Sejm przegłosował ustawę budżetową na przyszły rok. Zgodnie z jej założeniami do kasy państwa w 2013 roku ma wpłynąć ponad 299 miliardów złotych, czyli około 2 procent więcej niż w tym roku. Blisko 90 procent tej kwoty to różnego rodzaju wpływy podatkowe. Jednocześnie rząd obniżył niedawno swoją prognozę wzrostu gospodarczego na przyszły rok do z 2,5 do 2,2 procent.
Według ekonomistów, z którymi rozmawiał Money.pl, przyjęte w budżecie 2013 założenia - zarówno makroekonomiczne, jak i te dotyczące dochodów - są kompletnie nierealne. W konsekwencji rząd będzie musiał łatać dziurę, tnąc wydatki publiczne, co może dodatkowo pogorszyć sytuację gospodarczą Polski.
W przyszłorocznym budżecie znalazło się założenie, że PKB Polski wzrośnie o 2,2 procent, przy jednoczesnym wzroście poziomu bezrobocia do 13 procent na koniec roku. Minister finansów zakłada również, że złoty będzie utrzymywał się w okolicach obecnych poziomów, co nie rodzi ryzyka wzrostu zadłużenia w walutach obcych, głównie w euro.
Założenia makroekonomiczne budżetu na 2013 rok
Wzrost PKB | 2,20% |
Bezrobocie | 13% |
Inflacja średnioroczna | 2,70% |
Wzrost płac | 1,80% |
Kurs euro | 4,05 zł |
Kurs dolara | 3,20 zł |
Źródło: Money.pl na podstawie danych zawartych w budżecie na 2013 rok.
Jeżeli jednak porównamy rządowe założenia, przede wszystkim dotyczące wzrostu gospodarczego, z prognozami innych instytucji, to okaże się, że Jacek Rostowski jest wielkim optymistą. - "Ze wszystkich założeń makroekonomicznych rządu, realna wydaje mi się tylko stopa inflacji. Wzrost gospodarczy w 2013 roku z pewnością będzie zdecydowanie niższy od rządowej prognozy. Również bezrobocie raczej na pewno będzie wyższe niż 13 procent" - mówi w rozmowie z Money.pl prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Podobnego zdania są międzynarodowe instytucje, a nawet Narodowy Bank Polski, który prognozuje, że w przyszłym roku nasza gospodarka urośnie nie o 2,2 procent, a zaledwie o 1,5 procent! A i tak nie jest to najbardziej pesymistyczna prognoza.
Prognozy wzrostu PKB w Polsce w 2013 roku
Instytucja | Prognoza |
Rząd | 2,2% |
HSBC | 2% |
Komisja Europejska | 1,8% |
MFW | 1,75% |
NBP | 1,5% |
Morgan Stanley | 1,5% |
Barclays Capital | 1% |
Źródło: Money.pl na podstawie prognoz wymienionych instytucji. Dane ułożone w kolejności malejącej.
Rząd, który jeszcze niedawno zakładał wzrost gospodarczy na poziomie 2,5 procent, broni jednak swojej prognozy. Wczoraj wiceminister finansów Mirosław Sekuła tłumaczył, że liczy na ożywienie gospodarcze w Europie w drugiej połowie przyszłego roku, co powinno pozytywnie wpłynąć na sytuację w Polsce.
- "To prawda, że gospodarka będzie miała szansę na odbicie, ale mimo wszystko wzrost o 2,2 procent jest bardzo mało realny" - ocenia Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan. - "Myślę, że będzie on bliski 1 procenta" - szacuje.
Tak optymistyczne założenia makroekonomiczne zawarte w budżecie nie pozostaną bez wpływu na stan kasy państwa. Jeżeli bowiem nie zostaną spełnione, to wówczas rząd będzie miał poważny problem z realizacją równie optymistycznych prognoz dotyczących dochodów kasy państwa.
W przyszłorocznym budżecie można znaleźć szacunki, że jego dochody wyniosą 299,4 miliarda złotych, czyli o ponad 5 miliardów złotych więcej od tegorocznych planów. Co ciekawe, tylko dochody z samego podatku CIT, płaconego przez przedsiębiorców, mają wzrosnąć o 11 procent. A co więcej, wynik zaplanowany na poziomie 29,6 miliarda złotych byłby absolutnym rekordem ostatnich lat. Jak to możliwe w sytuacji, gdy gospodarka będzie borykać się ze spowolnieniem?
