Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Lekcje cumowania

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Oto wywiad z pomysłodawcą i kapitanem wyprawy "Z nurtem Odry" Łukaszem Montygierdem – Łoybą, który z synem i kotem wybiera się w wyprawę aż po Bałtyk.

Lekcje cumowania
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Lekcje cumowania
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Lekcje cumowania
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Lekcje cumowania
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Jak wpadł Pan na pomysł na taką wyprawę?

Tak naprawdę to pomysł ten tkwił we mnie chyba od zawsze – odpowiada Łukasz Montygierd – Łoyba. - Dzieciństwo spędziłem na Popowicach, w bezpośrednim sąsiedztwie Odry i torów kolejowych. W jednym z moich ukochanych filmów „Prawdziwy romans“ główny bohater zwierza się wybrance, że całe dzieciństwo spędził przy lotnisku, obserwując startujące samoloty i stąd u niego taka miłość do podróży. U mnie było podobnie. Stukot przejeżdżających pociągów przerywał mi czytanie ukochanych od dziecka książek podróżniczych, wzmagając ciekawość świata. To samo uczucie towarzyszyło mi, gdy strojąc na moim ulubionym moście kolejowym nad Odrą obserwowałem płynące z jej nurtem barki i holowniki. Świadomość, że gdzieś na końcu tej wielkiej rzeki jest morze, a za nim wielki otwarty świat fascynowała mnie i w jakiś taki hipnotyczny sposób przyciągała, każąc snuć marzenia, o wielkich wyprawach. W obecnym kształcie pomysł wyprawy zrodził się wraz z narodzinami Rysia. Od najmłodszych lat starałem się zaszczepić mu ciekawość świata i zamiłowanie do podróży. Wystarczy powiedzieć, że gdy miał 2,5 miesiąca pierwszy raz był na Śnieżce, choć wtedy jeszcze nie na własnych nogach

Ile mniej więcej będziecie Państwo pokonywać dziennie km?

Do pokonania mamy około 600km na Bałtyk. Trasę chcemy przebyć w dwa tygodnie, więc dziennie musimy zrobić około 42 kilometrów. Ważne jednak, że nie ścigamy się z czasem, więc jeśli będziemy płynąć kilka dni dłużej, to nic się nie stanie. Najważniejsze są bezpieczeństwo i przyjemność z wyprawy.

Czy nie obawia się Pan płynąć z dzieckiem w taką podróż? Jakie środki bezpieczeństwa zostały podjęte, by zminimalizować zagrożenie?

Stare powiedzenie mówi, że „tylko głupiec niczego się nie boi“. Ma ono zastosowanie szczególnie w przypadku podróży. Oczywiście obawy są, ale działają mobilizująco i pozwalają dobrze przygotować się do wyprawy, eliminując potencjalne zagrożenia. Przede wszystkim zaopatrzyliśmy się w zabezpieczenia niezbędne na wodzie, czyli kapoki, kask dla Rysia, okulary chroniące przed słońcem, kosmetyki na słońce i komary, nakrycia głowy, zapas wody itp. Dodatkowo staramy się poświęcać maksymalnie dużo czasu na trenowanie zachowań w niebezpiecznych sytuacjach, które mogą nas spotkać na wodzie. Trenujemy zarówno na basenie, gdzie Ryś uczy się pływać w kamizelce i wykonuje różne ćwiczenia mające go przygotować na ewentualną przymusową kąpiel, np obracanie się i poruszanie w silnym nurcie, jak i na samej Odrze, gdzie z kolei uczymy się pokonywać strach przed głęboką, nieprzezroczystą i stosunkowo zimną wodą. Jeszcze wiele treningów przed nami, ale nie marnujemy czasu. Najważniejsze to nie lekceważyć rzeki, nawet tak stosunkowo spokojnej jak Odra.

Dlaczego bierzecie ze sobą kota? Zwierzęta te nie słyną z miłości do wody.

