Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Zagadki Kierżna

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Pociągi, wyruszające z bolesławieckiego dworca w kierunku Węglińca, po przejechaniu jedenastu kilometrów przecinają wąską asfaltową szosę, łączącą Parzyce z Kierżnem. Zabudowania, leżące na południowym krańcu drugiej z wymienionych wsi, wzniesiono dawno temu w bezpośrednim sąsiedztwie dwutorowego – ostatnio unowocześnionego – ważnego szlaku kolejowego. Pędzące z jazgotem po szynach elektrowozy stanowią zapewne niepożądaną, bardzo uciążliwą „atrakcję” dla mieszkańców tych domostw... Pięćset metrów dalej huczące składy wtaczają się na most, przerzucony nad korytem Kwisy.

Ową wiekową, hałaśliwą „żelazną drogę”, łączącą Legnicę z Węglińcem, oficjalnie oddano do użytku 1 września 1846 roku. Jej kilkunastokilometrowy odcinek, zawarty pomiędzy Bolesławcem i Kierżnem, przeprowadzono częściowo przez istniejący do dzisiaj, duży kompleks lasów, stanowiących urokliwą, naturalną „otulinę” torowiska.

Na samym nadkwiskim wiadukcie 21 czerwca 1854 roku doszło do katastrofy. Wykoleił się wtedy pociąg towarowy, wiozący artykuły spożywcze. W nurty rzeki spadła lokomotywa i sześć wagonów, załadowanych mąką i cukrem. Warunki terenowe i ograniczone możliwości techniczne urządzeń ratowniczych z połowy XIX wieku spowodowały, że usunięcie zniszczonego taboru było niezwykle trudne i trwało wiele dni. Jeszcze niedawno z rozmytego brzegu wydobyto kilka pozrywanych śrub i resztki skorodowanych, stalowych płaskowników. Być może pochodzą one ze zgruchotanego parowozu lub ciągnionych za nim platform.

Kwisa w odległych czasach stanowiła niewątpliwie główny atut, decydujący o zlokalizowaniu zarówno Kierżna jak i innych miejscowości nad jej brzegami. W roku 1930 dokonano tam dość przypadkowego, niemniej ciekawego odkrycia archeologicznego. Natrafiono wtedy na pozostałości cmentarza ciałopalnego, pochodzącego z okresu wczesnego średniowiecza. „Formalnych” początków wsi należy jednak chyba upatrywać w wiekach znacznie późniejszych. Wskazują na to pewne okoliczności. Otóż w dokumencie lokacyjnym Nowogrodźca z roku 1233, wymieniającym różne sadyby sąsiadujące z tym miasteczkiem - ówczesnego Hermannsdorfu jeszcze nie ma, pojawia się dopiero w piśmie wysłanym przez Bolesława II Rogatkę do klasztoru nowogrodzieckich Magdalenek. Dokument ów stanowił zresztą szczególne świadectwo hojności księcia. Oświadczał on w nim, iż rzeczoną osadę oddaje wraz z przyległymi dwudziestoma łanami na własność konwiktowi. Tym samym pergaminem zwolnił też „białe panny” z wszelkich zobowiązań na rzecz swojego dworu.

Nie ma wątpliwości, iż mieszkańcy Kierżna byli przywiązani do wiary katolickiej, o czym świadczy statystyka. Otóż w roku 1845 odnotowano istnienie w nim czterdziestu dziewięciu gospodarstw, w których łącznie egzystowało dwustu siedemdziesięciu siedmiu mieszkańców. Na podaną liczbę tylko sześciu chłopów było ewangelikami…

We wsi w roku 1680 wzniesiono niewielki kościółek, a właściwie kaplicę, funkcjonującą pod wezwaniem św. Józefa. Zdobiąca ją skromna wieżyczka w wieńczącej szczyt gałce kryla dokumenty, umieszczone tam dwieście dwa lata później. Odnotowano w nich między innymi, że na remont maleńkiej świątyni sześćset marek przeznaczył ówczesny biskup wrocławski. Owo historyczne przesłanie dla potomnych podpisał proboszcz Preuss tudzież wójt Donat. Wydobyto je w trakcie następnej renowacji, w roku 1910. Nadgryzioną zębem czasu kartę zastąpiono wtedy stosownym odpisem, sporządzono też nowe papiery - i wszystko zamknięto na powrót w jabłku.

Kiedy w 1996 roku prowadzono kolejną renowację – pieczołowicie schowane materiały ponownie ujrzały światło dzienne. Umożliwiły one poznanie nazwisk pracujących przy remoncie robotników, a także pomogły w ustaleniu wykonawców konkretnych elementów wnętrza świątyni.

Około dwieście pięćdziesiąt metrów na wschód od kaplicy natura wyżłobiła w powierzchni ziemi dwa niewielkie wąwoziki, czy raczej dość głębokie rynny terenowe. Ich osie, zbiegające się u wylotów, wyznaczają niemal dokładnie kąt prosty. Dnem jednego z tych jarów nieustannie cieknie rachityczna strużka. Wczesną wiosną 1976 roku woda z topniejącego śniegu zasiliła jednak obficie ów zazwyczaj smętny potoczek, a ten szalejąc od nadmiaru dostarczonej energii rozmył spory kawałek brzegu. Odsłonił przy okazji tkwiący w nim, zaśniedziały przedmiot. Była to ciężka, mosiężna rękojeść szabli, wykonana z jednego kawałka metalu. Stalowa głownia tej strasznej broni białej, wbita zapewne wiele lat wcześniej w grunt, niemal doszczętnie skorodowała i przy próbie wydobycia dosłownie rozsypała się na kawałki. W doskonałym stanie pozostał jedynie odlany z kolorowego stopu uchwyt. Zapewne nigdy nie zostanie rozwiązana zagadka, kto i w jakim celu ukrył tam to śmiercionośne narzędzie. I nie jest to jedyna tajemnica, związana z Kierżnem …

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl