Środkiem jezdni i często obok przejeżdżających samochodów muszą przeciskać się bolesławianie idąc ulicą Zgorzelecką obok piekarni „Berezowscy”. Mieszkańców Bolesławca zmusza do tego stojąca na chodniku przeszkoda, którą nasi czytelnicy w tym Kazimierz Łętowski, prezes Koła Bolesławiec Polskiego Związku Niewidomych nazywa „budą”. Przeszkoda od dawna utrudnia życie przechodniom. W tym miejscu ruch w ciągu dnia jest duży, a piesi pozbawieni chodnika i „zebry” chodzą środkiem ulicy.
- W tym miejscu bardzo często parkują samochody, owszem jeżeli nie stoją tu to jakąś da się przejść, ale jeżeli stanie tu chociaż jedno auto to nie ma możliwości bezpiecznie go ominąć. Piesi muszą chodzić środkiem ulicy - mówi Kazimierz Łętowski.
Pan Kazimierz zwracał się z tą sprawą do Zarządu Dróg Powiatowych niestety nic to nie dało. Według zarządu „buda” stoi dla naszego bezpieczeństwa.
- Chodnik jest zajęty dlatego, że remontowany jest budynek. Jeżeli ktoś prowadzi roboty i postawił ogrodzenie to jest to dla bezpieczeństwa ludzi, żeby coś komuś na głowę nie spadło – wyjaśnia Anatoliusz Koper z Zarządu Dróg Powiatowych.
„Buda” z pewnością zabezpiecza głowy przechodniów przed spadającymi kawałkami materiałów budowlanych, ale czy nie zmusza do chodzenia środkiem jezdni, które jest niebezpieczne? Kazimierz Łętowski twierdzi, że tak i proponuje oddzielić część jezdni dla pieszych lub wyznaczyć „zebrę”. Zarząd ma jednak inne rozwiązanie.
- Przejście jest drugą stroną ulicy przez drugi chodnik innego wyjścia nie ma. Ja nie mogę dopuścić do tego, żeby ludzie chodzili przy remontowanym budynku, gdzie coś może spaść dlatego wydaliśmy zezwolenie na zajęcie chodnika. Rozumiem. że w tej chwili jest utrudnienie ze względu na śnieg, ale nie nic się nie da zrobić – mówi Anatoliusz Koper.
To nie jedyny problem, który widzi w drogach powiatowych Kazimierz Łętowski. Drugą sprawą był brak znaku przejścia dla pieszych także na ulicy Zgorzeleckiej tym razem w okolicach pizzerii. Brak informacji o znajdującej się tam „zebrze” powodował, że samochody parkowały na przejściu.
- Jest śnieg na jezdni, kierowcy nie widzą, że jest tu „zebra” i parkują na niej. Znak jest tylko z jednej strony. Jak samochód jedzie z ulicy Grunwaldziej to nie widzi przejścia. Po śladach można zauważyć, że stają tu auta – mówi Kazimierz Łętowski.
Znaku nie było, ale po zgłoszeniu tego pojawił się. Według Anatoliusza Kopra winę za jego brak ponoszą wandale.
- Niestety w mieście mamy dużo wandali. Postawiliśmy znak z obu stron jezdni, ktoś go wyrwał. Nie mam pojęcia jak to zrobiono. Rurka znaku została złamana na poziomie płytek chodnikowych. Ustawiliśmy go z powrotem - mówi.
Sprawa braku znaku przejścia dla pieszych została rozwiązana, „buda” jednak pozostanie. To nie jedyne problemy jakie widzą nasi czytelnicy. Kazimierz Łętowski planuje zorganizować zebranie z przedstawicielami władzy i poruszyć ten temat, być może dzięki temu coś się zmieni.