We wsi Henryków koło Lubania, w sadzie owocowym Feliksa i Elżbiety Kozioł pojawił się niespotykany gość wyglądem przypominający krwistoczerwony kwiat o kształcie ośmiornicy.
– Zauważyłem go w trawie. W pierwszej chwili myślałem, że to jest kwiatek plastikowy, i że wiatr go przyniósł. To mnie zaciekawiło, poszedłem pokazać go córce - mówi Feliks Kozioł, właściciel sadu.
Razem z córką postanowili poszukać w internecie czym jest ten niespotykany w swym wyglądzie obcy „przybysz”. I odpowiedź znaleźli. To okratek australijski, trujący grzyb, który przywędrował z Australii. Jego obecność zdradza niezbyt przyjemny zapach.
- Zapach jest zbliżony do padliny – mówi Elżbieta Kozioł.
Ten rzadko spotykany w Polsce grzyb przypłynął do Europy prawdopodobnie w transporcie australijskiej wełny. Wiadomo o nim jedynie tyle, że jest bardzo odporny na ostre europejskie mrozy i że bardzo szybko zdobywa nowe terytoria. Podobny grzyb wyrósł w lesie koło podwrocławskiej Sobótki. Jak obcy gatunek wpłynie na nasze rodzime rośliny i czy nie stanie się plagą? To pytanie do naukowców.