tyle, że miasto nie ma tych wydatków w swoim budżecie, bo nawet nas nie zapytano, czy mamy zamiar remontować powiatowe drogi.
Prezydent obiecuje, że całe 1,5 miliona, które ma zamiar odzyskać od powiatu przeznaczona będzie na pomoc dla szpitala i remonty dróg.
O tym, że miasto chce zwrotu pożyczki starosta dowiedział się analizując miejski budżet na ten rok. Zapisano w nim wpłatę pierwszej raty, czyli 150 tysięcy. Cała pożyczka nie jest oprocentowana, spłatę rozłożono na 10 lat z dwuletnim odroczeniem wpłaty pierwszej raty. - W umowie pożyczki jest zapis, że jeżeli pieniądze przeznaczone zostaną na restrukturyzację szpitala, to możliwe będzie umorzenie pożyczki – tłumaczy Cezary Przybylski, starosta. - I tak się stało, możemy rozliczyć każdy grosz. Zarzuca się nam chęć przeprowadzki do nowej siedziby, ale to był przecież pomysł pana Romana, kiedy był jeszcze starostą. Pana Kwaśniewskiego do pracy przyjmował sam pan Roman, kiedy był starostą i wybrał go na naczelnika wydziału edukacji. Potem pan Roman w kampanii wyborczej chwalił się sukcesami powiatowego szkolnictwa, jak własnymi.
Zdaniem starosty, prezydent wymyśla sobie problemy. - Nie ma się czym zajmować w mieście – pyta Przybylski. - To ja mu mogę zaraz kilka pilnych do załatwienia spraw pokazać. A co do Kwaśniewskiego, to po owocach go poznacie. Składamy wnioski, w sumie na dziesiątki milionów złotych, ale czas realizacji projektów dopiero się zacznie, bo jest rozłożony na lata. Oddamy tę pożyczkę, bo nie mamy wyjścia.
Pierwszą ratę - 150 tysięcy złotych – powiat musi wpłacić do końca tego roku. Szpital nadal może liczyć – jak zapewnia prezydent – na pomoc. W ciągu kilku lat miasto notorycznie umarza podatek od nieruchomości. To blisko milion. Na modernizację oddziału chirurgicznego i ginekologicznego przeznaczono ponad 1,2 miliona. Miasto kupiło tzw. sztuczną nerkę, laparoskop, wymieniło okna i drzwi na oddziale dziecięcym. Same tylko odsetki od spornej pożyczki to 600 tysięcy, z których miasto zrezygnowało.