„Zbudowano” go na piaszczystym pustkowiu ograniczając się początkowo do ogrodzenia obszaru przyszłego lagru drutem kolczastym i podzielenia całości na wewnętrzne sektory. Była to od początku zaplanowana z premedytacją zbrodnia - stworzenie byłym sojusznikom z wrześniu 1939 roku, a po rozpoczęciu hitlerowskiego planu „Barbarossa” śmiertelnym wrogom Rzeszy miejsca zagłady, umożliwiającego przeprowadzanie błyskawicznej, masowej eksterminacji więzionych w takich warunkach ludzi.
Pierwsi Rosjanie przywieziono 15 lipca 1941 roku. Transport liczył blisko dwadzieścia tysięcy osób. Przybyłą kolumnę pędzono ulicami Świętoszowa pod nadzorem uzbrojonej eskorty od stacji kolejowej do miejsca przeznaczenia.
W początkowym okresie jeńcy stalagu 308 Neuhammer przebywali bez względu na warunki atmosferyczne pod gołym niebem, bardzo szybko z głodu ogołocili zadrutowany teren z resztek i tak mizernej roślinności, zjadali też znalezione myszy, żuki, dżdżownice i korzenie. Nie posiadali ciepłej odzieży, wynędzniali zapadali na różne choroby i szybko umierali. Gdy zabrakło najmniejszych zwierzątek, gąsienic i trawy, dochodziło do aktów kanibalizmu. Tępili to z całą sadystyczną bezwzględnością ich nadzorcy, a jedyną karą, stosowaną wobec przyłapanych na takim procederze była śmierć.
Dopiero z czasem pozwolono uwięzionym na przygotowanie prymitywnych schronień, sami więc zaczęli budować „ziemianki”- wygrzebywane w piaszczystym gruncie długie doły, przykrywane żerdziami i gałęziami.
Minimalnie zmniejszały one uciążliwość wiatru, hulającego stale nad pozbawionym jakichkolwiek drzew i zabudowań placem. Chroniły też częściowo przed zimnem, gdy lokatorzy tych nor spali ciasno do siebie przytuleni. Kiedy jednak w czasie ulewnych opadów doły szybko wypełniała woda, próbujących wydostać się z nich ludzi mordowali bezlitośnie strzałami z wież strażnicy.
Do obozu wpadali co jakiś czas pijani żołnierze różnych formacji niemieckich, stacjonujących w pobliżu – w tym także lotnicy Luftwaffe. Po nieudanych lotach bojowych bili oni, okaleczali i mordowali w odwecie za poniesione w walce straty tych bezbronnych, wynędzniałych ludzi.
Znany jest przypadek, gdy grupa żołnierzy niemieckich wpędziła w czasie silnego mrozu wielu Sowietów pod lany z węża strumień lodowatej wody, po czym przemoczonych jeńców ciosami pałek i kolb zagoniono do niewielkiego karceru. Tych, którzy się tam nie zmieścili zabito strzałami z broni palnej lub uderzeniami drągów. Także niewielu z zamkniętych w tej klatce ludzi żywych doczekało następnego dnia. Większość zmarła na skutek wychłodzenia organizmów ...
Jeden ze świadków, niemiecki podoficer zeznał, że ostre strzelania na poligonie przeprowadzono pewnego razu używając jako celów nie tarcz, lecz żywych ludzi, zniewolonych Rosjan.
W lagrze bywali nieletni członkowie Hitlerjugend i innych organizacji młodzieżowych. Przyglądali się, jak ich starsi rodacy katują bezbronnych „podludzi”. W ten sposób szkolono przyszłe oddziały bezlitosnych zbrodniarzy...
Jesienią 1941 roku zaczęto budować drewniane baraki i część uwięzionych została do nich przeniesiona. Przypadki mordowania jeńców przez strażników nadal były jednak wręcz nagminne. Dziesiątkowały ich także kolejne fale epidemii tyfusu i czerwonki. W obozie mogło stracić życie nawet do pięćdziesięciu tysięcy ludzi, a przez jego druty przeszło ponad sto osiemdziesiąt tysięcy żołnierzy rosyjskich. Dokładna liczba ofiar Stalagu 308 nie jest możliwa do oszacowania ze względu na brak dokumentów.
Po zakończeniu wojny w byłym hitlerowskim stalagu zorganizowano obóz nr 76, Gułag Świętoszów, w którym przetrzymywano z kolei wziętych do niewoli Niemców. NKWD wydzieliła dla oficerów dodatkowy sektor, w którym panowały warunki znacznie lepsze, niż w części przeznaczonej dla szeregowców i podoficerów. Latem 1945 roku w Świętoszowie wegetowało ponad sześćdziesiąt tysięcy nazistowskich jeńców.
Dzisiaj teren byłego obozu porasta rzadki las, a spod przesiąkniętego krwią piachu często wyzierają zetlałe ludzkie kości...
Zdzisław Abramowicz