Tu uruchomił pierwszą w mieście drogerię. Ciągle myślał jednak o harcerstwie. To jego marzenie, dzięki uporowi i niespożytej, skautowej energii, nabrało realnych kształtów. W zrujnowanym mieście powstała drużyna chłopięca. Niemal od pierwszych chwil podjęcia działalności bolesławieccy „Jedynkarze” na swego patrona wybrali Księcia Józefa Poniatowskiego. Z dumą nosząc jego imię poznawali życiorys słynnego polskiego wodza, którego historia w tak dziwny sposób splatała się z przeszłością naszego miasta. Tu bowiem w trakcie postępowania za zmuszonymi do odwrotu wojskami francuskimi dokonał żywota Michaił Kutuzow, przeciwnik Napoleona. A przecież w służbie cesarza śmierć poniósł Książę - wybitny polski żołnierz ! Niestety, jego postać okazała się ideologicznie zbyt nieznośna dla władz politycznych w nowej, powojennej rzeczywistości.
Dobitnie i jednoznacznie zasugerowano więc Hubertowi Boninowi konieczność zmiany osoby patrona. Drużyna przyjęła więc nowe imię – śląskiego pisarza, znanego wśród młodego pokolenia miedzy innymi z górniczych opowiadań, będących lekturami szkolnymi – Gustawa Morcinka. Nie uchroniło to jednak samego drużynowego przed rychłym odsunięciem go od pracy z młodzieżą, gdy nastał czas Organizacji Harcerskiej ZMP. On sam zresztą nie widział dla siebie miejsca w tej nowej formacji, naśladującej sowiecki ruch pionierski. Zniknęły wtedy harcerskie mundury, odrzucono Harcerski Krzyż, wprowadzając „czuwajkę” – znaczek, wzorowany na „postępowych” emblematach, gdzie koniecznie w centrum musiał płonąć jakiś ogień, a uzupełnienie artystycznej wizji stanowiła część stylizowanego koła zębatego i dorodnego kłosa – symbole jedynie słusznego sojuszu robotniczo-chłopskiego… Podobnie jak w drużynach pionierskich ubiór stanowiły teraz białe koszule, czerwone chusty i granatowe spodenki u chłopców, a spódnice u dziewcząt... Druh Bonin powraca do prowadzenia swojej ukochanej „Jedynki” dopiero po śmierci Stalina i zapoczątkowanych tym faktem, późniejszych zmianach polityczno-społecznych, w wyniku których odbył się w grudniu 1956 roku Krajowy Zjazd Działaczy Harcerskich w Łodzi, odtwarzający w znacznej części założenia programowe, a także tradycyjne odznaki i symbole harcerskie. Umożliwiono również oficjalne kontakty z młodzieżą przedwojennym instruktorom, odsuniętym wcześniej przez władze OH ZMP jako przedstawicielom „elementu niepewnego, burżuazyjno-kułackiego”.
Po wizycie Druha Huberta w harcówce i dawnym magazynku okazało się, iż wiele pamiątek z minionego okresu życia drużyny bezpowrotnie przepadło. Na szczęście zachowała się spora ilość uzbieranego i naprawionego niegdyś sprzętu biwakowego, pamiętającego jeszcze czas wojennych zmagań. Ocalały więc wojskowe namioty z demobilu, noszące często nadruk US Army, sfatygowane - ale ciągle dobrze służące żołnierskie tornistry i brezentowe mapniki. Szybko uzupełniono zapas sienników, napełnianych na miejscach pobytu słomą lub sianem - i można było ruszać w pole. Wyposażenie to bowiem pozwalało na powrót do wędrówek, biwaków, a zwłaszcza obozów letnich.
Wkrótce drużyna dysponowała własnym, pięknie wyhaftowanym przez żonę Druha Bonina sztandarem, zaś poszczególne zastępy, noszące między innymi imiona Szarych i Burych Wilków – posiadały barwne, trójkątne proporce. Przemarsze „Jedynkarzy” zawsze miały swoją specyficzną oprawę muzyczną. Tworzyły ją dźwięki fanfar i donośny rytm, wybijany przez werblistów. Co ciekawe – kilka posiadanych werbli stanowiły instrumenty, pozostawione jeszcze przez Niemców w siedzibie Hitlerjugend. Zostały tam odnalezione przez myszkujących wszędzie chłopców i przyniesione do harcówki. Najstarsi mieszkańcy Bolesławca pamiętają paradne przemarsze drużyny, którymi zresztą zawsze poprzedzała ona swoje wyjścia na biwaki i piesze wędrówki.
Umundurowani regulaminowo harcerze w okresie Świąt Wielkiej Nocy pełnili też wartę honorową przy Grobie Pańskim. Harcmistrz Hubert Bonin sprawował różne funkcje w hufcu, będąc nawet zastępcą komendanta całej tej jednostki organizacyjnej ZHP. Niestety, w okresie przesileń politycznych człowiek, który położył podwaliny pod bolesławieckie harcerstwo okazywał się niewygodny. Musiał rezygnować z działalności, ponieważ nie godził się na to, czego od niego oczekiwano. Żył jednak zawsze sprawami społecznymi miasta, a zwłaszcza harcerstwa. Jako były członek Szarych Szeregów – żołnierz Września i Armii Krajowej gotów był zawsze służyć swoją wiedzą, doświadczeniem i zaangażowaniem Polsce.
Kiedy tylko sytuacja okazała się sprzyjająca, powrócił do czynnego życia instruktorskiego, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku organizując obozy 1 Bolesławieckiej Drużyny Harcerzy i samodzielnie prowadząc tą jednostkę. Był wielkim, a jednocześnie niezwykle skromnym, honorowym Obywatelem Bolesławca…