BKS wybrał zarząd klubu. Było to już drugie podejście. Dwa tygodnie temu podczas Walnego Zebrania Sprawozdawczo-Wyborczego, nie wyłoniono zarządu, bo nie było chętnych do pracy w klubie. Tym razem, po gorącej dyskusji, w równie gorącej atmosferze do nowego zarządu zgłoszono 6 kandydatur. W wyniku tajnego głosowanie, w jego skład weszło czterech, którzy uzyskali największą liczbę głosów: Maciej Małkowski, Jan Woch, Piotr Bieńkowski i Jacek Szymczak. Dodatkowo zarząd zasilą również dwaj pozostali kandydaci, którzy uzyskali najmniejszą liczbę głosów Mirosław Sakowski oraz Mirosław Lik.
O tym kto obejmie funkcję prezesa klubu i czy ponownie zostanie nim dotychczasowy prezes Jan Woch, zadecyduje nowowybrany zarząd.
- Decyzję czy będę prezesem czy nie podejmie zarząd. Na razie jestem członkiem zarządu i będę robił w dalszym ciągu wszystko, żeby klub istniał i szedł do góry. Żeby nasza młodzież była widoczna w okręgu jeleniogórskim i dolnośląskim, i uważam, że to powinno być naszym głównym celem. Wielkim błędem byłoby gdyby klub nie istniał, BKS jest klubem niemalże, niedługo 60. letnim - powiedział po spotkaniu Jan Woch, były prezes BKS.
Ale klub jeszcze niedawno mógł przestać istnieć. Podczas walnego zebrania sprawozdawczo-wyborczego, które odbyło się w styczniu, chętnych do pracy w klubie nie było. Wówczas ta wiadomość wzbudziła wiele emocji nie tylko wśród zawodników, ale również mieszkańców miasta.
– Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której w Bolesławcu, w 40 tys. mieście nie będzie klubu piłkarskiego, jest to kuriozalna sytuacja. Uważam to za coś za nienormalnego i nie powinno to mieć miejsca – mówił dwa tygodnie wcześniej Damian Dziedziul, mieszkaniec Bolesławca.
- To przykra sytuacja, kiedy patrzy się na obecną sytuację w bolesławieckim klubie. Widmo rozwiązania sekcji piłki nożnej jest niedopuszczalne. Jest to najpopularniejsza dyscyplina sportowa w Polsce i nie mogę sobie wyobrazić, żeby Bolesławiec miał być tego wszystkiego pozbawiony – taką opinię wyraził Bartosz Ziaja, mieszkaniec Bolesławca.
Widmo likwidacji BKS-u wprawdzie na razie przestało istnieć, ale potrzebne są jeszcze pieniądze i zaangażowanie jego działaczy. Pierwsze deklaracje wsparcia dla klubu już padły.
– Jako nowy członek zarządu i przedstawiciel Ziemi Bolesławieckiej, która chce wspomóc klub w jego działaniach i uchronić przede wszystkim przed jego upadkiem, myślę, że nawiążemy współpracę również tą finansową w miarę możliwości naszego stowarzyszenia, ale również logistyczną, organizacyjną i w kwestii poszukiwania nowych środków finansowych na zewnątrz klubu - zapewnia Maciej Małkowski, członek zarządu klubu BKS Bobrzanie.
By jednak zdobyć sponsorów, działacze muszą przedstawić propozycje rozwoju klubu, a piłkarze zacząć odnosić sukcesy, bo sponsor inwestując własne pieniądze musi mieć pewność, że zostały one rozsądnie wydane i widzieć tego efekty.