- Olbrzymia ilość dymu, najprawdopodobniej ze styropianu – mówi Grzegorz Kocon, komendant straży pożarnej w Bolesławcu. - Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Po 30 minutach skończył się nam tlen w butlach i musieliśmy wymieniać.
Zastępy straży pożarnej ściągnięto na pomoc z całego powiatu, jak i powiatów okolicznych. Palący się sklep był zagrożeniem dla okolicznych domów i fabryki “Polfa”, z którą sąsiaduje Biedronka. Pracownikom sklepu udało się uratować kasy fiskalne i część alkoholu. Strażacy pracowali w bardzo trudnych warunkach. Wszędzie pełno było toksycznego, duszącego dymu.
Fot. Ilona Parejko
Strażacy gasili ogień w aparatach tlenowych. Obsługa sklepu podejrzewa, że ktoś mógł sklep podpalić umyślnie. Ogień pojawił się na zapleczu. Wcześniej, wewnątrz nikt nie poczuł dymu. W chwili wybuchu pożaru, w Biedronce było 5 pracowników i 10 klientów. Samo tylko stoisko mięsne straciło ponad 8 tysięcy złotych w towarze, wszystkie sprzęty, komputery i kasy fiskalne. - Ktoś najprawdopodobniej specjalnie podpalił sklep – mówi Marcin Kubina, kierownik Biedronki. - Nagle wbiegł klient krzycząc, że się palimy. Kobieta mieszkająca niedaleko widziała, jak ktoś podpalał śmietnik obok sklepu.
Fot. Ilona Parejko
Pomoc drogowa odholowywała samochody zaparkowane tuż pod ścianą Biedronki. Stające na sklepowym parkingu auta przeszkadzały w akcji. - Na chwilę obecną nie mam żadnych podejrzeń co do przyczyn pożaru – mówi Grzegorz Kocon, - Najprawdopodobniej ogień poszedł od strony magazynów sklepu, ale wszystko musimy sprawdzić i dokładnie zbadać.
Fot. Ilona Parejko
Fot. Ilona Parejko
Fot. Ilona Parejko