Po tym terminie, spóźnialscy mogą mieć problemy w ZUSie, urzędzie skarbowym, a nawet z policją, która zechce ich wylegitymować.
Mimo, że na wymianę starych, książeczkowych dowodów ustawodawca dał siedem lat, ruch w wydziale spraw obywatelskich w magistracie zaczął się dopiero teraz. Dziennie, urzędnicy przyjmują nawet 80 wniosków. Kolejka wciąż jest bardzo długa i zaczyna się robić nerwowo. Wnioski o wydanie nowych dowodów składać można, a właściwie trzeba do końca grudnia. - Trzeba to zrobić koniecznie, dlatego, że po 1 stycznia wniosków o wymianę dowodów przyjmować nie będziemy – mówi Jerzy Zieliński, sekretarz miasta. Mimo, że do końca marca dowody poświadczać będą tożsamość i obywatelstwo, ale już 1 kwietnia stare, książeczkowe, zielone dowody będą bezużytecznymi dokumentami. W sobotę, 29 grudnia urząd będzie pracował do godziny 17.
Fot. Ilona Parejko
Co grozi obywatelowi, który dowodu nie wymieni? - Będzie problem, bo ustawa mówi, że brak legalnego dokumentu, lub posługiwanie się nieważnym jest wykroczeniem – ostrzega sekretarz. - Spóźnialscy mogą być przez policję karani.
A kara to nawet do 5 tysięcy grzywny, albo i odsiadka w więzieniu. Na pewno spóźnialski nie załatwi niczego w banku, ani w ZUSie, ani też w urzędzie skarbowym. Nie dostanie nawet najmniejszego kredytu.
Fot. Ilona Parejko
Za dowodowy wniosek zapłacić trzeba 30 złotych i zrobić zdjęcie u fotografa za około 20 złotych. Nowy dowód – a czekać na niego można i trzy miesiące – niezwłocznie pokazać trzeba pracodawcy, w urzędzie skarbowym, ZUS, KRUS, powiadomić banki z usług których się korzysta i firmy ubezpieczeniowe. Osobom, które wnioski złożą do końca roku, nie grozi żadna kara. Dostaną urzędowe potwierdzenia, że formalności są w toku, a starym dowodem posługiwać się będzie można do końca marca.
Fot. Ilona Parejko
Jednak w przypadku wielu osób, wymiana dowodów wcale nie będzie łatwa. Chodzi głównie o ludzi starszych, urodzonych w byłej Jugosławii, czy na Wschodnich Kresach. A takich osób jest w Bolesławcu bardzo dużo. Niestety, dopiero przy okazji wymiany dowodów okazuje się, że uległy nazwie zmiany miejscowości, w których się urodziły, lub nie ma ich już na mapach. Bywa, że nazwiska ojców i matek są przekręcone. Często zdarza się, że 80-letnia pani, która całe życie przedstawiała się jako Maria, w parafialnej księdze i metryce jest Marianną. Wyjaśnianie tych nieprawidłowości trwa miesiącami. Zgłosić się trzeba do warszawskiego archiwum dawnych akt. Na szczęście, pracownicy wydziału spraw obywatelskich deklarują pomoc.