Przedstawiciele rządu tłumaczą to księgowym zabiegiem, który - najkrócej mówiąc - polega na tym, że przedsiębiorcy zapłacą tegoroczną składkę za grudzień dopiero w przyszłym roku. Nie przekonuje to jednak ekonomistów. Zdaniem prof. Stanisława Gomułki, eksperta BCC i byłego wiceministra finansów, nawet jeżeli przyjmiemy argument gabinetu Donalda Tuska, to prognoza wpływów z CIT i tak będzie zawyżona.
"Zakładany duży wzrost dochodów z podatków bezpośrednich i składki rentowo-emerytalnej uznajemy za niebezpiecznie mało realistyczny" - napisali wprost eksperci BCC w swojej opinii na temat przyszłorocznego budżetu.
Spoglądając na prognozy dochodów kasy państwa w 2013 roku, można wywnioskować, kto będzie je ratował. Rząd założył bowiem, że do kasy państwa wpłynie ponad 20 miliardów złotych z tytułu wszelkiego rodzaju opłat, grzywien oraz mandatów. To ponad 30 procent więcej niż w tym roku. Zwraca też uwagę wyraźny wzrost dochodów z tytułu podatku od kopalin, którego główny ciężar ponosi giełdowy koncern KGHM.
Główne źródła dochodów budżetu na 2013 rok (w mld zł)
Źródło | 2012 | 2013 | Zmiana |
Opłaty, grzywny i in. | 14,7 | 20,2 | 37,4% |
Podatek od kopalin | 1,8 | 2,2 | 22,2% |
CIT | 26,6 | 29,6 | 11,3% |
Cło | 1,8 | 2 | 11,1% |
PIT | 40,2 | 42,9 | 6,7% |
Akcyza | 62,6 | 64,5 | 3,0% |
Wpłaty od samorządów | 2,4 | 2,4 | 0,0% |
VAT | 132,2 | 126,4 | -4,4% |
Podatek od gier | 1,3 | 1,2 | -7,7% |
Środki z UE | 1,8 | 1,6 | -11,1% |
Dywidendy | 8,1 | 5,8 | -28,4% |
Źródło: Money.pl na podstawie danych zawartych w budżecie na 2013 rok. Dane ułożone w kolejności malejącej zmiany procentowej.
Co ciekawe, rząd założył w przyszłym roku ponad 4-procentowy spadek wpływów z podatku VAT, który jest jednym z głównych elementów po stronie dochodowej budżetu. Zdaniem ekonomistów ten spadek i tak może nie odzwierciedlać skali czekającego nas spowolnienia. - "To nie pierwszy raz, gdy rząd przyjmuje kompletnie nierealne prognozy" - mówi w rozmowie z Money.pl Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. - "Jakbyśmy tego nie liczyli, to realnie w przyszłorocznym budżecie i tak zabraknie około szesnastu miliardów złotych po stronie dochodów".
KOMENTARZ MONEY.PL
Łukasz Pałka, analityk Money.pl
Już na początku ubiegłego roku mieliśmy bardzo duże wątpliwości dotyczące rządowych prognoz zawartych w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa 2011-2014. Dzisiaj widać, że tamte przewidywania były kompletnie nietrafione.
Tym razem jest podobnie, zwłaszcza jeżeli chodzi o plany związane z dochodami budżetu państwa w przyszłym roku, poparte bardzo optymistyczną prognozą wzrostu PKB o 2,2 procent w momencie, gdy nie tylko zagraniczne instytucje finansowe, ale nawet NBP szacują go w okolicach 1 procenta.
Ogromne wątpliwości budzi też założenie ponad 30-procentowego wzrostu wpływów budżetowych z tytułu opłat, grzywien itd. Może to oznaczać, że zamiast skupić na pracy i rozwiązywaniu problemów gospodarczych urzędnicy będą ścigać nas za najdrobniejsze przewinienia, byle tylko wypełnić plan. No i mamy odpowiedź, skąd na drogach nagle tyle fotoradarów. Niech teraz nikt mi tylko nie wmawia, że chodzi o nasze bezpieczeństwo.
Szkoda tylko, że w tym samym czasie nie widać, by rząd robił cokolwiek dla poprawy sytuacji drobnych przedsiębiorców. A to od ich powodzenia zależy przecież to, jakie podatki wpłyną do kasy państwa.