Z takiej improwizacji wychodzą bardzo ciekawe kawałki. Na przykład Teksty Tuwima zaśpiewane na bluesowo.
Poezja śpiewana i nie tylko, to nazwa warsztatów muzycznej improwizacji. Uczestnicy zajęć – młodzi ludzie – spotykają się w klubie Pegaz dwa razy w tygodniu. Kilkunastoosobowa grupa, absolutnych amatorów, ale tak bardzo utalentowanych, że sami sobie przygrywają na instrumentach, sami aranżują piosenki, wybierają poetów, których wiersze chcą śpiewać, a w razie potrzeby sami piszą teksty piosenek. No i śpiewają całą grupą. Są właściwie samowystarczalni.
Właśnie grupa przygotowuje się do nowego, premierowego spektaklu, który w całości poświęcony będzie twórczości Juliana Tuwima. Jeśli ktoś chce usłyszeć jak brzmi słynne “Abecadło” w bluesowej aranżacji – to polecamy koncert, który odbędzie się 27 października o godzinie 18, nie gdzie indziej tylko w klubie Pegaz.
Fot. Ilona Parejko
Blues czarnych ludzi i wiersze bądź co bądź klasyka polskiej literatury? To może być ciekawe. A dlaczego akurat Tuwima i bluesa warsztatowicze wzięli na warsztat? Bo były już rockowe, a właściwie metalowe aranżacje wierszy Rafała Wojaczka, był Marek Grechuta w stylu wolnym, były piosenki Agnieszki Osieckiej i wiersze Agaty Budzyńskiej, był też Stachura, a bluesem cały Bolesławiec słynie. - Teksty Tuwima same wpadają w ucho, są bardzo rytmiczne i pasują do bluesa. Poza tym, blues robi swoje – mówi Anna Frączkiewicz, instruktor BOK.
Grupa ma własnych instrumentalistów. Jest wirtuoz harmonijki ustnej, są gitarzyści – aktualnie dwóch braci, bo trzeci muzyk zwichnął sobie palec i grać póki co nie może. Bardzo by się przydał pianista do zespołu.
Śpiewać na scenie, przed widownia, a nie w łazience, samotnie, przy goleniu. I trzeba przyznać, że koncerty poezji śpiewanej i nie tylko mają dużą i wierną widownię. A kto przychodzi posłuchać młodych improwizatorów i na kogo czekają. - To jest bardzo różnie, dużo zależy od autora tekstów. Jeśli jest bardzo znany, widowni jest więcej – mówi Anna Frączkiewicz. - Na wieczorze poświęconym Grechucie były panie, na moje oko sporo po siedemdziesiątce.
Malwina Musiałek - można powiedzieć, że jest profesjonalistką, bo uczy się klasycznego śpiewu w szkole muzycznej. Jest sopranistką. Na warsztaty przychodzi, bo uwielbia eksperymentować z własnym głosem i różnymi gatunkami muzycznymi. - Dopiero tu, na warsztatach nauczyłam się sztuki improwizacji – mówi Malwina. - Wcześniej tego nie potrafiłam, tylko śpiewałam z nut.
Malwina uwielbia śpiewać poezję. Wybiera to, co młodej kobiecie najbliższe, czyli melancholijne teksty, najlepiej Osieckiej.
Patrycja Lisiecka w zajęciach udział bierze od niedawna i właśnie podczas nich dowiedziała się czegoś o sobie, czegoś, czego się nie spodziewała. - Dopiero tutaj dowiedziałam się, że mam głos do śpiewania – mówi Patrycja, wielbicielka poezji Agaty Budzyńskiej.
Fot. Ilona Parejko
A co młodzi ludzie widzą zajmującego w wierszach poetów, których nie ma wśród żywych od dziesięcioleci. - Myślę, że teksty polskich poetów są tak piękne i wartościowe, że nie zasługują aby o nich zapominać – mówi Patrycja. - Sądzę też, że poeci wcale nie obraziliby się słysząc swoje piosenki w naszych, czasami dziwnych aranżacjach.
Młodzi ludzie przychodzą na warsztaty szukać prawdziwej sztuki. Bo tej coraz mniej wokół. Na co dzień słuchają różnej muzyki, różnych twórców i zgodnie twierdzą, że odnaleźć piosenkę z tekstem jest teraz bardzo trudno. Nie ma już Grechuty, nie ma Osieckiej, nie ma Ryśka Riedla. Zostały po nich teksty, tak piękne i mocne,że można je i czytać i śpiewać.