Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Kowal - kłusownik

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Na wielu podmokłych polanach i łąkach w pobliżu Kwisy, także przy znacznie mniejszej rzeczce Czernej Wielkiej od dawien dawna znajdywano płytko pod powierzchnią ziemi czerwonobrunatną kopalinę, rudę darniową. Nie było to czymś wyjątkowym, bowiem złoża tego surowca występują na obszarze kraju niemal wszędzie, a jego zasoby są nadal ogromne, mimo wielowiekowej eksploatacji.

Na wielu podmokłych polanach i łąkach w pobliżu Kwisy, także przy znacznie mniejszej rzeczce Czernej Wielkiej od dawien dawna znajdywano płytko pod powierzchnią ziemi czerwonobrunatną kopalinę, rudę darniową. Nie było to czymś wyjątkowym, bowiem złoża tego surowca występują na obszarze kraju niemal wszędzie, a jego zasoby są nadal ogromne, mimo wielowiekowej eksploatacji.

Ową skałę osadową, o niewielkiej w istocie zawartości żelaza, znano i wykorzystywano - począwszy już od trzeciego wieku przed narodzeniem Chrystusa aż do czasów nam współczesnych - do  wytapiania z niej surowego metalu. Proces pozyskiwania odbywał się przez całe wieki w prymitywnych piecach, zwanych w Polsce dymarkami.

Bodaj najwcześniejsze wzmianki na temat dawnych „hutników” ziemi bolesławieckiej pochodzą z dwóch dokumentów - potwierdzenia kupna okolicznej puszczy przez właścicieli Kliczkowa, Rechenbergów, sporządzonego w roku 1393 - oraz listu lennego z 13 grudnia 1590 roku, wystawionego w dominium osiecznickim. Obydwa papiery dotyczą niewielkiej wsi Bronowiec, egzystującej nad brzegami rzeczki Czerna Wielka. Twórcami tej osady i jej pierwszymi stałymi mieszkańcami stali się pracownicy leśni, „hutnicy” i węglarze, wypalający w specjalnych kopcach węgiel drzewny. Byli to ludzie twardzi, przyzwyczajeni do trudnej pracy i samotności.

Otrzymywali w dymarkach produkt mocno zanieczyszczony, a w konsekwencji kruchy i daleki doskonałości. Dawni mistrzowie potrafili jednak i z niego wykonywać potrzebne we wsiach i osadach przedmioty. Wytopioną surówkę należało oczywiście wcześniej wielokrotnie przekuwać ręcznie, lub przy pomocy wprowadzonych znacznie później młotów, napędzanych energią płynącej wody. A tej dostarczała Kwisa i Czerna Wielka.

Specjalnym uznaniem cieszyli się kowale-specjaliści, umiejący produkować gwoździe. Powszechnie zwano ich w języku potocznym gwoździarzami. Na ręcznych wyciągarkach, wyposażonych w płytki z otworami o różnych średnicach profilowali oni najpierw odpowiedni drut, następnie cieli go na odcinki, a te z jednej strony zakuwali, a z drugiej ostrzyli.

Także posiadanie własnego zakładu kowalskiego, gdzie „tylko” podkuwano konie i naprawiano uszkodzony sprzęt rolniczy, stanowiło dla wsi duże udogodnienie. Prowadzący je rzemieślnicy potrafili bowiem na zamówienie wykonywać wszelakie klamry, okucia, lemiesze pługów, zawiasy i skoble. Od wczesnego średniowiecza uruchamiali więc ku zadowoleniu chłopów swoje warsztaty w wielu miejscowościach.

Wiadomym jest, że w piętnastym wieku posiadaczem jednej z pierwszych kuźnic na terenie dawnego powiatu był nieznany bliżej mistrz o imieniu Mikołaj. Zakład padł jednak ofiarą rabusiów, a po zniszczeniu obiektu jego wystraszony właściciel uciekł aż do Pieńska.

Nazwiska dawnych, uznanych wiejskich fachowców zostały utrwalone nie tylko poprzez ustne przekazy, ale także wzmianki zamieszczane w różnych dokumentach z epoki. Nie zawsze jednak wiązało się to bezpośrednio jedynie z pochwałą owego, rzetelnie wykonywanego, ciężkiego i szlachetnego zawodu.

Przykładem tego był kowal z Ołoboku, który pracował w tej wsi około roku 1502. Nazywał się Asmann i był poddanym wspomnianych już Rechenbergów z Kliczkowa. Skrzętnie wyliczono, że musiał on od swojej działalności odprowadzać regularnie czynsz do Zgorzelca, płacąc tamtejszej radzie miasta osiem groszy.

Właśnie w jego przypadku dodatkową informacją jest wzmianka o tym, iż był on oskarżony o kłusownictwo w dobrach należących do tegoż samego grodu, który tak skrupulatnie wspierał swoimi podatkami. Przedstawiciele zgorzeleckich władz zamierzali go nawet w związku z tym schwytać i zapewne nadzwyczaj surowo ukarać. Cóż, najprawdopodobniej zamiar gorliwych i mściwych rajców nie powiódł się jednak ...

Tu rodzi się także pewne refleksja. Historia nie przekazała nam żadnych dodatkowych informacji na temat tego, czy Asmann nielegalnie polując chciał w pewnym sensie odebrać część haraczu, wypłacanego urzędnikom zgorzeleckim – czy może zmusiła go do tego zwyczajna bieda. Jest jeszcze trzecia możliwość – kowal po prostu uwielbiał polowania, a z jakichś względów nie mógł tego czynić legalnie...

Chociaż nie wiemy, jak dokładnie wyglądała cała ta sprawa, o jej pozytywnym dla mistrza młota i kowadła zakończeniu świadczy fakt, że będąc ciągle żywym i wolnym w roku 1519 sprzedał swój warsztat niejakiemu Janowi Herrichowi – po czym sam wyjechał na zawsze...

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl