Pierwsze dni na Dolnym Śląsku
Urodziłem się w Bośni, tam wyjechali z Tarnopola
moi dziadkowie przed pierwszą wojną światową.
Z trudem, ale szczęśliwie z rodziną przetrwaliśmy
bośniackie piekło, które się skończyło w 45 roku.
Jako dwunastoletni wtedy chłopiec zapamiętałem
taką ulotkę:
"Hej Polaku, hej Polaku!
Co masz jeszcze, to zapakuj
W dłonie spluń, uderz się w czoło
I jedź na zachód wesoło!
Tam cię czeka ziemia żyzna
Tam twój dom i twa ojczyzna."
Wszyscy w rodzinie uwierzyliśmy zachęcającej ulotce
i w czerwcu 46 roku przyjechaliśmy transportem
kolejowym na Dolny Śląsk. Ze stacji kolejowej Zebrzydowa
do Tomisławia, przywiozła nas ciężarówka wojskowa.
Po paru godzinach wprowadziliśmy się do domu
wskazanego przez tymczasowego sołtysa, który
urzędował tu już przed nami. Dom nie był najładniejszy
we wsi, ale o wiele nowocześniejszy od tego,
który nam czetnicy spalili w Bośni.
W rodzinie zapanował radosny wieczór.
Przyzwyczajeni do lamp naftowych, nie mogliśmy
się nacieszyć elektrycznym światłem i gawędziliśmy
do późnych nocnych godzin.
Matka mówiła, że los nam wynagrodził za
tułaczkę i cierpienia wojenne.
Radość i nadzieja przesłaniały nam niedostatek
pierwszych dni, tygodni. W poniemieckiej piekarni
ktoś zaczął wypiekać czarny chleb, ale nie mieliśmy
żadnych pieniędzy. Wkrótce ojciec zatrudnił się na PKP
i życie mojej rodziny potoczyło się normalnie.
Z okna domu spoglądałem na ładną szkołę
i nie mogłem się doczekać dnia, gdy przekroczę
jej próg. Póki co miałem przed sobą wakacje.
Włóczyłem się, poznając piękną okolicę, oglądałem
zniszczone mosty na Kwisie, podziwiałem Zamek
Piastów w Kliczkowie i chodziłem do puszczy na jagody,
których w Bośni nie było.
Tak upływały pierwsze szczęśliwe dni na Dolnym Śląsku.
Powroty
Kiedy na świecie zamilkły działa,
Ucichło echo ich grzmotu,
Polscy tułacze w drugiej Ojczyźnie
Szykują się do powrotu.
Chętnie wracamy do kraju dziadków,
Skąd kiedyś bieda wygnała.
Teraz z radością czekamy na to,
Co Polska nam obiecała.
Właśnie wyruszył pociąg z Bałkanów,
Wiezie twarze roześmiane.
Długo czytam na wagonie napis:
"Jedź na Ziemie Odzyskane".
Tydzień stukają koła o szyny,
Pociąg się zbliża do celu.
Gdy w Międzylesiu staje na chwilę,
Ze szczęścia płacze tu wielu.
Jeszcze kawałek. Sapie parowóz,
Wagony się wciąż kołyszą.
Wreszcie wesoło trzy razy gwiżdże
I pociąg staje and Kwisą.
Józef Herbut