Jest rok 27 kwietnia 1986 roku. W Bolesławcu realizowany jest na żywo program telewizji Polskiej – Turniej Miast. Do rywalizacji staje Bolesławiec i Sanok. PRL-owskie bloki pustoszeją, bo bolesławianie chcą kibicować swojemu miastu.
- Turniej Miast był jak na tamte czasy dużym przedsięwzięciem. Miasta występujące w takim turnieju zyskiwały, rozwijały się, dostawały dotacje z województwa. To było święto miasta. Olbrzymia promocja w ogólnopolskiej telewizji. Teraz, żeby się wypromować w ogólnopolskiej telewizji trzeba wydać duże pieniądze - mówi Kornel Filipowicz, wiceprezydent Bolesławca.
Przygotowanie ludzi, infrastruktury i scenografii trwało bardzo długo. Turniej przeprowadzany był w formule zawodów, w kilkunastu konkurencjach. Wszystko musiało być perfekcyjnie dopracowane i dopięte „na ostatni guzik”.
- Były różne konkurencje. Brali w nich udział mieszkańcy rywalizujących ze sobą miast - mówi Kornel Filipowicz. - Był konkurs pomiędzy hydraulikami, którzy mieli za pomocą narzędzi połączyć dwie rury i przepuścić przez nie wodę, kto pierwszy to zrobił to wygrał. Albo konkurs autobusów. Z przodu na masce postawione było naczynie z wodą i sokiem i należało przez rynek przejechać tak, żeby jak najmniej tego płynu utracić. Inna konkurencja, to pomysł na zrobienie kładki przez rzekę. Pracowały dwa zespoły cieśli i stolarzy, wybranych spośród mieszkańców Bolesławca i Sanoka. Oczywiście kto pierwszy zrobił kładkę ten wygrał.
Bezpośrednia relacja z turnieju była transmitowana przez TVP2 pięć razy po godzinie. Od godz. 11:50 do godz. 21:45.
- Odbywało się to na zasadzie relacji z Bolesławca i relacji z Sanoka, i te same konkurencje, albo też na tej zasadzie, że konkurencje odbywały się albo w jednym mieście albo w drugim – mówi Kornel Filipowicz.
Nad interesami Bolesławca w studiu telewizyjnym w Warszawie przy ul. Woronicza czuwali Olgierd Mancelewicz i Lesław Kasprzycki.
- Byliśmy przez władze miasta wytypowani na rzeczników prasowych i w trakcie całego turnieju miast obserwowaliśmy wszystkie konkurencje, które rozgrywały się i w Bolesławcu, i w Sanoku. - wspomina Lesław Kasprzycki. - Naszym zadaniem było pilnować, żeby wszystko poszło sprawnie. A werdykty, które były wystawiane przez sędziów były prawidłowe. Zabawa była przednia. Sanok rzeczywiście był konkurencją dla nas dość dużą. Przez cały czas, we wszystkich tych konkurencjach szala się przesuwała, to na jedną to na drugą stronę - dodaje.
W efekcie Bolesławiec pokonał rywala wynikiem 4:2.
- Małymi punktami, ale wygraliśmy. Mówiono nam, że lepiej jakby może był remis, ale my uważaliśmy, że zwycięstwo to zwycięstwo i tak to się zakończyło. Zabawa była fajna, dużo emocji, adrenaliny, ale i też promocja dla Bolesławca – przypomina Lesław Kasprzycki.
27 maja 2011 r., w Sanoku, po 25 latach, postanowiono przypomnieć czas zmagań pomiędzy rywalizującymi wówczas miastami.
- Bardzo miło zostaliśmy przyjęci po tych 25 latach w Sanoku, przez mieszkańców i obecne władze miasta. Reaktywacja polegała na tym, że była wystawa i impreza plenerowa. Podczas spotkania leciała na telebimie przez 4,5 godziny, bez cięcia relacja turnieju z 1986 roku – mówi Kornel Filipowicz, uczestniczący w spotkaniu. - Mieszkańcy Sanoka do dzisiaj nie mogą się pogodzić z myślą, że przegrali, bo zabawa, zabawą, ale adrenalina się w pewnych momentach wydzielała - dodaje.
Spotkanie w dość żartobliwej formie prowadzili Maria Czubaszek i Artur Andrus.