Dzisiaj pozostały po nich co najwyżej wyraźne, czytelne ruiny, straszące czarnymi, poobijanymi otworami piwnicznych okien – lub tylko ledwie rozpoznawalne, porośnięte trawą i pokrzywami pagórki, kryjące pokłady pokruszonej cegły, ułamki piaskowcowych bloków i wapiennego pyłu, przemieszanego z kawałkami szkła okiennego, ceramicznymi skorupami oraz podobnymi szczątkami naczyń i wszelakich urządzeń.
Ponad kilometr na zachód od północnego skraju dawnych Bolesławic, na wschodniej granicy rozległego kompleksu leśnego stały zabudowania niewielkiego folwarku, określanego na mapach mianem zu Tillendorf – do Tylinowa. Wzniesiono je na miejscu, gdzie zapewne pierwotnie istniała drewniana chata i takież same budyneczki gospodarcze, ale u schyłku swojego istnienia zagroda stanowiła już zespół solidnych, murowanych obiektów, wyposażonych we wszelkie – możliwe w owym czasie do zastosowania – rozwiązania sanitarne i bytowe. Zachowała się nawet fotografia tego leśnego obejścia, dysponującego kanalizacją z szambem oraz innymi instalacjami.
Zapewne spokojny żywot w lesie wiodła niewielka kolonia, wysunięta daleko na zachód poza ostatnie domy Dobrej, rozłożona przy torach kolejowych linii Wrocław – Zgorzelec. W jej skład wchodził duży budynek mieszkalny, kilka zabudowań gospodarczych oraz altany wypoczynkowe. Łącznie stało tam koło siebie pięć ceglano-piaskowcowych obiektów - zaś długą drewnianą szopę, osadzoną na betonowych fundamentach, wzniesiono nieco dalej, nad dużym wykopem, skąd najprawdopodobniej wcześniej pozyskiwano żwir. Świadczyć też o tym może nazwa tego puszczańskiego chutoru - Kiesschacht – czyli Żwirowy Szyb.
Wybetonowana ścieżka prowadziła od wrót domostwa do studni, wydrążonej w centralnym miejscu podwórka. Pobieranie z niej wody za pomocą ręcznej pompy umożliwiały wykonane z dębowych pni rury, sięgające w głąb kamiennej cembrowiny.
Niezwykle malownicze miejsce dla wybudowania innego, samotnego obejścia wykorzystano na północ od Krępnicy. Tu jego domostwa postawiono blisko skarpy, wyciętej w trakcie tysięcy lat przez Bóbr, drążący swoją pradolinę. Majątek przypisano formalnie do Krępnicy i oznaczano go na mapach jako zu Kromnitz. Nieco dalej od niego wzniesiono też murowany domek myśliwski.
Jeszcze piękniejszą okolicę wybrano dla samotnych domostw, wzniesionych opodal Kraszowic. W miejscu tym przez wieki natura rzeźbiła wąwóz blisko kilometrowej długości, południowo-zachodnim wylotem dochodzący do okolic dworu, położonego na południowym skraju wsi. Mniej więcej połowie jego długości, kilkadziesiąt metrów od niego widniało zagłębienie terenowe, przypominające kotlinę, otwarte jednak z jednej strony. I właśnie w owej niecce wzniesiono „kolonię”, nazywaną Berghӓuser – czyli Górne albo Górskie Domy.
Część jej zabudowań ulokowano wysoko na „koronie” wzniesienia, otaczającego miejsce, gdzie w dole stały dwa domostwa i wydrążona była studnia. Z górnych obiektów roztaczał się wspaniały widok na całą okolicę. W kotlinie zasadzono sporo drzew owocowych, które do dzisiaj rodzą śliwy, czereśnie i jabłka.
Miejscem, utrwalonym na zachowanej fotografii był majątek Hockenwald, położony przy szosie prowadzącej z Bolesławca do Starych Jaroszowic. I tu pozostały po nim solidnie wykonane betonowe szamba a także przygotowana w pobliżu strzelnica.
Od dawna nie ma już tych samotnych gospodarstw, a także kilku innych, z braku miejsca nie wymienionych. Czas skrupulatnie, chociaż powoli zaciera ostatnie ślady ich istnienia. Za kilkadziesiąt, może kilkaset lat nikt nie pozna, że spłaszczone, porośnięte trawą pagórki to miejsca, gdzie mieszkali i pracowali ludzie. Panta rei …