Istotnie – teren o którym mowa, jeszcze dzisiaj wilgotny - a zapewne niegdyś znacznie bardziej zabagniony, niewątpliwie odpychający chmarami komarów, mroczny i ukryty pod rozłożystymi konarami drzew mógł robić przygnębiające wrażenie…
Od dawien dawna było to lenno zamkowe, co ciekawe, oddalone aż o dziewiętnaście kilometrów od Bolesławca. Wiele wskazuje na to, iż powstanie tej wsi wiąże się raczej z napływem niemieckich kolonistów, niż wcześniejszym osadnictwem słowiańskim. Według kronikarza bolesławieckiego z połowy dziewiętnastego wieku, Jana G. Bergemanna, jeszcze przed 1190 rokiem miała tu stać samotna kuźnia. Niewątpliwie musiała ona wykorzystywać metal pozyskiwany z rudy darniowej. Jakoby właśnie przy niej z czasem wzniesiono kolejne domostwa i szopy gospodarcze, powoli tworząc zręby nowej sadyby.
Jednak źródłowo istnienie tutaj osady potwierdzone zostało w urbarzu bolesławieckim dopiero pod rokiem 1501. Wtedy to czeski król Władysław Jagiellończyk nadał Fryderykowi von Schellendorf, zarządzającemu zamkiem w Bolesławcu „staw na lennie zamkowym przy kuźnicy stojącej nad potokiem”. Chodziło zapewne o późniejszy Hammerteich – czyli staw kuźniczy.
Wydaje się, że Grodzanowice są młodszą osadą niż pobliska Gromadka. Warto zauważyć, że założone zostały po północnej stronie Czarnej Wody, kiedy Gromadka, podobnie jak stara osada Modła, leży na południowym brzegu tego strumienia.
Wspomniany wcześniej urbarz, przechowywany niegdyś pieczołowicie w archiwum miasta Bolesławca, przepadł po wojnie w niezbyt jasnych okolicznościach. Z kolei w innym oryginalnym dokumencie, wystawionym przez Władysława Jagiellończyka, a pochodzącym z roku 1514 - także niegdyś przechowywanym w bolesławieckim archiwum - wspominano o nadaniu, jakie otrzymał starosta zamkowy von Schellendorf i jego synowie w postaci folwarków lennych - w tym kuźnicy „der Greulich” z przyległościami.
Tak więc zgodnie z tym, co zapisano w cytowanym piśmie, powstanie pierwszej kuźnicy w Grodzanowicach miało nastąpić w pierwszej połowie szesnastego wieku…
W czasie wojny trzydziestoletniej zniszczono miejscowy dwór i folwark, których już później nie odbudowano.
W protokole wizytacji biskupiej z 1687 roku wieś podzielono na część dolną i górną – Nieder i Ober Greulich, który to podział nie był później uwzględniany w źródłach.
W 1765 roku majątek w Grodzanowicach szacowano na 34 796 talarów Rzeszy. We wsi był wtedy jeden zagrodnik, dwudziestu pięciu ogrodników i osiemdziesięciu ośmiu chałupników.
27 lutego 1774 roku, podczas odprawiania nieszporów, w jednym z gospodarstw ogrodniczych wybuchł pożar, który przeniósł się później na całą wieś. Doszczętnie spłonęły dwadzieścia trzy gospodarstwa i kuźnica.
W 1845 roku wieś posiadała jeden młyn, jeden wiatrak, jeden tartak, jedną cegielnię, sześć (!) karczm oraz piętnastu rzemieślników.
1 stycznia 1822 roku przy starym zakładzie hutniczym otwarto drugą fryszerkę. W 1859 uruchomiono kolejną fryszerkę, zaś w 1869 pierwszy piec żeliwny. W 1845 roku jeden piec produkował 2920 cetnarów surowca, wartego 4866 talarów. Huta, a zwano ją już wtedy Hutą Fryderyka – Friedrichshütte, była największym zakładem we wsi, zatrudniając na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku trzystu pracowników. W posiadaniu miasta Bolesławca zakład był do roku 1872, kiedy to na podstawie kontraktu z 22/24 lipca 1872 roku sprzedano hutę z częścią wsi wrocławskiemu Breslauer Wechslerbank Aktien-Gesellschaft. Niezależne pozostało jedynie dawne dominium. Do niego należał położony w kierunku Krzyżowej Beuthen-Vorwerk.
Ot, taka sobie „straszna” wieś…