Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
W pogoni za żelazem

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Nie lada fantazji trzeba, by dzisiaj wyobrazić sobie życie w świecie pozbawionym metali, a zwłaszcza poczciwego, ukrytego najczęściej w różnorakich stopach żelaza. Takie cofnięcie się myślami do czasów sprzed poznania przez człowieka tego pożytecznego pierwiastka i rozpoczęcia jego wykorzystywania w codziennej egzystencji jest także niezwykle pouczające.

Jak to bowiem od wiek wieków w naturze ludzkiej bywało, właściwości owego materiału bodaj najszybciej doceniono wykuwając z niego nie lemiesze pługów i łopaty, lecz miecze, ostrza toporów wojennych, dzid i groty strzał. Gwoli sprawiedliwości przyznać też należy, że i w pokojowym działaniu żelaza ostatecznie jednak nie zabrakło…

Powiat bolesławiecki w zakresie pozyskania wspomnianego metalu ma swoje osiągnięcia. Oto bowiem z okolic torfowisk i podmokłych, nadrzecznych łąk od dawien dawna wydobywano tu pewne ilości rudy darniowej, zawierającej w istocie stosunkowo niski procent żelaza, a następnie prymitywnymi metodami wytapiano z niej ten cenny surowiec. Od wczesnego średniowiecza zakładali więc tu swoje siedziby także dawni hutnicy i kowale.

Wiadomym jest, że w piętnastym wieku posiadaczem jednej z pierwszych kuźnic był nieznany bliżej rzemieślnik o imieniu Mikołaj. Jego zakład padł jednak ofiarą rabusiów, a po spłonięciu „firmy” do cna przerażony napaścią hutnik uciekł aż do Pieńska.

Do pozyskania żelaza służyły początkowo niezwykle proste piece hutnicze, w Polsce zwane dymarkami. Takie obiekty znajdowały się w pobliżu Świętoszowa, a także sąsiednich, położonych już poza granicami powiatu Łozów i zlokalizowanej nieco dalej Rudawicy. Tutejsze kuźnice znane były szeroko również poza granicami Śląska, a spośród nich te świętoszowskie zaliczano do najnowocześniejszych i najbardziej wydajnych w dawnym Księstwie Żagańskim.

W roku 1749 wydzierżawiono książęcą kuźnię znakomitemu mistrzowi Georgowi Erdmannowi Friedlerowi, aliści hutnik ten przedwcześnie zmarł już dziesięć lat później. Doprowadzona tym faktem do rozpaczy jego żona Rosina – zapewne kobieta nieźle umiejąca dbać o interesy - zażądała od księcia żagańskiego odszkodowania pieniężnego, mającego zrekompensować poniesione wcześniej przez jej męża wydatki na rozwój i unowocześnienie wydzierżawionego zakładu kuźniczego.

Zachowały się również nazwiska innych osób, związanych w przeszłości ze świętoszowskim hutnictwem. W roku 1776 pracownikiem tamtejszej kuźni był kowal Erdnmann Friedler, a w innym okresie zatrudniano także majstra kuźniczego Balthasara Giesela i jego potomka Johanna Giesela.

Proces pozyskiwania żelaza wymagał zaangażowania nawet kilkunastu rzemieślników. Wytapiany produkt był jednak mocno zanieczyszczony, a w konsekwencji i kruchy. Taką surówkę należało dopiero przekuwać wielokrotnie ręcznie, lub przy pomocy wprowadzonych znacznie później młotów poruszanych wodą, której dostarczała Kwisa.

Rzeka ta wypełniała zresztą także inne zadania – jej bystry nurt przepłukiwał wydobytą rudę darniową oraz napędzał koła, uruchamiające miechy i „zmechanizowane” młoty. Bardzo ważną rolę w procesie wytopu odgrywał też węgiel drzewny, wypalany masowo w lasach i przywożony przez węglarzy do warsztatów żelaznych.

Najwcześniejsze wzmianki na temat miejscowych przedstawicieli tego egzotycznego zawodu pochodzą z dwóch dokumentów - potwierdzenia kupna przez Rechenbergów okolicznej puszczy, sporządzonego w roku 1393 oraz listu lennego z 13 grudnia 1590 roku, wystawionego w dominium osiecznickim. Obydwa dotyczą także niewielkiej wsi Bronowiec (Schnellfurt), egzystującej nad brzegami rzeczki Czerna Wielka. Co ciekawe, ostatnia z bronowieckich kuźnic leśnych przestała działać w roku 1720.

Obecnie wyraźnych śladów po dawnych kuźnicach już nie ma. Prawdziwą ciekawostką natomiast jest to, że w czasie pierwszej wojny światowej, gdy rozpaczliwie poszukiwano surowców do produkcji wielkiej ilości stali - między innymi w Świętoszowie wykopywano szlakę, pochodzącą z dawnych pieców hutniczych. Znajdywano jej zapomniane pokłady i jako wartościowy, swoisty półprodukt przesyłano na Górny Śląsk, gdzie materiał ten ponownie przetapiano. Szlaka ta zawierała bowiem jeszcze około czterdzieści procent żelaza.

Ale i takie „pomysły” nie uratowały od klęski państwa, które zresztą wkrótce, niepomne pierwszowojennej lekcji, ponownie sprawiło światu krwawą łaźnię …

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl