Naszego czytelnika spotkała niemiła przygoda w sklepie Biedronka. Pracownik przeszukał jego plecak na oczach innych klientów. O sprawie powiadomił nas mailem, który publikujemy:
"W piątek (26 marca) wstąpiłem do Biedronki po napój. Byłem z dziewczyną. Oboje mieliśmy plecaki. Śpieszyliśmy się więc poprosiliśmy o pomoc pracownicę. Miła pani zaprowadziła nas do regału z wodą mineralną. Po podejściu do kasy i zapłaceniu pani, która uprzednio pomogła nam w znalezieniu wody kazała najpierw mi, a później mojej dziewczynie pokazać zawartość plecaka. Z uwagi na pośpiech pozwoliliśmy na przeszukanie. Moja dziewczyna zaśmiała się ironicznie, na co kasjerka odpowiedziała: „Nie widzę powodów do śmiechu. Mogliście zostawić plecaki w szafkach przy wejściu.” Za nami w kolejce stał jeden chłopak, który przyglądał się jak kasjera grzebie nam w plecakach. Oczywiście nic nie znalazła. Trwało to tylko kilka minut, ale poczuliśmy się jak złodzieje. Czy zmieniło się prawo i pracownicy mogą przeszukiwać klientów? Proszę o poruszenie tej sprawy.”
Klient wchodzący do „Biedronki” z plecakiem, torebką czy reklamówką może spodziewać się rewizji osobistej? O komentarz poprosiliśmy Pawła Tymińskiego, rzecznika prasowego Jeronimo Martins S.A. (właściciela Biedronki).
- O ile rzeczywiście przebieg zdarzeń był taki jak opisany - potwierdzam, iż pracownik naszego sklepu nie jest uprawniony do kontroli osobistej i rewizji klientów. Te czynności, zgodnie z prawem, może podejmować jedynie policja – wyjaśnia Paweł Tymiński. - Przekazałem informacje o tej sprawie do Dyrekcji Regionalnej z intencją wyjaśnienia jej szczegółów. Jeśli istotnie doszło do naruszenia norm - zostaną wyciągnięte konsekwencje. Za Państwa pośrednictwem chciałbym przekazać przeprosiny naszym klientom z uwagi na doznany dyskomfort. Zapewne nikt nie miał złych intencji i jeśli doszło do błędu - to był to błąd ludzki. Staramy się eliminować wszelkie sytuacje narażające naszych klientów na potencjalne niedogodności.
Klienci potraktowani jak potencjalni złodzieje mogą szukać sprawiedliwości i zadośćuczynienia w sądzie. Można to zrobić na drodze cywilnej, oskarżając o naruszenie dóbr osobistych.
- Sprzedawca, a w tym przypadku kasjer nie ma prawa bez zgody właściciela torebki, czy plecaka dokonać kontroli osobistej. Nie ma do tego również uprawnienia ochrona. W przypadku podejrzenia kradzieży pracownik może wezwać policję, albo straż miejską, którzy dokonają kontroli – wyjaśnia mł. asp. Adriana Szajwaj, oficer prasowy KPP w Bolesławcu. - W przypadku naruszenia dóbr osobistych można skierować sprawę do sądu.
Trudno jest jednak przed sądem określić straty natury moralnej poniesione w wyniku tego typu zajść. Jakie zadośćuczynienie należy się temu, kto na oczach tłumu gapiów był przeszukiwany i publicznie posądzony o kradzież? Wstydu i upokorzenia nie da się wynagrodzić.