Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Mickiewicza 22 toną w śmieciach. Wszystko dlatego, że nie przyjeżdża do nich śmieciarka. Nie przyjeżdża, bo nie ma jak, jedyny wjazd na podwórko został zatarasowany ustawionymi w tamtym miejscu ławkami.
- W listopadzie ostatni raz wywieziono stąd śmieci – powiedziała pani Małgorzata, mieszkanka ostatniego piętra w kamienicy. – W czasie świąt kosze były pełne. Śmieci były w śmietniku i poza nim. Dwa tygodnie temu wywieziono pewną część odpadów, ale nie było to łatwe, namęczyli się i mieszkańcy, i pracownicy MZGK by je usunąć. Wzięto wtedy śmieci na łyżkę. W tym momencie jest znowu bałagan i smród. Psy to wszystko rozciągają, tylko czekać aż zalegną się znowu szczury.
O tym, że szczury znalazły sobie już lokum w kamienicy poinformował pan Stanisław, mąż pani Janiny.
- Nie muszą się tu zalęgać, bo już są – dodał. – Przecież tu wszędzie są dziury!. Żyją u mnie pod oknem, nie wspominając o tym, że grasują w piwnicy. Kiedyś, gdy się tu wprowadziliśmy nie było można do niej wejść, zabijałem je szpadlem. Teraz też tak będzie?
Lawina trudności
Brak wjazdu na podwórko niesie za sobą również inne konsekwencje: Pani Małgorzata prowadzi działalność gospodarczą w związku z czym zmuszona jest stawiać samochód z przyczepką w podwórku. Pozostawianie pojazdu na parkingu przy ulicy Mickiewicza jest często niemożliwe ze względu na brak miejsc parkingowych w mieście oraz strach przed kradzieżą.
- Parkuję samochód w podwórku ze względu na magazyn – powiedziała Pani Małgorzata. – Mam problem zarówno z wjazdem jak i wyjazdem. Od strony ulicy nie zostawię na noc zaparkowanego samochodu wypełnionego po brzegi towarem. Rano nic w nim nie będzie. Rozbiorą go na części a towar rozkradną.
Utrudniony wjazd w podwórze oznacza również brak możliwości ogrzania mieszkania, choć do tej pory mieszkańcy kamienicy musieli się „nagimnastykować” by zrzucić węgiel. Zarówno od strony podwórka jak i ulicy brak jest zsypu.
- Większość lokatorów ma w kamienicy piece kaflowe lub kuchnie węglowe – tłumaczy pani Małgorzata. – Już teraz nosiliśmy węgiel z podwórka na dół do piwnicy, teraz chyba wysypiemy go na chodnik.
Kamienica przy ulicy Mickiewicza, jak zapewniają mieszkańcy, jest w fatalnym stanie i wymaga ciągłych napraw. Lokatorzy boja się, że gdy znowu będzie przeciekał im dach lub wystąpią duże opady śniegu nikt nie przyjdzie im z pomocą tłumacząc brak możliwości wjazdu na teren podwórza.
- Dach cieknie, woda leje się z rynien, ze strychu musimy zbierać śnieg – żali się pani Janina. – Kto tu teraz wjedzie? Mnie nie interesuje kto co ma w domu, ja mieszkam na parterze i zanim do mnie dojdzie woda zaleje najpierw tych na górze. Tylko to nie o to chodzi. Nie ważne kto co ma w mieszkaniu, może mieć nawet snopek słomy, chodzi o to, że powinno się dbać o mieszkańców i mieć na uwadze ich dobro wspólne. Wszyscy płacimy co miesiąc pieniądze na utrzymanie nieruchomości, płacimy regularnie za wywóz śmieci a nikt ich nie sprząta. Nikt nic nie wie, oprócz tego jak ściągnąć od nas pieniądze. My płacimy i nikt nie robi nikomu żadnej łaski sprzątając to wszystko z naszego terenu. Tu trzeba ciągłych interwencji i napraw, dbajmy o budynek inaczej to wszystko „szlag trafi”.
Pani Janina boi się, że ostatecznie śmietnik zostanie usunięty i będzie musiała nosić odpady na sąsiednie podwórko.
- Od razu powiem, że my jako mieszkańcy nie zgadzamy się na usunięcie lub przeniesienie śmietnika w inne miejsce. Nie będziemy wędrować ze śmiećmi po mieście tylko sypać dalej to wszystko tu na kupę - mówi rozzłoszczona kobieta pokazując palcem na hałdę odpadów.
Urząd Miasta: usuniemy ławki
W związku z zaistniałą sytuacją Gmina Miejska w Bolesławcu zobligowała się usunąć ławki i drzewka z okolicy wjazdu na teren Mickiewicza. Jak poinformowała nas Lucyna Dąbrowska, zarządca nieruchomości TBS jakiś czas temu wpłynęło pismo ze Straży Miejskiej informujące o tym, że teren podwórka jest notorycznie zaśmiecony i wymaga oczyszczenia, w związku z czym należy usunąć ławki i drzewa w jego terenu.
- Pismo to przekazałam do Urzędu Miasta, ponieważ to nie w naszych kompetencjach leży rozwiązanie tego problemu – powiedziała Lucyna Dąbrowska. – W odpowiedzi otrzymałam zawiadomienie z Urzędu Miasta o tym, że do końca 2010 roku ławki zostaną usunięte.
Ze względu na trudne warunki pogodowe Urząd Miasta w Bolesławcu zmuszony był do zaniechania tego przedsięwzięcia. Jak zapewnia Agnieszka Gergont, rzecznik prasowy Urzędu Miasta:
- Do końca miesiąca ławki znikną, wiosenna aura sprzyja temu przedsięwzięciu – wyjaśniła. – Obecnie trwają prace nad sporządzeniem planu przestawienia części ławek, gdyż w niektórych miejscach zostały postawione niefortunnie.