Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Fantazja myśliwego?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wielu współczesnych myśliwych – wbrew temu, co się o nich czasem złośliwie mówi lub pisze – to nie tylko autentyczni miłośnicy przyrody, ale także romantyczni gawędziarze i ludzie dostrzegający w otaczającym ich świecie to, czego inni nie potrafią zobaczyć.

Jeden z takich nemrodów nie tak dawno zwędrował w tworzące resztki prawdziwej puszczy zakamarki kniei, porastającej ciągle jeszcze okolice Bolesławca. W mrocznym mateczniku, trudno dostępnym z powodu otaczającego ostoję zabagnionego terenu, poprzecinanego naturalnymi zapadliskami i straszącego w lecie mrowiem komarów, zawsze chętnie odpoczywały dziki, nie atakowane hałasem, czynionym przez krzykliwych zbieraczy runa leśnego. Człowiek zapewne odwiedzał to miejsce nadzwyczaj rzadko…

Stąd też zagadkowe znalezisko, odkryte przypadkowo w tak dziewiczym wycinku boru, rozpaliło wyobraźnię wspomnianego na wstępie myśliwego. Co prawda rzeczony przedmiot niezbyt imponuje materiałem, z jakiego został wykonany – jest nim bowiem mocno zanieczyszczone żelazo, kruche i zapewne wytopione prymitywną metodą. Jego kształt też niczego w sposób pewny nie wyjaśnia. Podłużny, wąski odlew może być zarówno elementem jakiegoś prastarego, mocno skorodowanego noża - lub w szczególny sposób montowanego zakończenia oszczepu.

Odlew – bo raczej nie jest to efekt kucia – przypomina bowiem część jakiejś niezgrabnej klingi, zakończonej prętem, na którym osadzono niegdyś drewniany bądź skórzany uchwyt. Świadczyć o tym może niewielkie zgrubienie, wieńczące „szkielet” domniemanej rękojeści, przypominające kulkę o nieregularnej powierzchni.

Płaski fragment odłamanej zapewne „głowni” jest krótki, ma około trzech – czterech centymetrów długości, a całe znalezisko nie przekracza ich dwudziestu pięciu. Czemu mogło ono służyć i w jakim czasie ?

Nasz myśliwy ma na ten temat swoją teorię, popartą nie tyle współczesną praktyką łowiecką, co wieloletnim zgłębianiem wiedzy o dawnych sposobach odbywania polowań - i narzędzi temu zajęciu służących. Jego wyobraźnia maluje taki oto obraz wydarzeń sprzed wieków, konsekwentnie prowadzących do znalezienia tajemniczego żelaza.

Teren powiatu bolesławieckiego pokrywała niegdyś ogromna, przepastna puszcza. Tylko sporadycznie nad brzegiem Bobru i Kwisy znad samotnych, niewielkich siedzib ludzkich unosił się dym. Pierwsi „hutnicy” potrafili już jednak wytapiać żelazo z rudy darniowej, i z surowca tego wytwarzać pewne elementy oręża – klingi, groty, ostrza toporów.

Ktoś wykonał dzidę, zwieńczoną długim żelaznym grotem, kotwionym w wydrążonym drzewcu prętową częścią. Posiadała ona zakończenie w kształcie kulki, ułatwiającej wypalenie – po jej wielokrotnym rozżarzaniu w ognisku - swoistego „tuneliku”, umożliwiającego trwałe zamontowanie ostrza. Ostudzony pręt przed osadzeniem owijano kawałkiem skóry. W drewnianej tulei stabilizowało go też samo krańcowe zgrubienie. Być może oręż ten został na zewnątrz, przy grocie, dodatkowo owinięty drugim pasmem wilgotnej skóry, która po wyschnięciu uczyniła całość jeszcze mocniejszą.

Mając tak konkretne uzbrojenie dawny myśliwy udał się na samotne łowy. Poszukując zwierzyny dotarł do zagubionego w rozległych mokradłach matecznika. W tak odległych czasach bywały tu niedźwiedzie. I to z olbrzymim misiem przyszło starć się nieszczęsnemu nemrodowi. Walczono zażarcie. Trafiony żeliwnym grotem zwierz rycząc z bólu natarł całym ciężarem na raniącego go człowieka. Ostrze nie wytrzymało nacisku, pękło pozostając w ciele niedźwiedzia. Ten dopadł pazurami intruza - i wkrótce nierówny pojedynek został zakończony… Straszliwie poszarpany przez dzikiego zwierza człowiek został dobity jego kłami.

Gdy w końcu zwycięzca odchodził w głąb puszczy, niósł tkwiący w jego mięśniach fragment grotu. Porzucona dzida ze złamaną resztą żelaznego ostrza powoli próchniała, a po setkach lat ostała się tylko owa mocno skorodowana część. Grzebiące w ziemi dziki wydobyły w trakcie buchtowania pokryty grubą warstwą tlenku żelaza przedmiot, a ten znalazł wędrujący tamtędy współczesny myśliwy.

Czy jednak taka jest prawda o pochodzeniu i dziejach tego wiekowego znaleziska ? Jeśli nawet nie, to warto było wysłuchać opowieści współczesnego, romantycznego, bolesławieckiego nemroda.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl