Tak oto obywatele III Rzeszy ponosili tragiczne skutki wodzostwa brunatnego zbrodniarza, chociaż nadal nie wszyscy potrafili wyciągnąć wnioski z owej okrutnej lekcji historii.
Świadomość nadciągającej nieuchronnie klęski nie stępiła ostrza represji hitlerowskich władz, skierowanego przeciwko własnym rodakom. Podejrzanych o sianie defetyzmu aresztowano, wiele osób dla odstraszającego przykładu rozstrzelano bądź powieszono, opatrując ciała straconych tablicami informującymi o rodzaju „przestępstwa”.
9 lutego 1945 roku sowieccy oficerowie polityczni podjęli szczególną akcję propagandową – na zwołanych naprędce mitingach zapoznawali żołnierzy, szykujących się do ataku na Bolesławiec, z fragmentami starej odezwy feldmarszałka Michaiła Goleniszczewa-Kutuzowa, pochodzącej z roku 1813, a skierowanej do dowodzonych przez niego oddziałów rosyjskich. Wszak zbliżali się do miasta, w którym dokonał żywota ten ich bohater narodowy, chętnie określany mianem pogromcy Napoleona.
W nocy – a według innych źródeł nad ranem 11 lutego wycofujące się pododdziały niemieckie z dowodzonej przez generała Otto Hermana Brükcnera 6 Dywizji Grenadierów Ludowych, przewidzianej do obrony wschodniej części miasta - wysadziły przeprawy przez Bóbr – most drogowy na szlaku prowadzącym do Zgorzelca i przerzucone nad nurtem rzeki przęsła wiaduktu kolejowego. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż według pierwotnych planów hitlerowskiego dowództwa obronę miasta miała wzmocnić w północnej część zmilitaryzowana jednostka policyjna, która jednak zdezerterowała i samowolnie opuściła stanowiska, ginąc bez wieści w przepastnych borach.
Jako pierwsza do Bolesławca wjechała 55 Brygada Pancerna Gwardii dowodzona przez pułkownika Dawida Dragunskiego. Według wspomnień sowieckiego dowódcy droga obwodowa, prowadząca ze Zgorzelca do Lwówka, zatarasowana była zniszczonym sprzętem wojskowym. Obraz wielu zdemolowanych pojazdów i dział zapamiętał także młodociany robotnik przymusowy, Hieronim Ławniczak.
Niesamowite było zetknięcie sołdatów z pensjonariuszkami szpitala psychiatrycznego. W gęsto padającym, tworzącym wilgotną kurtynę śniegu tłum bełkocących, śmiejących się bądź dziwacznie tańczących kobiet, odzianych w jednolite, ciemne płaszcze ozdobione białymi kołnierzykami otoczył nagle wjeżdżające na dzisiejsza ulicę Tysiąclecia pancerne pojazdy Rosjan. Według relacji pułkownika Dragunskiego – nieświadome rzeczywistości chore uciekły z płonącego budynku lecznicy. Żołnierze mieli je uratować, kierując do ocalonych bloków…
W ręce zdobywców miasta wpadły zlokalizowane w elewatorach magazyny wojskowe. Wieczorem 12 lutego Moskwa uczciła ten militarny sukces dwudziestoma salwami armatnimi, oddanymi aż z dwustu dwudziestu czterech dział. Wcześniej tego samego dnia w Bolesławcu zorganizowano wiec pod pomnikiem, wzniesionym za sprawą króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III w roku 1819 na cześć Kutuzowa.
Spędzonym kobietom niemieckim kazano oczyścić wysoki monument, zaś na budynku, w którym zmarł książę Michaił umieszczono jego portret i stosowne transparenty. Według jednego z rosyjskich wyższych oficerów, pułkownika Zachara Ślusarenki, dowódcy 56 Brygady Pancernej Gwardii na miejsce wygłaszania przemówień podjechał czołg dowodzony przez młodszego lejtnanta Andrzejewa. Z jego wieży kolejni mówcy wygłaszali płomienne przemówienia, sławiące przede wszystkim pamięć pogromcy Napoleona - ale także Armię Czerwoną. Między innymi wystąpił znany z szaleńczej odwagi pułkownik Aleksander Gołowaczow, dowodzący 23 Brygadą Piechoty Zmotoryzowanej Gwardii.
Wkrótce i on zginął w okolicach Nawojowa Śląskiego, tylko kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zgonu Kutuzowa…