Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Zagadka kolonii

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Tylko kilka kilometrów od granicy powiatu bolesławieckiego leży Henryków Lubański – dawniej nazywany Henrykowem Katolickim. Wieś ta znana jest części mieszkańców Polski z tego, iż rośnie w niej najstarsze drzewo w naszym kraju - cis, którego wiek określono na około tysiąc dwieście, tysiąc trzysta lat. Wyjątkowo sędziwa roślina stanowi zresztą prawdziwą atrakcję tej miejscowości.

Ów mocno nadgryziony zębem czasu pomnik przyrody sporo w swoim długim życiu przeszedł, między innymi w przeszłości był cięty szablami rozbestwionych żołnierzy, a w ostatnich latach – w roku 1989 - uszkodził go poważnie huragan.

Kiedy dobiegała końca druga ogólnoświatowa hekatomba, pola leżące opodal Henrykowa stały się miejscem wielu śmiertelnych starć pomiędzy oddziałami sowieckimi, a broniącymi podejść do Lubania wojskami hitlerowskimi.

Stoki wzniesienia, nazywanego Maślaną Górą - i inne połacie tego terenu kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk. Beznadziejny opór żołnierzy niemieckich i zaciętość atakujących Rosjan w każdej godzinie przynosiły ogromne straty, ginęli ludzie, płonęły czołgi i inne pojazdy pancerne. Jak zawsze w takich wypadkach, nie obyło się bez tragedii ludności cywilnej. Poważnie zniszczonych zostało sporo zagród, ogień strawił też drewnianą część konstrukcji wieży miejscowego kościoła.

Do położonej na południowy wschód od Henrykowa wsi Radogoszcz prowadzi obecnie przez pola i las wąska, asfaltowa droga. Przed wojną i w trakcie jej trwania opodal niej funkcjonowała duża kolonia. Było tam sporo domów, ale miejsce szczególnie ważne dla tej okolicy stanowiła duża cegielnie, o której obecności już z daleka informowały cztery kominy fabryczne. Przy jej zabudowaniach pracowała najprawdopodobniej również szwalnia.

Do cegielni doprowadzono bocznicę kolejową, a jej dworzec - według relacji świadków, pamiętających to miejsce już z czasów powojennych - miał porządnie zadaszone rampy. Opodal zakładów widniał duży wykop – pozostałość po eksploatacji gliny, używanej do produkcji wyrobów.

Zarówno nieistniejąca już od lat kolonia, jak i sąsiadująca z nią, także od dawna starta z powierzchni ziemi cegielnia nie były czymś wyjątkowym. Takich zakładów w powiecie bolesławieckim i lubańskim pracowało więcej. Tajemnicę tej manufaktury stanowi co innego.

Według opowieści jednego z dawnych mieszkańców tejże kolonii - w roku 1944 miano w jej pobliżu postawić kilka baraków, otoczonych kolczastym drutem. Przetrzymywano tam jakichś ludzi, najprawdopodobniej zatrudnionych w obiektach cegielni – jednak wiele wskazuje na to, że nie produkcją materiałów budowlanych zajmowali się oni.

Osadzeni w tym miniaturowym obozie mężczyźni nie mieli pasiaków, nosili cywilne ubrania. Do pracy wychodzili wcześnie rano pilnowani przez uzbrojonych wartowników. Ochrona była dość mizerna, bowiem konwojenci należeli do osób dawno przekraczających wiek poborowy. Najprawdopodobniej tym „zaszczytnym” obowiązkiem służby dla konającej III Rzeszy obarczono folksturmistów.

Relacja na temat istnienia tego obozu nie znajduje potwierdzenia w tym, co zastali tam po wojnie pierwsi polscy osadnicy, ale przecież nie jest wykluczone, że wspomniane baraki mogły stanowić obiekty prowizoryczne, po których rozebraniu niewiele pozostało śladów.

W całej tej sprawie zastanawia natomiast co innego. Zaciekłe walki pod Lubaniem i zamiar wyprowadzenia stąd skutecznego niemieckiego kontruderzenia, mającego w dość optymistycznych planach dopomóc w odblokowaniu okrążonego już całkowicie, zamienionego w twierdzę Wrocławia, były faktem.

Zapewne jednak tego, w istocie niewielkiego nadkwiskiego miasta i jego okolic nie broniono z takim poświęceniem tylko dlatego, że w nim urodził się gauleiter Dolnego Śląska Karl Hanke, następca Himmlera i arcyzbrodniarz, odpowiedzialny między innymi za śmierć tysięcy swoich rodaków, w trakcie największych mrozów zmuszonych do opuszczenia „Festung Breslau” ! Z jakich więc innych powodów rejon ten stal się tak ważny dla Niemców, że do walki przyjeżdżał ich tu zagrzewać największy kłamca, szef propagandy nazistowskiej, kulawy Goebbels ?

Oczywiście za niemieckimi militarnymi posunięciami kryje się określona myśl taktyczna, a nawet pewne przesłanki strategiczne. Ale może także budynki dawnej cegielni i funkcjonujący najprawdopodobniej tylko kilka miesięcy obóz – podobnie jak lubańskie zakłady wytwarzające radary i ich zespoły badawcze, pracujące nad nowymi rozwiązaniami w tym zakresie - służyły w ostatnich miesiącach wojny jakiejś produkcji, niezwykle ważnej dla wojska ?

Bo zapewne o cegłach już wtedy nikt tu nie myślał …

Więcej informacji znajdziesz w gazecie bolesławieckiej
Express Bolesławiecki


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 19 kwietnia 2024
Imieniny
Alfa, Leonii, Tytusa

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl