W przeddzień 68 rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej, pod pomnikiem II armii wojska polskiego w Bolesławcu spotkali się ci, którzy pamiętają tamte dni i ci, którzy wiedzą, że pamiętać trzeba. Bohaterscy obrońcy rzeczpospolitej, powstańcy z Warszawy, wywiezieni na Syberię i młodzi żołnierze, którzy służbę w armii traktują dziś jak dobrą zabawę. Dla kombatantów to chwila wspomnień, dla młodych lekcja prawdziwego, autentycznego patriotyzmu.
Fot. Ilona Parejko
Ilona Jeziorna, dziś pani porucznik, kiedy wybuchła wojna miała 16 lat i była uczennicą liceum prowadzonego przez urszulanki. Wprost z rodzinnego domu na wschodnich krańcach rzeczpospolitej trafiła na front i została sanitariuszką. Do wojska zgłosiła się sama, bo czuła, że to jej obowiązek. - Nadal jestem żołnierzem II Armii Wojska Polskiego – mówi Ilona Jeziorna. - Gdyby była taka potrzeba, mimo swojego wieku, poszłabym walczyć o Polskę. Jestem gotowa.
Fot. Ilona Parejko
A gdyby wojna wybuchał teraz? Czy dzisiejsi Polacy poszliby walczyć w obronie ojczyzny? Oby tamten wrzesień nigdy nie wrócił, ale czy patriotyzmy zryw sprzed 68 lat byłby dziś możliwy? - Mam nadzieje, że to się już nigdy nie powtórzy – mówi pani porucznik. - Jednak obronę naszej Ojczyzny wciąż traktuje jako swój obowiązek. Sądzę, że ludzi, Polaków, którzy myślą podobnie jest więcej. My, Polacy patriotyzm mamy w genach.
Podobnego zdania jest młody żołnierz zawodowy z 23. Brygady Śląskiej Artylerii w Bolesławcu. - Polacy są nauczeni przez historię, że trzeba bić się o Polskę, bo wiele razy musieli przelewać za nią krew – mówi kapitan Remigiusz Kwieciński. - Gdyby rok 1939 powtórzył się, jestem przekonany, że poszlibyśmy na ochotnika bronić Polski. Oby jednak taki dzień nie nastąpił. Ale pamiętać musimy i trzeba oddawać cześć tym, którzy polegli i tym, którzy wtedy walczyli.
Fot. Ilona Parejko
Ilona Jeziorna wspomina, że nie czuła strachu, tylko tęsknotę za rodziną. Być może uratował ją jej młodzieńcza naiwność. Mówi, że nie myślała o tym, co złego może ją spotkać. Żyła chwilą, chciała przeżyć, pomóc rannym i spotkać się z rodzicami. Szukali się długo, ale wreszcie spotkali tu, na ziemiach odzyskanych. Tę makabryczną lekcję życia porucznik Ilona Jeziorna pamięta jakby wydarzyła się chwilę temu. Dziś twierdzi, że to co jej nie zabiło, na pewno wzmocniło.