Kot Amor jest towarzyszem naszych podróży od jakiegoś czasu. Jest odważny i ciekawy świata, więc nie mielibyśmy serca zostawić go w domu, w czasie gdy sami będziemy przeżywać taką przygodę. W dodatku liczymy, że jako maskotka wyprawy przyniesie nam szczęście.

Czy przepłynął Pan już tę trasę, tak by nie napotkać na niemiłe niespodzianki?

Najpiękniejsze w podróżach jest mierzenie się z nieznanym, a ponowne pokonywanie tej samej trasy jest w pewien sposób sprzeczne z tą ideą. Nie znaczy to oczywiście, że nie staram się maksymalnie poznać całej trasy. W tym celu korzystam zarówno z map i informacji dostępnych w sieci, ale przede wszystkim staram się rozmawiać z ludźmi, którzy tą trasę mają za sobą. (jeśli ktoś z czytelników ma tą trasę za sobą, to zapraszam do kontaktu na maila). Gruntowne przygotowanie to podstawa każdej udanej wyprawy.

Ile kg bagażu ze sobą weźmiecie? I ile w nich przeznaczono miejsca na zabawki dla pierwszego oficera i kota?

Bierzemy jedynie niezbędne najpotrzebniejsze przedmioty. Około 50 procent bagażu stanowi prowiant dla nas i kota, woda i osprzęt do jego przygotowania. Kolejne 35 to namiot, sprzęt i materiały fotograficzne, ubrania oraz gitara do umilania wieczorów przy ognisku. Na niezbędny osprzęt dla reszty załogi zostaje około 15 procent, ale z naciskiem na około (śmiech). Ważne oczywiście, żeby się nie nudzili, ale nie zapominamy o celu naszej wyprawy, więc zabawki także muszą przejść ostrą selekcję pierwszego oficera. Na pewno musimy zabrać sprzęt do piasku, gdyż nad Bałtykiem bardzo się przyda.

Czy potrzebne są specjalne uprawnienia, by wybrać się w taką trasę?

Biorąc pod uwagę typ łodzi, którą płyniemy, specjalne uprawnienia nie są wymagane, jednak każde przygotowanie i obeznanie z wodą niewątpliwie jest przydatne. Ja mam patent młodszego ratownika wopr, oraz patent nurka 2. stopień, które to umiejętności pozwalają mi zachować niezbędny szacunek do wody.

Canoe zostało zrobione na specjalne zamówienie. Czym różni się od typowych łódek tego typu?

To prawda przy powstawaniu łódki najważniejsze było dla nas to aby była przystosowana do długich podróży i dużych obciążeń. Dlatego ma zwiększoną wyporność. Jest też nieco bardziej pękata niż klasyczna 2 - osobowa kanadyjka.

Gdzie będziecie nocować?

Nocować będziemy za każdym razem w namiocie nad brzegiem rzeki. Miejsc nie mamy z góry zaplanowanych - będziemy ich szukać każdego wieczora.

Czego potrzeba jeszcze podróżnikom?

- Zwróciliśmy się do kilku organizacji i firm o wsparcie naszej wyprawy - dodaje pan Łukasz. - Nie chcemy pieniędzy, a wsparcie w rzeczach, prowiancie, w tym także dla naszego czworonoga. Przydałaby się na przykład woda w 5 - litrowych butlach czy zadaszenie nad naszą łodzią. Do listy potrzebnych rzeczy należy dopisać: wyposażenie apteczki, okulary z filtrami, kremy na słońce, ochrona przeciwko owadom, woda mineralna, worki żeglarskie, saperka, druga karimata, butlę z gazem, palnika, uchwyt do menażek i niezbędniki, koszulki z nadrukami i plakaty promujące wystawę.

W rejs ruszają 1 sierpnia z Kozanowa. Potrwa on 2 tygodnie.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


aw



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl