Żołnierze ze Świętoszowa brali udział w pierwszej misji pokojowej w Afganistanie. Dowódcą całego polskiego kontyngentu, liczącego około 1200 wojskowych był generał brygady Marek Tomaszycki, który razem ze swoimi ludźmi wrócił do Śiętoszowa. - To była trudna misja, bo inna – mówi. - Kiedy człowiek pierwszy raz jedzie do obcego kraju, nigdy do końca nie wie czego ma się spodziewać. Bywało też niebezpiecznie, ale my jesteśmy zawodowymi żołnierzami. Oceniając poziom niebezpieczeństwa w skali od jednego do dziesięciu punktów, myślę, że było to osiem.
Fot. Ilona Parejko
Generał bardzo chwali swoich podwładnych. Nie ukrywa, że jest z nich dumny. - Znakomicie się spisali – mówi Marek Tomaszycki. - Są świetnie wyszkoleni, a najlepiej widać to w warunkach bojowych. W niczym nie jesteśmy gorsi od naszych sojuszników, którzy zresztą bardzo nas szanują. Na kolejną misję pojechałbym bez wahania z tymi ludźmi.
Fot. Ilona Parejko
A być może taka okazja niedługo się nadarzy. Być może, Polacy wyjadą na misję do Czadu. - Do udziału w tej misji brani są pod uwagę żołnierze ze Świętoszowa – mówi generał Tomaszycki. - Padnie rozkaz, pojedziemy.
Teraz w Afganistanie służy już druga zmiana Polaków. W tym kontyngencie nie ma wojskowych ze Świętoszowa. Z Afganistanu wrócił kapitan Paweł Michalski. - To była moja pierwsza misja, pracowałem jako oficer operacyjny – mówi. - To była dla mnie szczególna misja. Wykonywałem zadania bojowe po raz w tak trudnym rejonie świata, a sytuacja w Afganistanie jest bardzo trudna. Sądzę, że każdy z nas myśli o niebezpieczeństwie, liczymy się z tym, że możemy nie wrócić, ale pojechałbym jeszcze raz.
Fot. Ilona Parejko
Przez specjalistów od wojskowości, misja w Afganistanie uznawana jest za jedną z najniebezpieczniejszych w jakiej dotąd udział brały wojska NATO, w tym Polacy. W Afganistanie, siły pokojowe zmierzyć się muszą nie z regularną armią, a głównie z wykorzystywanymi przez Al-Kaidę najemnikami, terrorystami z różnych krajów świata. W połowie sierpnia, w Afganistanie poległ 28-letni podporucznik Łukasz Kurowski, dowódca plutonu czołgów 10. Brygady. Zginął, kiedy samochód którym jechał terroryści ostrzelali z granatnika.