Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

powiat bolesławiecki
Huta Wilhelminy

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Modła, leżąca na krańcu powiatu bolesławieckiego, jeszcze kilkadziesiąt lat temu znana była z wyrobów odlewanych w miejscowej hucie. Zatrudnienie w niej znajdowało kilka pokoleń mieszkańców pobliskich osad. Od pewnego czasu stare, okopcone mury hal sukcesywnie znikają z krajobrazu wsi.
Huta Wilhelminy
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Firma oficjalnie rozpoczęła funkcjonowanie 23 października 1854 roku jako Wilhelminenshütte – Huta Wilhelminy. Twórcą owego przedsiębiorstwa był Hans Benedykt von Block - Bibran. Nazwę zawdzięczało ono imieniu jego córki, Wilhelminy Doroty von Rittberg. Rozbudowy zakładu – bowiem wcześniej, do roku 1842 w Modłej istniał jeden piec hutniczy, zwany popularnie fryszerka i drugi - do produkcji prętów - dokonał doświadczony mistrz Walter z Wrocławia, a wspomagali go dwaj – również wrocławscy – fachowcy: Samuel Quoos i Juliusz Blum. Ci zresztą, na prośbę Rittberga, postanowili osiedlić się we wsi i związać dalsze swoje życie zawodowe z jego hutą.

Jeden został szlifierzem i ślusarzem, drugi zaś majstrem stolarskim. Dyrektorem zakładu mianowano niejakiego Kallje, a po nim sukcesję przejął inspektor Spindler. Na początku działania huty dużym problemem było ekspediowanie jej produktów do odbiorców. Do roku 1875 nie było tutaj żadnego zmechanizowanego środka lokomocji. Wyroby musiano ładować na wozy, które konie ciągnęły aż do stacji kolejowej w odległych Okmianach.

W 1913 roku firma Lenz & Co uruchomiła jednotorową małą kolej z Bolesławca, biegnącą przed Trzebień i Gromadkę do Modłej. Dworzec tego krótkiego żelaznego szlaku położony był w centrum wsi, zaś opodal innej, dużej modlińskiej stacji, obsługującej linię Wrocław – Berlin, przygotowano rampy przesiadkowe. W taki to sposób Modła miała w sumie trzy dworce kolejowe. Obsługiwały one także okoliczne zakłady pracy, a mianowicie: hutę i tartak w Trzebieniu, hutę w Gromadce i fabrykę lotniczą w Grodzanowicach oraz fabrykę amunicji w Kretschambergu.

Z czasem huta trafiła do rąk Wilhelminy Doroty von Block-Bibran, żony cesarskiego szambelana i radcy, Aurela hrabiego von Rittberga. Ten w testamencie ogłoszonym 28 kwietnia 1864 roku zapisał Modłę swojemu synowi.

W firmie produkowano części instalacji gazowych, piece gospodarcze i domowe, pompy, kartery, magle, okna, obrabiarki i części do maszyn rolniczych. W czasie pierwszej wojny światowej zakład przystosowano do wytwarzania skorup pocisków, granatów i innych części uzbrojenia.

W roku 1928 przystąpiono do rozbudowy Huty Wilhelminy. Wcześniej uruchomiono elektrownię wodną, położoną przy końcu najstarszego fragmentu fabryki - formierni. Wykorzystywała ona dla potrzeb zakładu wodę spływającą z sadzawki, zwanej niegdyś Stawem Kuźniczym.

W 1943 wybudowano nową halę, w której rozpoczęto wytwarzanie części uzbrojenia. W niej zatrudniano zwiezione do wsi polskie robotnice przymusowe, obsługujące wiertarki i szlifierki, wykorzystywane przy produkcji zapalników do bomb, zakrętek do beczek z paliwem i innych metalowych podzespołów.

Nie było w Modłej rozbudowanych służb, pilnujących Polaków, natomiast wprowadzono rygorystyczne ograniczenia, mające pozbawić naszych rodaków swobody ruchu. Aby wyjechać do Bolesławca robotnik musiał otrzymać specjalną przepustkę. Zabraniano im też chodzić do kina, na spotkania towarzyskie, jeździć rowerem, uczęszczać na Msze św. Czas wolny mieli jedynie po południu w niedzielę. We wsi nad respektowaniem tych wszystkich zarządzeń czuwał formalnie tylko jeden pilnujący porządku żandarm, ale polscy robotnicy znajdowali się pod stałym, bacznym oglądem również pozostałych mieszkańców Modłej. Przy odlewni działała placówka NSDAP.

Z czasem zaczęto wykorzystywać do robót także przedstawicieli innych narodowości. Do huty trafiły dwie kobiety włoskie i jeden Włoch, w 1944 roku przywieziono Hiszpana, ciężko pobitego później za lenistwo, było również kilkunastu Ukraińców. Pod koniec roku 1944 pracowało tu jeszcze około dwudziestu jeńców sowieckich, bardzo osłabionych złym traktowaniem i głodowym wyżywieniem.

Według trudnych do zweryfikowania informacji prawdopodobnie w 1941 roku wykonano dwa lub trzy „wyroki” na polskich robotnikach przymusowych, których powieszono na drzewach koło huty…

Dzisiaj na miejscu, gdzie stała znaczna część zabudowań dawnej odlewni widnieją puste place, tu i ówdzie pokryte resztkami gruzów.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 24 kwietnia 2024
Imieniny
Bony, Horacji, Jerzego

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl