Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej potrzebował 100 tysięcy złotych i 50 lat, aby lokatorom kamienicy przy ulicy Gdańskiej 63 zamontować w mieszkaniach toalety. Ludzie mieszkają w tym czteropiętrowym domu od pół wieku, a przez ten czas musieli się sporo nachodzić za potrzebą. - Na podwórko trzeba było biegać za potrzebą – mówi Klementyna Pietrzakowska, lokatorka, która przy Gdańskiej mieszka od 1951 roku. - Najgorzej, to mieli ci, którzy musieli iść do toalety nocą. A tragedia była zimą, wtedy cała wygódka zamarzała, i aby z niej skorzystać, trzeba było odmrażać.
Klementyna Pietrzakowska Fot. TLB
- Toaletę mieliśmy na zewnątrz i to była tragedia – opowiada Maria Wyderko, lokatorka. - Ludzie, którzy mają łazienki w domach, nawet sobie tego nie są w stanie wyobrazić. Wiele lat staraliśmy się o ten remont, ale nie było technicznych możliwości.
Dziś obie panie mają już własne łazienki. - Sama wybierałam kafelki, jeszcze zamontujemy narożną wannę – cieszy się Maria Wyderko. - Teraz jest wszystko jak należy.
Wielu lokatorów kamienicy to osoby w podeszłym wieku i schorowane. Korzystanie z ubikacji stojącej na podwórku przed domem było dla nich prawdziwym utrapieniem. Chciałoby się powiedzieć: lepiej późno niż wcale. - Były problemy techniczne – wyjaśnia Janusz Kozioł z MZGM. - Musieliśmy zamontować rury kanalizacyjne, a także dodatkowe przewody wentylacyjne.
Co najważniejsze, administracja nie obciążyła lokatorów kosztami remontu i przeróbek. Mieszkańcy nie zapłacili nic, z wyjątkiem lokatorki, która zapragnęła urządzić sobie łazienkę swoich marzeń na miarę Wersalu. Zapłacić musiała za ponadstandardowe kafelki i ornamenty.
Maria Wyderko Fot. TLB