Czy jest pan zadowolony z wyniku wyborczego i wygranej w I turze wyborów prezydenckich w Bolesławcu?
Wynik jest bardzo dobry i to trzeba przede wszystkim podziękować, po pierwsze mieszkańcom Bolesławca, podziękować sztabowi, podziękować komitetowi wyborczemu i bardzo wielu ludziom „bezimiennym”, którzy swoją pomoc zadeklarowali. W czasie kampanii rozmawialiśmy z setkami, jeśli nie z tysiącami ludzi w Bolesławcu i generalnie widać, że jest akceptacja dla tego co robimy, a ten wynik to odzwierciedla.
Czy nie był pan zaskoczony tak dobrym wynikiem?
Po kilku ostatnich dniach takiej intensywnej kampanii, którą robiłem wspólnie z przyjaciółmi, rozmawiając z ludźmi, wiedziałem, że wynik będzie dobry, natomiast nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobry. Jest to jednocześnie wielka satysfakcja, jak i wielka odpowiedzialność.
Wygrane wybory już za Panem, a co przed nami pod rządami prezydenta Romana?
Euforii nie ma, na chwilę obecną, jesteśmy wszyscy bardzo zmęczeni. Niektórzy pytają co teraz pan zrobi? Napisaliśmy program i tak jak co cztery lata, mamy cztery lata na zrealizowanie tego programu. On jest bardzo ambitny, ale poprzedni też był ambitny i okazało się, że około 90% tych zadań zostało zrealizowanych, więc teraz chcielibyśmy, żeby kolejne punkty mojego programu nie były traktowane jako obiecanki wyborcze, tylko jako rzeczywiście realna rzecz, czyli inaczej mówiąc „jedziemy po tych torach, na tych torach jedziemy już dość szybko i chodzi o to żeby tego tempa nie wytracić” wtedy rzeczywiście Bolesławiec będzie dalej w czołówce liczącym się miastem w kraju i dającym też mieszkańcom szansę na to żeby było to atrakcyjne miejsce do życia.