Oto w pewnym okresie dziejów Kraszowicami władali członkowie rodu von Bibran, zaś ostatni z kraszowickich panów, pochodzący z tejże rodziny, to Władysław von Bibran, zmarły w roku 1583. Poświęcone mu epitafium jest jednym z najcenniejszych zabytków tamtejszego kościoła. Wmurowano je w ścianę oddzielającą częściowo prezbiterium od nawy, po prawej stronie ołtarza.
Z tekstu zamieszczonego na obrzeżu płyty dowiadujemy się, że „szanowny i czcigodny” Władysław von Bibran „zasnął w Bogu” 10 lipca 1583 roku pomiędzy godziną 4 i 5. Środek epitafium wypełniony jest cytatami z Nowego i Starego Testamentu.
Poza wspomnianymi inskrypcjami tablicę zdobią cztery duże herby podpisane dobrze widocznymi nazwami rodów: DER V. BEBRAV, DER V. LOSS, DER V. TZETDLITZ, DER V. STVSCH.
Tuż obok, po prawej stronie znajdujemy jeszcze jeden nagrobek, tym razem osoby nieletniej. Niestety, z uwagi na mocno już zatarte litery niewiele dowiemy się o zmarłym dziecku. Najprawdopodobniej opuściło ono ten świat w roku 1600, a pochodziło także z rodziny von Bibran – o czym świadczyć może jeden z umieszczonych na płycie herbów.
Zupełnie innego rodzaju pamiątką przeszłości jest niewielki tekst, wyryty za ołtarzem ponad dwa wieki później. Wykonał ją zapewne któryś z fachowców remontujących kościół. Czytamy tu: „M. Er ZT Prißer W. AUS BUNZLAU.
m P. D. AUS Gro. WALLDIß. m L Gr: Sch: G F: Sch. 1855”
Tuż powyżej napisu niemieckiego widnieje inny – umieszczony już po wojnie :
„Dn. 8 VI 1960 WYK. INSTALACJE Ignacy…”
We wnętrzu kościelnej wieży znajdziemy wiekowy, nieczynny mechanizm chronometru o napędzie grawitacyjnym, który – być może – po oczyszczeniu i konserwacji mógłby jeszcze poruszać wskazówkami trzech tarcz zegarowych kraszowickiej świątyni. Na kościelnym chórze stoi od dawna nieczynna pianola firmy Petera Titza z Wiednia.
Jak większość wiejskich kościołów także ten sąsiaduje z otoczonym solidnym murem cmentarzem. Dzisiaj ta część historycznej nekropolii stanowi niemal całkowicie pustą, trawiastą płaszczyznę, jedynie na zapleczu dostojnej, sakralnej budowli stoi samotny, wykonany z lastryka krzyż nie posiadający żadnych napisów. Naprzeciw niego z trawy wygląda pojedyncza, doskonale zachowana tabliczka nagrobna.
Przed zniszczeniem ocalały również cztery płyty wmurowane w ścianę przykościelnej kapliczki cmentarnej - oraz niewielka tablica, częściowo zatopiona w ziemi. Godny ubolewania jest fakt, że z tych, do niedawna doskonale zachowanych pamiątek, dwie zostały poważnie uszkodzone przez wandali, którzy kilka lat temu nieudolnie usiłowali wykuć je ze ściany.
Wspomniane epitafia to okazały, dwumetrowej wysokości nagrobek Henryka von Briesen, cały pokryty tekstem głoszącym między innymi, iż ów pan był posiadaczem włości w Kraszowicach i Lubkowie, oraz wielce zasłużonym obywatelem ziemi bolesławieckiej. Urodzony w roku 1650 zmarł 27 sierpnia 1733 roku.
Zachowała się również dużo mniejsza, owalna płyta Matyldy von Kölichen urodzonej w Kraszowicach w roku 1849 i tutaj również zmarłej w roku 1926. Dwa uszkodzone nagrobki należały oczywiście także do przedstawicieli znamienitego rodu von Klichem - zmarłego w roku 1868 Heinricha Ernesta oraz żegnającej ziemski padół w 1906 roku Pauliny von Kölichen.
W pewnym oddaleniu od kościoła funkcjonuje współczesna nekropolia. Na niej spoczywają ludzie, których doczesne pielgrzymowanie zakończyło się już po drugiej wojnie światowej, a śmierć swoim nieubłaganym aktem zrównała wspomnienie o nich, nie bacząc na ziemskie dokonania i zasługi.
Rest in Peace …