Co prawda niewiele jest wiarygodnych materiałów źródłowych, mówiących o jej średniowiecznych oberżach - natomiast wiadomo, iż pod koniec dziewiętnastego stulecia gustownie urządzone karczmy funkcjonowały tu już niemal we wszystkich wsiach. Ich mieszkańcy chętnie korzystali też ze świetlic, wznoszonych w eksponowanych miejscach osad i stanowiących swoiste centra życia kulturalnego. To w nich, a także w otaczających je parkach i na pobliskich terenach zielonych, organizowano przy różnych okazjach potańcówki i bale. Na zachowanych fotografiach sprzed lat utrwalono między innymi publiczne, huczne zabawy sylwestrowe, gromadzące wielu ludzi.
W niezwykle malowniczym miejscu, tuż przy zboczu sztucznego wąwozu, opodal drogi wiodącej z Bolesławca do Bukowego Lasu i przebiegającej także obok obiektów cegielni wzniesiono samotną gospodę, przynależącą terytorialnie do Dobrej. Fakt ulokowania jej przy nieczynnym, wiekowym wyrobisku piaskowca znalazł swoje odbicie w nazwie tego obiektu – „Gościniec przy kamieniołomie”. Na starej pocztówce widnieje zarówno sylweta jego urokliwego budyneczku z wystającym ponad dachem niby-kominem, opatrzonym blankami, jak i zdjęcie ogrodu, urządzonego na zapleczu. Tu niegdyś do dyspozycji gości, oczywiście oprócz sal konsumpcyjnych serwujących biesiadnikom dania w murowanej części zajazdu, oddano również ustawione na zewnątrz stoły i ławy, ukryte na wszelki wypadek pod solidnym, drewnianym zadaszeniem, skutecznie chroniącym przed nieoczekiwanymi kaprysami pogody. Właścicielem austerii był Adolf Wendrich.
Niestety, tego pięknego dawniej gościńca nie ma już od lat. Dzisiaj tylko, jak za czasów jego istnienia, od kamiennych resztek fundamentów byłej oberży strome zbocze zbiega na dno wyrąbanej w skalnej caliźnie, długiej doliny. Właśnie w niej, w zarośniętej paprociami płytkiej studzience znaleziono kilka kul armatnich, pochodzących najprawdopodobniej z okresu wojen napoleońskich.
W Kruszynie okazała, reprezentacyjna karczma dysponująca dużą świetlicą nosiła nazwę „Reinhold Weises Gasthof Ball u. Garten Etablissement”. Ta wieś mogła poszczycić się zresztą również kilkoma innymi, popularnymi w okolicy punktami gastronomicznymi, serwującymi całodzienne posiłki i oczywiście prowadzącymi wyszynk. Do lokali ekskluzywnych należała zapewne restauracja, dysponująca przeszkloną salą, otoczoną zadbanym parkiem, gdzie w lecie można było zjeść śniadanie, obiad i kolację. Również tam wystawiano bowiem okresowo stoły biesiadne i ławy.
Popularnością cieszyła się także dawna karczma „Hohenzollern” w Dąbrowie Bolesławieckiej – której działalność z powodzeniem kontynuuje dzisiejsza „Dabrówka”. Przy trasie do Lubania, w położonych tuż za Bolesławcem Rakowicach gości ze wsi i podróżnych obsługiwała gospoda Schadowa. W tejże miejscowości chętnie odwiedzano też miejsce, noszące nazwę „Karczma i Restauracja Ogrodowa”. Proponowano w nim nie tylko posiłki, ale też korzystanie z kręgielni i pokoju bilardowego. I tu latem stworzono możliwość zjedzenia posiłku na wolnym powietrzu, pod specjalnym zadaszeniem - lub też przy stołach ustawionych pod drzewami.
Kolejne karczmy to oberża „Pod zielonym wiankiem w dzbanku” w Krępnicy, Zajazd Schmidta w Golnicach, tudzież gościniec „Pod Białym Rumakiem” Fritza Hoffmanna w Mierzwinie. Restauracja „Germania” Augusta Hermanna wiodła ożywioną działalność w Ocicach, gdzie wyszynk prowadził również drugi zajazd, funkcjonujący przy miejscowym browarze.
Nawet niewielka Nowa miała swoją restauracyjkę, a bardzo ciekawie „ochrzczono” szynk w zlokalizowanym na przeciwległym krańcu gminy Pstrążu, nadając mu nazwę „Rudera z widokiem na Bóbr”. Jakby na przekór dość zniechęcającemu mianu widokówka prezentująca ów obiekt ukazuje jednak zadbaną salę z kontuarem baru oraz ławy i stoły ustawione na gustownej werandzie.
Dzisiaj tylko stare widokówki przypominają te, tętniące niegdyś życiem miejsca. Cóż, taka jest widocznie kolej rzeczy na tym świecie…