MZGK płaci ZEC za ich pracę, a sam nie musi szukać wykwalifikowanych robotników. Ci zaś wcale nie są z takich zmian zadowoleni.
Bolesławiecki Zakład Energetyki Cieplnej wysłał grupę swoich pracowników do Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej. Ekipa złożona z palaczy i malarzy zrywa stare i układa nowe chodniki. Władze obu miejskich spółek są zadowolone z takiego rozwiązania. W ciepłowni palić teraz nie trzeba, więc można w inny sposób zagospodarować pracowników. - Ciepłownia pracuje sezonowo - wyjaśnia Józef Król, prezes ZEC. - Lato jest dla nas czasem inwestycji i remontów. Większość takich prac wykonujemy we własnym zakresie, nie angażujemy firm zewnętrznych. Oddelegowanie grupy pracowników do innej miejskiej spółki, to dla nas szansa na dodatkowy zarobek. Bo my zarabiamy głównie w sezonie grzewczym.
Latem, pracownicy ciepłowni wcale się nie nudzą. Jedni remontują kotły, inni układają chodniki. Fot. Ilona Parejko
MZGK płaci ZEC za usługi wykonywane przez oddelegowaną ekipę. Ile? Tego prezes ZEC powiedzieć nie może. Obowiązuje go tajemnica handlowa. Robotnicy pensję biorą w ZEC. Nie zarabiają więcej, tylko inaczej. Miejskie spółki wymieniły się pracownikami, bo jednej daje to wymierne zyski, a druga nie musi szukać wykwalifikowanych, przeszkolonych i odpowiedzialnych robotników. A o takich coraz trudniej w Bolesławcu. - To są dobrzy pracownicy, odpowiedzialni - chwali Józef Król. - Z początku było im ciężko, szczególnie przy robotach rozbiórkowych, ale teraz jest już wszystko w porządku.
Układający chodniki robotnicy nie chcieli wypowiadać się przed kamerą. Nie kryją jednak, że z takiej delegacji wcale zadowoleni nie są. Praca jest ciężka i wymaga fizycznej tężyzny. Nie mogą się doczekać, kiedy delegacja skończy się i będą mogli wrócić do swojego zakładu.