Tydzień temu na łamach „Ekspresu” informowaliśmy o rozłamie w sztabie WOŚP, który opuściło 11 osób z tzw. grupy roboczej. Minął tydzień od tej informacji. Co się zmieniło?
- Sztab liczy obecnie około 500 osób, ponieważ zgodnie z regulaminem w jego skład wchodzą wszyscy wolontariusze, którzy będą kwestowali z puszkami, w liczbie 100 , ale również wszystkie osoby, które będą się opiekowały tymi wolontariuszami. Na dzisiaj jest to 50. żołnierzy z 10 Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie. To są również ci, którzy będą koordynować w instytucjach, w urzędach, w stowarzyszeniach pracę związaną ze wspólnym przygotowaniem Wielkiego Finału. Tak więc jedenastu ludzi do pięciuset ludzi, to jest oczywiście strata i nie ukrywam, strata wielka. Nie bez przyczyny bowiem wybrałem tę jedenastkę, ponieważ pracując piąty rok z tymi ludźmi uważałem, że ich praca, w niektórych dziedzinach na pewno przydałaby się przynajmniej na starcie pracy sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Bolesławcu – mówi Henryk Jasiński, szef bolesławieckiego sztabu WOŚP.
Pojawiały się sygnały, że po konflikcie wewnątrz sztabu kilka zespołów, które miały wystąpić w wielkim finale się wycofało, na przykład „Sumptuastic”.
- Na pierwszym spotkaniu ustaliłem z kolegami i koleżankami, że w pierwszej kolejności powinny grać na scenie w Bolesławcu zespoły bolesławieckie, a potem dopiero będziemy zbierać siły spoza Bolesławca, czyli zespoły z innych miejscowości. Podczas tego spotkania przypomniałem, że zespół „Sumptuastic” ze swoją muzyką, ale też z charakterem, powinien grać na podsumowanie Wielkiego Finału. Dostałem informację od pana Roberta Dudka, że przeprowadził rozmowę z zespołem i zespół będzie grać. Zadzwoniłem do menadżera zespołu „Sumptuastic” pana Damiana Sawczuka, który oznajmił mi, że w ogóle nie wie, że ma grać w Bolesławcu, że nikt z nim nie rozmawiał. Byłem bardzo zaskoczony. Zastanawiałem się jak z tego wybrnąć, ponieważ dowiedziałem się, że zespół ma kilka propozycji grania w innych miastach – wyjaśnia szef sztabu. - Zespół ma się wypowiedzieć czy zagra w Bolesławcu 19 listopada . I było wiele takich informacji, które gdzieś się pojawiały, że coś już jest załatwione, a było zupełnie inaczej - dodaje.
A co z pozostałymi zespołami?
- Do wszystkich zespołów z listy, które zaproponowano zadzwoniłem. Ze wszystkimi zespołami udało mi się porozmawiać . Większość, i chcę to podkreślić, to jest bardzo istotne. Większość tych zespołów będzie grało w naszym mieście tylko z jednego powodu, że mamy wspólnie uzgodnione działania ze sztabem w Świętoszowie. To jest zespół Anastasis , Naaman, Wieś Band Bielany. Właśnie otrzymałem informację od Mirosława Parejko, że zagra także zespół Przyjaciele Stefana – informuje Henryk Jasiński.
Czy konflikt w sztabie nie zniechęci potencjalnych sponsorów do włączenia się do akcji WOŚP?
- Muszę powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Niektórzy są bardzo zadowoleni, że nie ma „mącicieli”, którym ciągle się coś nie podobało i byli w stosunku do sponsorów często opryskliwi. Jak mówią: wolą pracować z mniejszą grupą, jak z taką dużą, która dużo „kracze” a mało robi. Pan Krzemiński w ubiegłym roku zajmował się tylko zespołami. W innych pracach nam nie pomagał. A trzeba było nie tylko dogadać się z zespołami, które zagrały w dla Orkiestry. Trzeba było zapewnić zespołom spoza Bolesławca zwrot kosztów paliwa, wyżywienie, a niektórym noclegi. Po prostu nimi się zająć. A on uważał, że załatwił zespół i na tym koniec – mówi Janina Majewska.
Przy organizacji tak dużej, masowej imprezy potrzebnych jest wiele osób. Czy w sztabie jest ich wystarczająca ilość?
- Mamy takich ludzi, którzy bardzo chętnie pomogą. Jest młodzież z „elektronika”, młodzież z liceów. Mamy w sztabie też chłopców, którzy niemal na każde zawołanie przyjdą gdy się zadzwoni, że jest jakaś praca do wykonania. Zostali ci najbardziej pracowici i to nam wystarczy – mówi Janina Majewska.
Pojawiły się komentarze na portalach internetowych, że obecny szef jest apodyktyczny, a za jakiekolwiek nieposłuszeństwo grozi, że powiadomi rodziców, szkołę czy pracodawcę. Czy odczuwacie taki terror psychiczny?
- Mamy przydzielone zdania, robimy co mamy robić . Nikt się nie czepia. Jest miód. - mówi „Venom”, członek sztabu.
- Na razie nie zauważyłem żadnego terroryzmu czy trzymania kogoś krótko. Przeczytałem te bzdury jakie piszą w internecie. Wiele z tych osób powinno się zastanowić nad tym co wypisuje i czy to jest ważne co wypisują. - dodaje Paweł Makówka.
Skoro wszystko jest w porządku to skąd się bierze krytyka pod adresem szefa sztabu i co się nie podobało grupie, która sztab opuściła?
- Uważam, że im się nie podobało to, że szef sztabu jest dokładny i wymagający, że rozliczał z wykonania zadania. Często zdarzało się, że na jednym spotkaniu mówił przygotuj ..., na kolejnym spotkaniu okazuje się, że nie jest przygotowane, następne spotkanie i znowu nie przygotowane. To nie jest terroryzm, tak się nie robi. Jeżeli się spotykamy to każdy mówi to, co do tej pory zrobił, a im się wydawało, że pan Henryk od nich za dużo wymaga. Ale jak ktoś bierze się za robotę, to musi ją zrobić – mówi Janina Majewska.
Pojawiły się również głosy niezadowolenia, a nawet zarzuty, że wygląd pieczęci ma związek z politycznymi sympatiami szefa sztabu. Czy ma taki związek?
- Na tej pieczęci, żeby każdy zrozumiał jest godło naszego miasta, bo Wielki Finał odbywa się w naszym mieście, zaznaczona jest rzeka Bóbr, która przez nasze miasto przepływa i logo naszych przyjaciół czyli BOK-MCC, którzy nam bardzo pomagają. Od nich dostaliśmy lokum, tu również będzie grany finał, dostaliśmy scenę, miejsce na magazyn, nagłośnienie, prąd i za nic nie płacimy, o nic się nie musimy się martwić. To jest logiczne i ja nie widzę w tym nic złego ani żadnej polityki – wyjaśnia Janina Majewska. - Trzeba się cieszyć, że bolesławiecka WOŚP w tym roku ma taką pieczęć – dodaje.
I mieć nadzieję, że w tym roku zostanie pobity kolejny rekord w zbiórce pieniędzy, tym razem na zakup najnowocześniejszych urządzeń dla ratowania życia wcześniaków oraz pomp insulinowych dla kobiet ciężarnych z cukrzycą. I, że zgodnie z hasłem XX WOŚP: „Gramy z pompą!”.