To, co Niemcy robią w Kliczkowie nazwać można wielkim karczowaniem. Kilkudziesięciu robotników, w tym również studenci z Polski, pod okiem historyków, konserwatorów przyrody i architektów krajobrazu starają się przywrócić zamkowemu parkowi dawny wygląd. - Ten park, to jeden z najpiękniejszych zabytkowych parków na całym Dolnym Śląsku – mówi prof. Andrzej Michałowski z Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania w Warszawie, który nadzoruje prace w Kliczkowie.
Fot. Ilona Parejko
Parkiem w Kliczkowie zainteresowała się niemiecka Fundacja Muzeum Księcia Pucklera z Bad Muskau. A z tego powodu, że projektował go Niemiec. - To jest park, który został zaprojektowany w XIX wieku, przez Edwarda Petzolda, jednego z najznakomitszych architektów krajobrazu – mówi profesor Michałowski. - Wiele jego dzieł przetrwało do dziś, między innymi park Mużakowski.
Przez lata kliczkowski park zarastał. Ładnie wygląda jedynie tuż przed samym zamkiem, a kiedy go planowano, sięgał aż po brzeg Kwisy. Nie ma alejek, polanek, klombów. Kiedy pilarze wyjadą, zostawią po sobie cudowny widok, z zamkowego tarasu wprost na rzekę, most i las po drugiej stronie Kwisy. - Usuwamy młode samosiejki – mówi Grażyna Polanica – Traczyńska, architekt krajobrazu z Bolesławca. - Ale tylko to, na co zgodził się wojewódzki konserwator przyrody. Przy rzece zostawimy kilkumetrowy pas ochronny dla zwierząt. One też muszą tu żyć.
Na szczęście zachował się oryginalny, dziewiętnastowieczne barwne szkice, a właściwie projekty parku wykonany ręką Edwarda Petzolda. Dzięki nim pilarze wiedzą, które drzewa mają historyczną wartość, a które to samosiejki. Sadzenia żadnych nowych drzew i krzewów nie przewidziano, bo te części parku historycznie były puste.
Fot. Ilona Parejko
Do Kliczkowa pilarzy i drwali sprowadziła niemiecka Fundacja Muzeum Księcia Pucklera z Bad Muskau, która opiekuje się historycznymi parkami w Niemczech, Polsce i w Czechach. Wszyscy robotnicy to wolontariusze. Pracują, bo chcą, a za pracę nie dostają żadnego wynagrodzenia. - To są studenci, z Polski i Niemiec – wyjaśnia Katrin Schultze z Fundacji.
Wycinka drzew i karczowanie krzaków potrwa kilka dni. Za wszystko zapłacą Niemcy.- A cały projekt sfinansowała właśnie nasza Fundacja i Niemiecka Federalna Fundacja Ochrony Środowiska – mówi Katrin Schultze.
Fot. Ilona Parejko
Fundacja Muzeum Księcia Pucklera opiekuje się parkiem Mużakowskim, który niegdyś należał do księcia – romantyka Pucklera von Muskau, który wszystkie drzewa i alejki nazywał imionami swoich kochanek. To prawie 6 hektarów znakomicie utrzymanej zieleni. Park leży po obu brzegach Nysy Łużyckiej, czyli trochę w Polsce, a trochę w Niemczech. Polskiego kawałka szukać trzeba w okolicach Łęknicy. Tę niemiecką część, w ubiegłym roku wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zatem można powiedzieć, że park w Kliczkowie trafił w dobre ręce.