Zygmunt Sarna mieszka w Olszanicy pod Złotoryją. Malarstwa nie uczył się w akademii, tylko podpatrując swojego mistrza, z którym razem malował święte obrazy w dolnośląskich kościołach. Szybko jednak wybił się na nieodległość i zaczął malować samodzielnie, to, co mu w duszy gra i podpowiada wyobraźnia. - Ja szukam inspiracji w całym świecie, bo wszystko mnie interesuje, każda błahostka i wszystkie ważne sprawy – mówi artysta. - Ogólnie, to radzę sobie jako złota rączka.
Fot. Ilona Parejko
Maluję, rzeźbię, rysuję, robię sztukaterie, a nawet zwyczajny beton jest dla mnie tworzywem.
Chociaż Zygmunt Sarna rozstał się ze swoim mistrzem już cale lata temu i wkroczył na jednoosobową ścieżkę twórczą, miłość do sakrum została. Wiejski kościółki, wielkomiejskie katedry, twarze Jezusa, Matka Boska w różnych szatach – to wciąż ulubione tematy do malowania i rzeźbienia dla Sarny. I jeszcze ni to ziemskie dzieci, ni to aniołki. Widziane jednak w sposób nieco mniej popularny. Bo aniołkami są i chłopcy i dziewczęta. - Bo wszystkie dzieci to aniołeczki, tylko później niektórym opadają piórka i wyrastają różki – mówi Zygmunt Sarna.
W tym roku, Zygmunt Sarna zdobył główna nagrodę w konkursie dla artystów – amatorów, który zorganizował program trzeci telewizji polskiej. W konkursie „Nikifor z Dolnego Śląska” udział wzięło kilkudziesięciu twórców – naturszczyków.
Ponad rok trwały poszukiwania dolnośląskiego Nikifora. Szukano go wśród malarzy, rysowników, rzeźbiarzy. Prace pretendentów do nagrody Nikifora oceniał rektor Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu i szefowie wrocławskiej galerii BWA. Ich zdaniem, to Zygmunt Sarna, z zawodu rolnik, jest najlepszym i najciekawszym twórcą – amatorem. W nagrodzie, Sarna widzi szanse na ogólnopolski debiut w salach wystawowych.
Fot. Ilona Parejko
Zygmunt Sarna maluje od 46 lat. Zaczynał jako 16-letni chłopak. Już 5 lat później, jego obraz z widokiem na zamek w Grodźcu wisiał we wrocławskim Muzeum Etnograficznym. Teraz marzeniem malarza jest, aby jego obrazy zobaczyło jak najwięcej ludzi. Sarna przyznaje, że część jego prac znajduje nabywców, ale on mówi, że nie sprzedaje swoich obrazów, ale jego obrazy od niego odchodzą.
Twórczość Sarny jednym się podoba, innym nie. Jedni widzą w niej autentyczność ludowego twórcy naturszczyka, inni obrazki z pogranicza lanszaftu. Niezdecydowanym odbiorcom polecamy skupić się na opiniach rektora Akademii Sztuk Pięknych i wystawców z BWA, bo z ich wiedzy i doświadczenia wynika, że Sarna to artysta nieudawany, dobry i niebanalny.
Fot. Ilona Parejko
Talent Sarny docenia również Ewa Lijewska, dyrektor młodzieżowego domu kultury, która malarzowi zorganizowała wystawę. - On niczego nie udaje, nie naśladuje znanych malarzy, ma swój styl – mówi Ewa Lijewska. - Jego obrazy wiszą w kościołach.
Wystawa prac Zygmunta Sarny czynna będzie przez dwa tygodnie w galerii Młodzieżowego Domu Kultury w Bolesławcu przy ulicy Grunwaldzkiej. Dyrektor MDK zaprasza wszystkich twórców amatorów do współpracy. Jeśli tylko ktoś chciałby pokazać publiczności swoje obrazy, rzeźby, czy fotografie, galeria MDK stoi otworem. Wystarczy się odważyć.
Fot. Ilona Parejko
