W Polsce wciąż aktualny jest problem pijanych kierowców na drogach. Z tego powodu władze szukają rozwiązania ww problemu. Grupa 17 senatorów z PIS, PSL i PO rozpoczęła pracę nad zmianą Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Najważniejszą zmianą jest całkowity zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych.
Co o tym pomyśle sądzą mieszkańcy Bolesławca i pracownicy stacji paliw?
- Faktycznie, czasem zdarzy mi się pójść na stację po piwo, gdy inne sklepy są już zamknięte. Ale nie sądzę, żeby sprzedaż alkoholu w tym miejscu miała jakiś wpływ na szeroko rozwinięty temat alkoholizmu w naszym kraju. - uważa pan Marek z Bolesławca. Nic złego w sprzedaży alkoholu na stacjach nie widzi też pani Marta Czarniecka.
Choć ajenci stacje oficjalnie zarabiają na sprzedaży paliw, nieoficjalnie przekonują, że to alkohol napędza ich biznes. Nawet 40% utargu pochodzi ze sprzedaży alkoholu. Według gazety „parkiet”, która przeprowadziła sondę wśród sieci paliwowych skutki zakazu sprzedaży alkoholu mogą być opłakane dla kierowców. I to wcale nie tylko tych, którzy za kołnierz nie wylewają. Stacje paliw, którym drastycznie spadłyby dochody musiałyby zrekompensować straty np. Poprzez podniesienie cen artykułów spożywczych dostępnych na stacjach. Jednak skutki mogą być o wiele bardziej dotkliwe. Gdy z półek zniknie alkohol, może zdrożeć paliwo. - Od kilku do 10 groszy więcej może kosztować litr paliwa, jeśli inicjatywa senatorów weszłaby w życie - uważają analitycy rynku paliw.
Pracownicy jednej z bolesławieckich stacji paliw zgodnie twierdzą, że najwięcej alkoholu sprzedają w godzinach nocnych w czasie weekendu. Bardzo często klientami są mieszkańcy miasta, którzy na stację przyszli na piechotę, lub przyjechali taksówkami.
- Ludzie boją się stracić prawo jazdy i nie zauważyłem żeby ktoś pijany lub po spożyciu wsiadał do auta odjeżdżając spod stacji. – informuje pracownik stacji.
Dla większości bolesławian zakaz spożycia alkoholu na CPN-ach jest zwyczajnie niepotrzebny i może wywołać więcej zamieszania niż pożytku.
-Nie chcemy, żeby stacje kojarzyły się z miejscem, gdzie można kupić alkohol i wsiąść za kółko. To miejsca, gdzie tankujemy samochody, a nie swoje chuci – argumentuje Kazimierz Jaworski, senator z Podkarpacia, -Niebawem wyjaśni się, czy pomysł wejdzie w życie, jak na razie sama koncepcja budzi wiele głosów sprzeciwu.